Wróćmy na chwilę do czasów dzieciństwa i wyobraźmy sobie sytuację, w której siedząc na kolanach babci lub dziadka, wsłuchujemy się w niesamowicie bajeczną opowieść o młodzieńczych przygodach, często doprawionych magicznym wątkiem, zakończoną piękną, moralną konkluzją.
Namawiam do tej nastrojowości nie przez przypadek, bo właśnie taki klimat przyświecał „Opowieściom nie-mojego dziadka” Artura Kubieńca, które miałam okazję przeczytać. Narrator, korzystając z odnalezionych na poddaszu pamiątek i okruszków własnej pamięci, przywraca do życia przepiękne opowiadania, które niejednokrotnie pozbawione realności, pozwalają wrócić do czasów niezapomnianego dzieciństwa. Pierwszoosobowa narracja pozwala nam stać się wiernym słuchaczem, a nasza wyobraźnia zaczyna działać na najwyższych obrotach już od pierwszych zdań tej historii. Jest to zbiór kilku opowiadań, których chronologia układa się w bardzo sentymentalną i bogatą powiastkę.
Każde z opowiadań zdaje się mieć swoje tempo i własny niepowtarzalny przekaz. Już początek, w którym poznajemy małego chłopca, regularnie wysyłanego przez rodziców na nauki ze wszelkich dziedzin, od typowo artystycznych do stricte cukierniczych, daje nam dużo do myślenia. Rodzicielskie ambicje znacznie przewyższają chłopięce możliwości i nie dają szansy na stopniowy rozwój jego umiejętności. Dziwny splot wydarzeń kieruje młodzieńca od Annasza do Kajfasza, aż w końcu zsyła go na pokład wielkiego statku, na którym jest jedynym męskim pasażerem. Od teraz życiem młodego człowieka zaczynają rządzić morskie fale, wieloryby, mokra ścierka kapitana i niespodziewany kompan podróży, którym okazuje się bosman. Ciekawostką jest z pewnością fakt, że nie znamy imion bohaterów i wielu okoliczności. Napisałam też wcześniej, że narracja jest pierwszoosobowa, lecz chcę dokonać pewnego sprostowania. Osoba opowiadająca całą historię w pierwszej osobie, nie jest jednocześnie jej prawdziwym uczestnikiem. Wyjaśnienie tej zawiłości częściowo znajduje się w tytule, a w znacznej mierze poznajemy je w niebanalnym zakończeniu tego zbioru.
Między kolejnymi rejsami jesteśmy świadkami zarówno morskich, jak i lądowych opowiastek, z których jedna przyciąga nad wyraz magicznym charakterem. Opowiadanie „O krasnoludku, co poszedł do ludzi” w perfekcyjny sposób oddaje przywary człowieka, który dla bogactwa nie zawaha się wykorzystać dużej naiwności napotkanego gościa. Smutna to historia, ale cieszy jej morał, bo daje do myślenia i utwierdza, że za każdy, nawet najmniejszy grzeszek, trzeba będzie odpokutować. Najbardziej spodobała mi się jednak inna opowieść, w której czeka nas „Krótka wizyta w Królestwie Prawa i Sprawiedliwości”. Nie doszukuję się tu żadnych politycznych kontekstów, choć zapewne niejeden czytelnik nie będzie potrafił się temu oprzeć. Ta historia jest idealnym przykładem naszych codziennych zachowań, w których wielokrotnie najpierw działamy, a później myślimy. Niestety, jest to brutalna prawda, która dotyczy wielu ludzi, a którą autor przedstawił bezbłędnie.
Chociaż cała recenzja wskazuje na moje zauroczenie propozycją polskiego autora, to ostrzegam, że dla niektórych opowiadań mogą wydać się mało dorosłe i przeznaczone bardziej dla młodego czytelnika. Owszem, to idealna propozycja dla młodszych, w której wiele obrazów świeci nadmiernym poziomem baśniowości imyślę, że właśnie takie pozycje powinny uzupełniać podstawowe kanony lektur szkolnych. Dojrzały czytelnik, który potrafi patrzeć na takie historie z odpowiednim dla nich dystansem, powinien także zrozumieć ich niesamowitą moc i jakość moralnego przekazu.
Mój początkowy, drobny sceptycyzm szybko zamienił się w poczucie zainteresowania i zaangażowania w kolejne opowiadania. Nie przeszkadzało mi poczucie nierealności, bo w ten magiczny sposób autor przekazał nadmiar prawd życiowych i wniosków, których często na co dzień nie zauważamy, a które kiedyś wpajano nam na każdym kroku. Jestem niesamowicie wdzięczna za możliwość powrotu to lat dziecięcych, kiedy to podobne opowiadania miałam okazję czytać. Nieuchronna moc przywracania wspomnień z dziecięcych lat, jaka cechuje ten zbiór, jest chwytem bardzo emocjonalnym, a przy tym, bardzo uzależniającym. Jest to propozycja nie tylko dla tych, co chcą powspominać gawędziarskie czasy, ale także dla tych, którzy poszukują mądrych i jednocześnie łatwych w przekazie treści.
Źródło: http://sztukater.pl/ksiazki/item/17502-opowiesci-nie-mojego-dziadka.html