targi3[Joanna Sokołowska-Gwizdka na stoisku Novae Res na Targach Książki w Krakowie]

 

Joanna Sokołowska-Gwizka to absolwentka filologii polskiej na Uniwersytecie Łódzkim. Były pracownik naukowo-dydaktyczny Katedry Literatury Staropolskiej UŁ oraz Łódzkiej Telewizji (program „Rozmaitości Literackie”). Przedstawiciel Festiwalu Chopinowskiego w Nohant we Francji, korespondent radia „Głos Polonii” w Australii i miesięcznika „Polonia Kalifornijska”. Obecnie na stałe mieszka w USA, gdzie współpracuje z tamtejszymi mediami i działa na rzecz amerykańskiej polonii. Pani Joanna wspiera polską kulturę w każdym miejscu na świecie. Swoje zamiłowanie do ojczyzny i do teatru, wyraziła w książce Teatr spełnionych nadziei. Kartki z życia emigracyjnej sceny.

Maria Nowotarska trzydzieści lat swojego zawodowego życia oddała Teatrowi im. J. Słowackiego w Krakowie. W 1990 wyemigrowała do Toronto, gdzie pożytkując swoją wiedzę o teatrze i pasję, stworzyła teatr polski, w którym postsolidarnościowi emigranci odnaleźli kawałek ojczyzny. Książka pani Joanny to barwna opowieść o powstawaniu narodowego teatru na obczyźnie i portret silnej kobiety, która miała odwagę i siłę, by spełniać marzenia.

Praca nad książką zajęła pani Sokołowskiej osiem lat. Jak sama mówi, to było wejście w inny świat, oddychanie innym powietrzem – tym torontońskim, sprzed kilku dekad. Materiały do książki zbierała długo, z różnych miejsc. Czasami dostawała z jakiegoś archiwum stos odbitek xero z recenzjami teatralnymi – bez dat, bez źródeł i musiała poświęcić się niemal detektywistycznej pracy. Te godziny, gdy uciekała w przeszłość, gdy poświęcała się twórczemu natchnieniu, możliwe były dzięki jej mężowi – jemu zadedykowała książkę.

slowacki2[Joanna Sokołowska-Gwizdka na premierze książki w kawiarni Teatru im. J. Słowackiego w Krakowie]

Autorka miała to szczęście, że poznała Marię Nowotarską, więc w książce, oprócz tego, że jest kawałek historii, są uczucia, emocje i podziw dla osoby, z którą można napić się kawy, a proces twórczy, oprócz tego, że był ciężką pracą, okazywał się czasem dobrą zabawą.

„Głowę miałam pełną pomysłów. Książka o scenie, spektaklach, twórcach, ciężkiej pracy w trudnych warunkach i wielkiej pasji… Materiał ogromny, wiele osób przewinęło się przez scenę. Zaczęłam się umawiać na rozmowy. Najczęściej w apartamencie Marii i Jerzego z balkonem pełnym kwiatów i ziół, a po ich przeprowadzce na jedenaste piętro dodatkowo z widokiem na jezioro Ontario i torontońskie Downtown. Siadałam na kanapie pod portretem Marii w wielkim kapeluszu autorstwa Ilony Biernot i popijając kawę z porcelanowej filiżanki, pytałam, słuchałam, nagrywałam. Gdy było ciepło, Maria Nowotarska wyciągała mnie na spacery do High Parku nad jeziorem Ontario. Tam na ławeczce w cieniu drzew, przy fontannie, zawsze elegancka artystka w powiewnej letniej sukience opowiadała mi o sobie i swoich pomysłach. Mówiła pięknie, literackim językiem i  z dużym zapałem. Malowała wizje sceny stworzonej z teatralnej wyobraźni przywiezionej z krakowskiego teatru, z tradycji literackiej i dawnej dobrej aktorskiej szkoły. Podczas rozmów otwierała się przeszłość w masce scenicznych wspomnień. Nagrywałam też Jerzego Pilitowskiego, oglądałam fotografie, a raz nawet udało mi się namówić go na zaśpiewanie słowackiej piosenki góralskiej, po słowacku, oczywiście. Mówił, że nosi się z zamiarem spisania piosenek z czasów górskich wędrówek, póki je pamięta.” – pisze w książce Sokołowska. (fragmenty książki można przeczytać na stronie cultureave.com)

„Książka powstawała dużo dłużej, niż to przewidziałam(…) Przywiązałam się do niej i żal mi się z nią rozstawać. Ale od teraz musi już radzić sobie sama.” – stwierdza autorka.

My zaś zachęcamy, żeby do niej zajrzeć za teatralne kulisy…

Książka jest publikacją multimedialną. Pod spisem fotografii został wydrukowany link i QR code, który przekierowuje czytelnika na stronę internetową, gdzie znajduje się galeria kolorowych fotografii w wysokiej rozdzielczości.