Dawno nie czytałam fantastyki – wyznaje Marta Kraszewska z bloga Rudym spojrzeniem. A to przecież jeden z moich ulubionych gatunków literackich. Takie baśnie dla dorosłych, dzięki którym bezkarnie ucieka się w świat magii. Zwykle sięgam po sprawdzonych autorów, tych ulubionych. Tym razem jednak zdecydowałam się na debiut Anny Kapes Martwe ciało Mavericka.
Pewnego dnia Mavericka budzi dziwny głos. Okazuje się, że należy do robala. Być może nie byłoby w tym nic takiego dziwnego, gdyby nie fakt, że nasz bohater otwiera oczy dwa metry pod ziemią w prowizorycznym grobie. Nieśmiało przypomina sobie ostatnie chwile – które nie były zbyt przyjemne. Do ziemi w Przeklętym lesie trafiają bowiem zwykle ci, którzy podpadli mafii.
Początkowo wydawało mi się, że to po prostu książka o zombie. Niby prosty temat, ale łatwo się o niego potknąć i zahaczyć o kicz. We mnie niemal od razu te potwory wywołują skojarzenia z filmami klasy D czy E, chociaż kilka o zombie widziałam całkiem dobrych. Jednak w przypadku Martwego ciała Mavericka jest parę różnic, które mocno wpływają na odbiór.
Przede wszystkim już Prolog zapowiada czytelnikowi, że we wszystkie wydarzenia będą zamieszani bogowie. Ktoś popełnił jakiś błąd, ktoś inny postanawia się uwolnić i trzeba to naprawić. Bóstwa są postaciami wymyślonymi przez autorkę. Przy głębszej analizie możemy się doszukać pewnie źródeł w mitologiach, ważne jednak jest to, że w takiej formie nie pojawili się w literaturze wcześniej (a przynajmniej ja nie kojarzę).
Przeklęty Las, w którym rozpoczyna się akcja książki, tak naprawdę nazywa się:
Przeklęty Przez Lisę von Dreem Las, w Którym Tak Naprawdę Nic Się Nie Dzieje, Lecz Gdy To Powiesz, Pożerają Cię Straszne Monstra.
I jeszcze mówiący czerw.
Już te elementy na samym początku mówią o tym, że czytelnik znajdzie tutaj specyficzny świat, który chyba nie do końca powinien traktować na poważnie. A wniosek nasuwa się jeden: inspiracja Światem Dysku. Początkowo nie byłam pewna, jak do tego odkrycia podejść: czy odłożyć lekturę na bok czy czytać dalej. Zdecydowałam się na to drugie i nie żałuję.
Anna Kapes to polska autorka, która Martwym Ciałem Mavericka debiutuje z przytupem. Ta książka dosłownie wsysa w swój świat. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że można pisać fantastykę na takim poziomie. Czułam się tak, jakbym czytała Terrego Pratchetta i to porównanie nie jest w tym przypadku na wyrost. Dla fana fantasy pozycja obowiązkowa!
Źródło: rudymspojrzeniem.pl