„Nic niezobowiązującego” to powieść o miłości prawdziwej, życiu które daje w kość w najmniej spodziewanym momencie oraz ponurej, małomównej i wiecznie zamyślonej przedszkolance z rudym kotem u boku. Niezobowiązująca gra pozorów, podtekstów, słownych potyczek i gierek oraz flirt sprawi, że zapragniecie poznać finał tej historii – przekonuje Iza.
Dwudziestosześcioletnia Milena pracuje w przedszkolu jako nauczycielka. Po czterech latach związku rozstała się z chłopakiem w momencie, kiedy ten zaproponował jej małżeństwo. Jej dotychczasowe życie, jakie wiedzie, wydaje się być bardzo nudne. Wszystko jednak się zmienia, kiedy pewnego dnia, chcąc schronić się przed ulewą, wchodzi do sklepu sportowego. Tam poznaje Adama. Zaczyna między nimi iskrzyć, a swoją znajomość opierają na flirtowaniu. Milena pod byle pretekstem odwiedza mężczyznę w jego pracy. Kiedy lądują w łóżku (a raczej w jego samochodzie), kobieta liczy na coś więcej. Jednak Adam zaprzestaje z nią kontaktu. Gdy Milena trafia do szpitala, tam poznaje pielęgniarza Kamila. Jak potoczy się ta znajomość?
Czy żałuję? Z jednej strony tak, z drugiej nie. Żałuję, bo teraz mam mętlik w głowie. Jakaś część mnie uważa, że postąpiłam głupio i nieodpowiedzialnie. Inna mówi – dobrze ci tak.
Masz nauczkę na przyszłość. Jeszcze inna twierdzi, że przynajmniej spróbowałam, jak to jest.
Zastosowana pierwszoosobowa narracja pozwala na bliższe poznanie głównej bohaterki, jej myśli i uczuć, których tu nie brak. Milena bowiem to kobieta po przejściach, melancholijna marzycielka, lubiąca ciszę i spokój, bojąca się zobowiązań, ze skłonnościami do zasmucania się, nie ulegająca emocjom ani wzruszeniom. Za to od pewnego czasu dużo płacze. Dla mnie aż za dużo. To bolesna i tragiczna przeszłość ukształtowała jej charakter oraz to, jaka teraz jest. W wieku szesnastu lat w wypadku samochodowym straciła rodziców i młodszego brata. Wychowała ją babcia, ale ma jeszcze starszego brata, z którym bardzo dobrze się dogaduje.
Jeśli chodzi o męskie postaci, to zabrakło mi więcej emocji, charakteru i tego czegoś, co sprawia, że można w jakiś sposób się do nich przywiązać. Chociaż nie powiem, Kamil to facet prawie, że idealny. I tu jest pies pogrzebany, bo Milena sama nie wie, czego chce. Boi się zaryzykować, planów, zobowiązań. Wciąż wszystko analizuje, rozmyśla, roztrząsa, kombinuje, nie potrafi iść naprzód, po prostu żyć.
Książkę czyta się lekko, akcja może i nie obfituje w zaskakujące zwroty akcji, ale z dużym zainteresowaniem śledzimy poczynania bohaterów. Trzymamy kciuki za Milenę, by w końcu odważyła się wyjść ze swojej skorupy, by zaryzykowała i zaczęła żyć. Lektura idealna na niezobowiązujący relaks przy kubku herbaty.
Źródło: sza-terazczytam.blogspot.com