Każdy z nas przez całe życie przemierza wiele ścieżek. Jedne proste, z miękkim dywanem z kwiatów, inne kręte, najeżone kolcami. Którymi drogami podążać? Odpowiedź znajdziemy w książce Daniela Sitka.
Przyznam szczerze, że z uwagi na tytuł i okładkę, przedstawiającą drogę i delikatne niebiesko-białe pasy na niebie, książka od razu skojarzyła mi się z typową pozycją religijną. Jednak już sam wstęp, napisany bardzo młodzieżowym językiem, przywodzącym na myśl swobodną rozmowę z przyjacielem, który chce nam pokazać, jak wygląda prawdziwe życie – to, którego z uporem maniaka unikamy – szybko zweryfikował moje przypuszczenia. Luźne zdania, a mimo to pełne epitetów i dowodów ogromnego kunsztu literackiego autora, przeplatane rysunkami, wyglądają jak długa ścieżka, łącząca w jedną wielką całość strefę sacrum i profanum. Tekst książki powala na łopatki szczerością i bezpośrednim przekazem, który pozwala czytelnikowi poczuć wyjątkową więź z autorem – tutaj nie ma miejsca na tematy tabu i maski, które zakładamy co dnia, by uniknąć prawdy o samym sobie. W tej pozycji wszelkie zasłony, za którymi się ukrywamy, opadają i bezpowrotnie obracają się w pył.
Daniel Sitek opisuje swoje życie z rozbrajającą szczerością. Porażki i zwątpienia, niezrealizowane plany, ciągłe pozostawanie w strefie komfortu nagle zderzyły się z chęcią posiadania czegoś więcej. Czegoś nieuchwytnego, ale jednocześnie bardzo cennego. Autor powziął więc decyzję o wybraniu się w drogę, która miała stać się jak miecz obosieczny, oddzielający go zdecydowanym cięciem od mrzonek codzienności i zadowalania się półśrodkami. Szlak Świętego Jakuba okazał się dla niego najtrudniejszym sprawdzianem, który pozwolił poznać prawdę o nim samym i o otaczającym go świecie.
Książka Daniela Sitka bardzo mnie zaskoczyła. Spodziewając się bardzo pobożnej treści, przy zderzeniu z rzeczywistym obrazem przedstawianym przez autora, moje zdziwienie rosło razem z kolejnymi przeczytanymi zdaniami. Do czytania przystępowałam z nadzieją, że nowa pozycja pomoże mi znaleźć odpowiedzi na nurtujące mnie pytania i w delikatny, czuły, a jednocześnie jednoznaczny sposób wskaże drogę, którą mam podążać. Nic bardziej mylnego. Jeżeli będziemy iść śladami autora, dostaniemy porządny wycisk, szwy naszego serca popękają bez ostrzeżenia, mimo iż przez lata misternie je leczyliśmy i zszywaliśmy, próbując o nich zapomnieć. Nie ominiemy cierpienia i bólu, nie założymy komfortowych butów, by każdego dnia zrobić tylko parę kroków jakby na odczepne i w znudzeniu padać na łóżko, zasypiając z myślą: „jutro zmienię swoje życie… jutro, nie dziś”. Tutaj staniemy w prawdzie, bez żadnych dodatków. Tylko tak możemy naprawdę znaleźć siebie i wreszcie wskazać właściwą drogę naszego życia.
Czy czytanie tej książki może być trudne? Z pewnością. Jestem jednak jeszcze bardziej przekonana o tym, że właśnie „Kredencjał” pomoże Wam odnaleźć swoją tytułową drogę do wnętrza i wskazać swój prawdziwy kierunek w życiu. Przestańmy wreszcie chować się za mglistymi tłumaczeniami – zacznijmy żyć NAPRAWDĘ. Przezwyciężajmy trudności, uwierzmy w naszą wartość, zamieńmy bóle i cierpienia w środek do osiągnięcia prawdziwego szczęścia.
źródło: dlalejdis.pl