Autor „Królika w lunaparku” odpowiedział na kilkanaście pytań dotyczących swojej twórczości (najwięcej było oczywiście o królika), hobby oraz literatury. Poznajcie Michała Biardę trochę bliżej.
Czy pisanie programów komputerowych oraz pisanie książek w Pana wykonaniu bardzo się różni, a może wręcz odwrotnie – pomimo tak, wydawałoby się, ogromnych różnic wygląda to bardzo podobnie i przynosi podobne emocje?
Jest trochę podobieństw, ale chyba jednak więcej różnic. Na pewno i tu i tu superistotna jest logika. Bardzo ważny jest również styl. Pisząc program komputerowy, można jednak korzystać z milionów gotowych bibliotek oraz posiłkować się wiedzą innych programistów, a przy powieści masz białą kartkę i każde słowo, każdy przecinek i kropkę musisz wprowadzić na nią sam. Z drugiej strony, gdy w książce zrobisz jakiś błąd, najwyżej coś będzie lekko niezrozumiałe albo ktoś się uśmiechnie, a jak zostawisz jakiegoś babola w kodzie, Twój klient może stracić grube tysiące albo i miliony.
Jest Pan footbagowcem. Czy królik z Pana powieści ma coś wspólnego z reprezentantem RMF Maxxx Footbag Team – Królikiem?
To absolutnie najbardziej zaskakujące pytanie ze wszystkich dotychczasowych, ale odpowiedź będzie bardzo prosta – nie. W świecie footbagowym Królik z RMF Maxxx nie jest jakoś szczególnie lubianą i szanowaną postacią. To przypadkowa „zbieżność nazwisk” ;-).
Jakie to uczucie trzymać w ręku swoją książkę?
Oszałamiające! Ciężko porównać je do czegokolwiek innego. To taki mix dziecięcej ekscytacji z jakiegoś super prezentu oraz dorosłej radości i zadowolenia z dobrze wykonanej roboty. Zdecydowanie chcę odczuwać to jeszcze nieraz w przyszłości.
To tylko 3 z prawie dwudziestu pytań, które zadali Michałowi Biardzie czytelnicy. Resztę pytań i odpowiedzi znajdziecie na cyrysia.blogspot.com.