Marcin młody chłopak pozbawiony parcia na szkło. Piłkarz w życiowej formie, który ma cel w życiu. Jednak jest problem. Problemem jest Alicja-żona Marcina. Pracownica naukowa, która uważa, że jej mąż to mało inteligentny chłopak, który tylko biega za piłką. Problemy małżeńskie narastają. On chce domowego ciepła, a ona ucieka od problemów. Alicja i jej przyjaciel z uczelni Adam spędzają ze sobą zbyt dużo czasu, a w głowie Marcina buzują myśli. Życie bywa przewrotne, a prawdziwe kłopoty nadchodzą, kiedy Adam zostaje odnaleziony martwy…
Arek to adwokat, który ma wielkie ego. Żonę traktuje jak ścierwo, które nie jest warte złamanego grosza. Marta to żona Arka, która jest bystra i przebiegła. Boi się męża, któremu ulega, ale ma w zanadrzu swoją inną naturę. Ich małżeństwo to wielki paradoks, w którym ona zdradza, a on odkrywa w sobie popęd do swojego aplikanta Macieja, który namiesza w małżeństwie adwokata…
Początek lektury, a ja założyła, że wybrałam swoich faworytów! Bohaterowie namacalni oraz pełni naturalnych walorów. Czego chcieć więcej? Ta lektura daje więcej. Pozwala na głębsze analizowanie postaci, które są na wyciągnięcie ręki. Na pozór zwykli ludzie, którzy mają problemy w czterech domowych ścianach, ale pod warstwą domowego puchu kryje się ich mroczna strona. Autorzy dawkują ich problemy, a ja czytając, miałam tylko jedno słowo w głowie. Autodestrukcja… Dokończyłam lekturę i uznałam, że w tej historii nie ma faworytów, ponieważ są tylko przegrani… Dla mnie-szczerze i uczciwie wykreowani bohaterowie, którzy wywołują lawinę emocji.
Życie kury domowej. Adwokackie sprawy w kancelarii. Piłkarskie wyczyny, nie tylko na boisku. Marzenia o napisaniu książki, które doprowadzą do tragedii. Świat hazardu oraz narkotyków. Daniel Koziarski oraz Agnieszka Lingas-Łoniewska wtajemniczyli, prowadzili na koniec liny, i zabili mnie otaczającą rzeczywistością, którą tak dobrze opisali! Autorzy niebezpiecznie wnikają w różne światy, które dogłębnie przeanalizowane dały mi poczucie ich szczerości. Bez gry pozerstwa. Bez wątpliwości, uznaję, że jest to książka, która zmusiła mnie do refleksji. Próbowałam rysować w swojej głowie różne ewentualne wyjścia awaryjne-niepotrzebnie! Przeszli granice, którą opisali dobrze. Cholernie dobrze…
Męskie mokasyny, damskie szpiki i ja. Popełniłam jeden duży błąd, który ciągnął się za mną przez całą lekturę. Tym błędem jest moja niewiedza. Biorąc w ręce Zbrodnie małżeńskie, nie zapoznałam się wcześniej z twórczością autora, czy też autorki. Na wszystkie sposoby próbowałam dociekać, kiedy na scenę wychodzi Daniel Koziarski, a kiedy swój akt prezentuje Agnieszka Lingas-Łoniewska. Było ciężko! Namacalna jest dwutorowość autorów, ale do końca lektury pozostałam nad przepaścią swojej niewiedzy…
Myślałam, że to dobry kryminał nakrapiany mroczną historią. Błąd! Zbrodnie pozamałżeńskie to kawał dobrej lektury, która uświadamia, że człowiek jest zdolny do wszystkiego, a potrzebny jest tylko zapalnik, który wywoła z człowieka, jego mroczne oblicze. Byłam nastawiona na zupełnie inną lekturę. Dostałam małżeńskie życie, które owiane jest gorzką historią, której nie można zbyć machnięciem ręki. Wątek kryminalny, który został wprowadzony, nadaje lekkiego dreszczyku. Mnie osobiście ten dreszczyk nie przeraził, ponieważ potrzebuję mocniejszych wrażeń, aby poczuć oddech śmierci na plecach.
Wyważona, pełna życiowych dołków, w których kryje się smród dnia poprzedniego. Ten duet stworzył powieść, która namieszała mi w myślach. Dosadnie mnie uświadomili, że małżeńskie problemy potrafią doprowadzić do zawiłości, z których ciężko wyjść obronną ręką…