Pamiętacie jeszcze trzepaki? Dla osób, które nie wiedzą, co to jest, krótkie przypomnienie. Dawniej na podwórkach stały takie metalowe konstrukcje, służące do trzepania dywanów. Nie wiem, czy mieliście kiedyś okazję, by brać udział w tego typu czynności. Mnie się zdarzyło. Ręce bolały, ale jak można było się wyżyć na dywanie… Dlaczego wspominam o trzepaku? Bo tam znaleziono trupa.
KUDŁATA rzadko rano zdąża na tramwaj. Jej mieszkanie jest zakurzone jak egipski sarkofag, bo dnie i noce spędza na dyżurach w szpitalu. Kocha swoją pracę. Jest oddana pacjentom, psu Cystofiksowi i Obolałemu (temu ostatniemu do czasu).
ANTONINA haruje po kilkanaście godzin dziennie w kancelarii prawniczej, ale tego nie lubi, dlatego rzadko się uśmiecha. Ubiera się w eleganckie garsonki. Jest sztywniarą. Zupełnie jakby połknęła kij (do czasu).
SZABLA nie lubi wypacykowanych panienek. Rozpiera ją energia. Prowadzi szkółkę jeździecką. Marzy o wakacjach na egzotycznej plaży. Chodzi na nierandki z niechłopakami (do czasu).
BAZYLIA wspaniale przyrządza karkówkę, a po szampanie miewa ataki śmiechu. Ma kochającego męża, trzech wspaniałych synków i wymarzony dom za miastem, w którym czuje się bardzo szczęśliwa. Mąż nazywa ją Matką Teresą.
Kudłata, Antonina, Szabla i Bazylia są przyjaciółkami, których życie zmienia się, gdy jedna z nich znajduje trupa na osiedlowym trzepaku – takie słowa czytamy na okładce powieści. Pozwólcie, że nie powiem więcej na temat samej akcji, żeby nie zdradzić nic więcej. Nie chcę was zniechęcić do lektury. Wolę, byście sami dowiedzieli się, co właściwie stało się w życiu bohaterek.
Sięgając po książkę, nieco bałam się tego, że nie będę w stanie przebrnąć przez książkę. Dlaczego? Sam opis podsuwa potencjalnemu czytelnikowi, że w powieści może pojawić się groteska. Nie zawsze jest mi z nią po drodze. Jak było w przypadku tej historii? Autorka odwaliła kawał dobrej roboty. Parę razy w trakcie lektury dostawałam ze śmiechu czkawki. Moje serce skradła Kudłata, choć nie wiem, czy oddałabym swoje zdrowie w jej ręce. Każda z bohaterek na swój sposób jest wyjątkowa i zapada w pamięć. Nawet sztywniara Antonina, za którą początkowo średnio przepadałam, niespecjalnie pasowała mi do pozostałych bohaterek, ale w końcu się do niej przekonałam. Konstancja Nowicka pokazuje w powieści, jak dużą siłę ma babska przyjaźń. A podobno kobiety nie robią nic innego, tylko obrabiają sobie pośladki… Nie w tym przypadku.
Nie wiedziałam, w jaki sposób autorka podejdzie do wątku kryminalnego. Trup i groteska nie zawsze idą ze sobą w parze. W tym przypadku się to udało. Nieboszczyk został dość zgrabnie wpleciony w historię. I sporo w niej namieszał. Jak na trupa.
Trup na trzepaku to idealna książka na ten letni czas. Jest dość lekka, czyta się ją szybko i dobrze się przy niej bawi. Można spędzić przy niej dwa, góra trzy przyjemne popołudnia. Komu mogę polecić książkę? Przede wszystkim wielbicielom groteski i specyficznego humoru. Ponurakom odradzam czytanie Trupa na trzepaku, to będzie dla nich strata czasu. To dobra propozycja dla tych czytelników, którzy chcą odpocząć od ciężkich kryminałów. Autorka stworzyła całkiem niezłą historię. Warto się z nią zapoznać. Tylko ostrzegam, nie jedzcie i nie pijcie niczego w trakcie lektury. To może się źle skończyć. Zarówno dla was, jak i dla książki. I na wszelki wypadek nie czytajcie jej w miejscach publicznych. Ludzie będą patrzeć na was jak na wariatów, jeśli będziecie się chichrać jak szaleni.
źródło: sztukater.pl/ksiazki/item/18396-trup-na-trzepaku.html