RADowa księżniczka” to biografia „genialnej córki genialnej matki” Ireny Joliot- Curie. O matce, Marii Skłodowskiej-Curie, powstało bardzo wiele książek. I tu się przyznam bez bicia: ponieważ sama jestem zafascynowana Naszą Wielką Marią, to mam kilka jej biografii. Ale pozycji opowiadających o córce nie spotkałam. Zabrałam się z wielkim zainteresowaniem za poznawanie życia Ireny.

 

Przytoczę kilka faktów.

 

12.09 1897 roku przychodzi na świat mała Irenka, „córka chemii i fizyki”.

Będąc nastolatką wraz z matką bierze udział w pierwszej wojnie światowej i organizuje służbę radiologiczną. ( cały czas próbowałam sobie wyobrazić współczesne nastolatki z nieodłącznymi telefonami w ręku, sztucznymi rzęsami i różowiastymi tipsami na miejscu Ireny. Poległam. Moja wyobraźnia dotarła do ściany ).

04.10.1926 roku Panna Curie bierze ślub z Fryderykiem Joliot.

W 1935 roku otrzymują nagrodę Nobla z chemii za odkrycie sztucznej radioaktywności. ( i tu dopadła mnie myśl: szkoda, że Maria tego nie dożyła… umarła w 1934 roku ).

17.03.1956 roku Irena umiera.

 

Krócej się nie dało. A wszystko to, co pomiędzy tymi datami się wydarzyło świetnie opisał Pan Tomasz. A moje zdanie na temat tej pozycji?

 

Pierwsza rzecz, która zwraca moja uwagę to szata graficzna. Pierwsza, ale nie najważniejsza oczywiście. Szata graficzna całej trylogii jest ciekawa i spójna. A to lubię. Jak to mówią? Diabeł tkwi w szczegółach.

Zastanawiałam się cały czas: czego ja właściwie oczekuję od biografii? A co dostałam?

Oczywiście dużo dat, faktów, postaci. OK.Dużo ciekawych zdjęć. O, to bardzo lubię. Interesujące tło historyczne i obyczajowe pierwszej połowy XX wieku. Cały wachlarz sympatii i rywalizacji w świecie naukowym i politycznym. I to, co mnie najbardziej ujęło to, to, że autor przytacza wypowiedzi osób znających Noblistkę, słowa samej Ireny, fragmenty listów, a wszystko, dla lepszego odbioru, napisane inną czcionką. Jak to pisałam wcześniej….diabeł tkwi w szczegółach.

 

Pan Pospieszny zacytował Pana Profesora Jana Piskurewicza: „{jestem} zdecydowanym zwolennikiem wielu cytatów (…) Oddają one z pewnością lepiej niż ich streszczenia styl wypowiedzi, wprowadzają w klimat epoki, są czasem bardziej precyzyjne aniżeli ich omówienia”. 

Pełna zgodna! Te cytaty świetnie spełniły swoją rolę.

 

I jeszcze o jednej kwestii muszę napisać. Przyznam się: miałam obawy… czy umysł ścisły, jakim jest w moim odczuciu pracownik naukowy UAM w Poznaniu będzie potrafił napisać interesującą książkę dla przeciętnego czytelnika? Dla czytelnika, który może nie mieć odpowiedniej wiedzy ani chemicznej, ani fizycznej. Czy będzie umiał zaciekawić i w miarę prosto przedstawić problemy z jakimi zmagało się małżeństwo Joliot i cały ówczesny świat naukowy? No cóż… Dla mnie wszystko było zrozumiałe i logiczne. Nie miałam żadnych problemów ze zrozumieniem zawiłości natury fizyczno-chemicznej. Brawa dla Autora!

 

I na koniec kilka refleksji po skończonej lekturze.

 

Niełatwo być córką znanej matki. Irena jak najbardziej zasłużyła na tę biografię. Choć czasy w jakich im (matce i córce) przyszło żyć były różne, to żadnej z nich nie było łatwo. Tak różne, a tak podobne.

Małżeństwo Joliot otrzymało Nagrodę Nobla w 1935 roku. Minęło 82 lata. A jaki w tym czasie dokonał się rozwój naukowy w każdej dziedzinie. Jak bardzo zmieniło się nasze życie. Przerażające czy fascynujące?

 

Iza w labiryncie książek przygotowała dla Was kolejne recenzje książek Tadeusza Palecznego, za tydzień „Zapomniany geniusz. Lise Meitner -pierwsza dama fizyki jądrowej„.

 

Zapraszamy na izawlabiryncieksiazek.blogspot.com