„Gałęziste” – Artur Urbanowicz [recenzja]

To miejsce to gniew. Gniew jest tym miejscem.
Tytuł: Gałęziste
Autor: Artur Urbanowicz
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 462
 
 
     Thrillery to książki, które jakiś czas temu zyskały moją sympatię. Potrafią trzymać w napięciu, wywoływać wielkie emocje, chwile uśmiechu, zwątpienia, słone łzy oraz targać nerwy czytelnika. Najczęściej książki z tego gatunku, które stoją na mojej półce i nad którymi się zachwycałam, pochodzą z rąk zagranicznych autorów. Cieszy mnie to, że moi rodacy coraz częściej piszą i to dobrze piszą, a kolejne debiuty stają się coraz ciekawsze. Dziś pragnę podzielić się z Wami moją opinią na temat thrillera polskiego autora, debiutanta, który na dodatek swoją fabułę osadził w Polsce. Czy to go nie zgubiło?
     Artur Urbanowicz, kto to taki? Matematyk, informatyk i wykładowca na Uniwersytecie Gdańskim. Swoją pierwszą powieść napisał w wieku 14 lat. Od dziecka uzależniony od pisania, wymyślania różnych historii i zafascynowany gatunkiem horroru pod każdą jego postacią. Wychodzi z założenia, że literatura ma pełnić funkcję przede wszystkim rozrywkową, więc w swoich tekstach stawia na lekkość, bawienie czytelnika, manipulowanie nim i obowiązkowe zaskoczenie na końcu. Chorobliwy perfekcjonista. Jego kolejna książka ma się ukazać pod koniec 2016 roku. [opis autorski]
     Akcja powieści rozgrywa się na Suwalszczyźnie. Karolina i Tomek, młodzi i ambitni po studiach postanawiają zatroszczyć się o swój związek. Wyruszają w odludne miejsce i tak trafiają do wsi  Białodęby, a dokładnie do pensjonatu znajdującego się tuż obok cmentarza. Nie mija dużo czasu, a zaczynamy być świadkami dziwnych incydentów. Zwidów, tajemnic, snów… Zaczyna się robić coraz bardziej tajemniczo, mrocznie i strasznie…
     Lubicie czytać debiuty? Często spotykam się z opinią, że ludzie nie lubią sięgać po debiuty, ponieważ nie wiedzą czego się spodziewać po autorze. Cóż, coś w tym jest. Ja jednak mam na odwrót. Lubię poznawać debiutanckie powieści, dzięki którym od początku mogę wyrabiać sobie zdanie o autorze i jego twórczości. Wiedzieć jak się rozwija i zmienia z każdym kolejnym dziełem. Tym razem szansę dałam Arturowi Urbanowiczowi i wiecie co? To była kolejna dobra decyzja. Gdybym nie wiedziała, nie powiedziałabym, że to pierwsza wydana książka autora. Spisał się naprawdę dobrze.
    Czego oczekuję po thrillerze, sensacji? Może nie zupełnie nowej, oryginalnej fabuły, bo wiem, że o taką bardzo ciężko. Wymagam jednak odpowiedniego napięcia, porządnych emocji i choć odrobiny dreszczu, który pozostawi przez chwilę gęsią skórkę na moich rękach.To wszystko udało się autorowi. Po niezwykle intrygującym opisie zabrałam się za lekturę. Od samego początku odczułam dobrze poprowadzone tempo i rosnące z każdą chwilą napięcie. Cieszę się, że w miejscu, w którym aktualnie przebywam nie ma żadnych lasów (zazwyczaj ubolewam nad tym faktem), ale dziś jest inaczej. Kocham lasy, jednak po skończonej opowieści po prostu bałabym się tam wejść! Pisarzowi udało się również pobudzić moje emocje. Nie wbiły mnie one w fotel, jednak były bardzo przyjemne, podobnie jak dobrze poprowadzony wątek obyczajowy. Ta książka nie jest mocnym horrorem (których nie lubię!), a połączeniem thrillera z powieścią obyczajową i elementami paranormalnymi, które tutaj mnie zaskoczyły.
     Karolina i Tomek to świetnie wykreowana para bohaterów. On niecierpliwy i szybko się denerwujący, a ona miła, uczynna i spokojna. Idealnie się uzupełniają i przyciągają sympatię czytelników. Skrajne charaktery jednak nie ułatwiają im znalezienia klucza do szczęścia i furtki, za którą kryje się idealna (dla nich) przyszłość.
     To, co najbardziej mnie zauroczyło to opisy Suwalszczyzny. Nigdy tam nie byłam i chętnie kiedyś odwiedzę jej okolice. Sposób jednak, w jaki autor opisał bardzo dobrze sobie znane miejsce jest wyjątkowy i magiczny. Uważam, że wielu autorów powinno brać z niego przykład – osadzać fabułę swojej powieści w miejscu, które się bardzo dobrze zna, dzięki czemu można oddać jego głębię, magię i sprawić, że czytelnik bez problemów przeniesie się w najdalsze zakamarki świata.
     Gałęziste to debiut, który stawia wysoko podniesioną poprzeczkę autorowi na jego twórczej ścieżce. To powieść, która trzyma w napięciu od początku, niemal do samego końca, przenosi czytelnika do wspaniałego miejsca i porusza emocje. Przy tej książce nie sposób się nudzić. I… uważajcie na lasy! Polecam.