„Paryski świt” Magdalena Leszner – Skrzecz
„Zostawić to, co nie sprawia satysfakcji… Porzucić życie, które nie daje zadowolenia… Wyruszyć do Paryża…
Do miasta przepięknego, starego, ale też doświadczonego jak artyści tworzący na Montmartre. To ono było niemym uczestnikiem tylu dziejowych wydarzeń. Na jego brukach rodziły się kultura i historia. W nim powstały najsłynniejsze dzieła sztuki, filozofii oraz literatury… Odkrywać go, odkrywając siebie…
Chodzić po starych bulwarach, słynnych muzeach, monumentalnych katedrach. Pić kawę w kawiarniach, w których niegdyś bywali Napoleon Bonaparte, Vincent van Gogh, Simone Beauvoir i inni… Chłonąć całą sobą Paryż, szukać odpowiedzi na wiele pytań. Odnajdywać na nowo sens. Docierać do sedna tego, co najważniejsze – i wołać z utęsknieniem do tego, którego miłość odrzuciła.
Magdalena Leszner-Skrzecz (ur. 1980) absolwentka historii sztuki na KUL-u oraz studiów podyplomowych na ASP w Łodzi. Autorka kilku publikacji książkowych. Na stałe współpracuje z magazynami i portalami, pisząc artykuły z zakresu mody oraz sztuki. Założycielka Code de femme, marki artystycznej freelancerki. Prowadzi również bloga, w którym ukazuje świat kultury, mody i literatury. Uczestniczka wystaw malarstwa w Polsce i we Włoszech” taki znajdziemy opis na okładce wydanej w tym roku książki wydawictwa Novae Res, której autoką jest Magdalena Leszner – Skrzecz.
To bardzo wyjątkowa pozycja wśród książek o Paryżu, która od razu wzbudziła moje zainteresowanie – jako, że eksplorowanie miasta przez pryzmat historii osób w nich niegdyś mieszkających i sztuki, której Paryż był światową kolebką jest mi niezmiernie bliskie. Autorka zgodziła się udzielić wywiadu o tym jak książka powstawała i jakie ma dla niej znaczenie. Serdecznie zapraszam do lektury – wywiadu a potem koniecznie książki.
Twoja książka „Paryski Świt” zachęca do zwiedzania Paryża inaczej – przywołuje jego dawnych mieszkańców, ich historię. Pomiędzy tymi wspomnieniami ukryte są Twoje przemyślenia dotyczące życia, bliskiej osoby, odnajdywania swojego miejsca na ziemi. A może odwrotnie? Co było tym zapalnikiem gdy zaczynałaś pisać?
Na początku był Paryż. Przyjaciele mawiają, że odziedziczyłam miłość do Francji w genach. Niewątpliwie jest w tym ziarnko prawdy. Trudno nie zachwycać się czymś, jeśli od małego słyszysz, że to wspaniałe miejsce. Ale tak naprawdę dopiero podróże i zamieszkanie we Francji uświadomiło mi, czym ten kraj jest dla mnie. Dziś mogę powiedzieć, że to mój drugi dom. Mieszkałam tam sama, później ze swoją rodziną i cały czas wracamy do tego kraju. Tam odpoczywamy, regenerujemy siły, szukamy inspiracji i pracujemy. Historia tego miejsca stała się inspiracją mojej opowieści. Cała reszta to mieszanka uczuć, doświadczeń i obrazów z historii sztuki.
W tekście przywołujesz wiele postaci świata artystycznego. Sama jesteś artystką, czy to dlatego chciałaś się podzielić tym światem z innymi?
Stolica Francji była całkowicie świadomym wyborem. Jako nastolatka zbierałam wszystko, co dotyczyło tego miejsca. Na 18-te urodziny dostałam upragniony bilet do Paryża, w którym mogłam spędzić trochę czasu. Od tego momentu, zamiłowanie do Francji już tylko wzrastało. Studia z historii sztuki dodatkowo pogłębiły ją, gdyż otworzyły mi oczy na cały artystyczny i historyczny świat. Bohaterka mojej książki jest pod tym względem taka jak ja. Uwielbia to miejsce, zna je bardzo dobrze. Fascynuje ją klimat, historia, architektura, sztuka Paryża. Każdy spacer staje się dla niej odkrywaniem tego wszystkiego, co wypełnia miasto. Dla niej nie jest to metropolia Wieży Eiffla, ale organizm pełen przeżyć. Nie wyobrażałam sobie innego miejsca na tło opowieści o sztuce i miłości. W „Paryskim świcie” próbowałam pokazać to miasto z perspektywy takiej artystycznej duszy.
Tekst, przynajmniej w moim odbiorze – dość osobisty, kobiecy. Trochę jakby pamiętnik. Wygląda to tak jakbyś na kartki przelała i uwolniła swoje emocje. Taka książka terapeutka. Czy coś w tym jest?
Przede wszystkim muszę zaznaczyć, że książka to nie autobiografia. To jedynie literacka wizja budowana częściowo na moich doświadczeniach,
kobiet, które miałam przyjemność poznać, a także na wyobraźni oraz inspiracji Paryżem i sztuką. Jednak rzeczywiście był okres w moim życiu, gdy zostawiłam wszystko i wyjechałam. Czy było łatwo? I tak i nie. Jeśli masz w głowie wizję, do której dążysz, problemy stojące na drodze nie są tak ciężkie. Po kolei rozwiązujesz wszystko i wykreślasz kolejne punkty z listy przybliżającej Cię do celu. W założeniach książka miała być czymś w rodzaju pamiętnika, jednak nie moim, a każdej kobiety, która gdzieś się zagubiła. Cieszę się, gdyż dostaje sporo wiadomości od czytelniczek, które właśnie piszą o terapeutycznym aspekcie „Paryskiego świtu”. O nowym spojrzeniu na siebie i świat, które towarzyszy im po lekturze. To dla mnie wiele znaczy.
Czytając kolejne rozdziały odnosi się wrażenie uczestniczenia w Twoim kolejnym spacerze. Czy pisałaś na „żywo”? Mam wrażenie, że siedziałaś za każdym razem w jakiejś innej kawiarence i spisywałaś swoje doznania.
Przyznam szczerze, że początki książki sięgają roku 2007/2008. Wtedy zaczęłam pisać historią paryską i powstały dwa rozdziały. Potem miałam sporą przerwę. W pewnym momencie poczułam, że muszę to skończyć i dopiąć całość. Rzeczywiście niektóre części powstawały na miejscu – w paryskich parkach, kawiarniach, naszym mieszkaniu. Niektóre pisałam zaraz po przyjeździe z Paryża, by na świeżo zapisać swoje wrażenia. Książka była gotowa dwa lata temu, więc trochę poczekała na swoją premierę.
Miałam swoją wizję na książkę i częściowo udało mi się do niej przekonać Wydawnictwo. Zależało mi na odpowiednim papierze i zdjęciach, które umieszczone na końcu każdego rozdziału są jakby pocztówką z podróży, którą bohaterka przesyła wraz z listem do swojego… Fotografie początkowo są czarno – białe, by podkreślić stan i nastrój, w jakim się znajduje kobieta. Z czasem, wraz z jej przemianą, wplatamy kolorowe fotografie, które są obrazem jej duszy.
No i nurtujące mnie pytanie – czy możesz rozszyfrować „W…”na końcu każdego rozdziału książki np.: „Spokojna – W…”? Czy to sekret?
„W” to pierwsza litera imienia bohaterki. Nie chciałam obdarzać jej konkretnym imieniem, bo to w jakiś sposób określałoby ją. To może być „M…”, „K…”, „P…”. Każda z czytających ją kobiet.
To nie jest Twoje pierwsza książka. W jakich publikacjach możemy Cię jeszcze spotkać?
Jeśli chodzi o literaturę – napisałam monografię z zakresu historii sztuki oraz współtworzyłam album o Intarsji, wydany kilka lat temu. Jako kurator wystaw polskich artystów we Włoszech tworzyłam katalogi. Cały czas współpracuje z magazynami w Polsce, dla których piszę felietony i artykuły o sztuce, kulturze, modzie. Są to między innymi: Moda w Polsce, Law Business Quality, Imperium Kobiet czy Świat Elit.
Codedefemme to Twój blog. Kogo tam zaprosisz?
Code de femme to miłość zarówno do sztuki, kultury, mody jak i do Francji, filmu, literatury. To część mnie samej. To nie tylko twórczość literacka ale i plastyczna. Dla kogo? Dla wszystkich, którzy podobnie jak ja doceniają sztukę i w przeróżnych jej obliczach.
Malujesz. Gdzie można zobaczyć Twoje obrazy?
Tworzę przede wszystkim na zamówienie. Brak czasu uniemożliwia mi malowanie tyle, ile bym chciała. Jednak gdy już uda się stworzyć pracę „dla siebie”, to pokazuje je na Code de femme. W tej chwili współpracuję z Galerią sztuki – Prime Art i tylko tam można zakupić moje prace na bieżąco. Co jakiś czas prezentuję prace podczas wystaw np w Rzymie. Jak uda mi się wszystko dograć to planuję w 2017 kolejną wystawę indywidualną, ale póki co jeszcze nie zapeszam i nic więcej nie mówię.
Dziękuję serdecznie za udzielenie wywiadu
Dziękuję za rozmowę
Magdalena Leszner – Skrzecz: absolwentka historii sztuki, autorka kilku publikacji książkowych. Współpracuje z magazynami i portalami, pisząc artykuły z zakresu mody oraz sztuki.
źródło: opolnocywparyzu.pl/paryski-swit-magdalena-leszner-skrzecz/