Mocną stroną tej książki jest humor, jaki Mateusz Wieczorek wplata pomiędzy wątki bądź w dialogach między postaciami. Były takie fragmenty w książce, że nie mogłam przestać się śmiać. Niektóre momenty tak absurdalnie śmieszne, że aż zastanawiałam się skąd autor znajdował pomysły na ich opisanie.

 

Fakt, jest w „66 duszach” mnóstwo wulgaryzmów, ale nie wyobrażam sobie niektórych postaci bez rzucania mięsem na prawo i lewo. Nie oszukujmy się grupa Laurenta nie należy do świętoszków, więc i ich słownictwo musiało rzecz jasna zostać dopasowane do branży jaką się parali na co dzień.

 

Krótko o treści…

Będąc w Monako na pielgrzymce papież Rodrigo VI spotyka się ze starym przyjacielem – Levi Natanem, z którym jak zawsze postanawia rozegrać partyjkę pokera. Niestety na jego nieszczęście przegrywa Srebrne Lustro. Aby naprawić swój „błąd”, papież postanawia wynająć grupę łowców, fałszerzy i złodziei, którym przewodzi Laurent Durentius. Udaje im się oszukać Levi, jednak ten a akcie zemsty wysyła za nimi Dana McAbre, który ma za zadanie odzyskać Lustro oraz pozbyć się rzezimieszków.

 

 

Ogromnym plusem tej powieści jest prowadzenie akcji w różnych sferach czasowych jak i oddanie charakteru miejsc. Kiedy znajdujemy się w Monako to wręcz czuć zapach nadmorskiego kurortu, innym razem przebywając w Watykanie wyczuwa się panujący ścisk przed wystąpieniem papieża. Akcja rozgrywa się powoli, momentami zbyt ślamazarnie, ale jednak po przeczytaniu całej powieści dostrzegam w tym swoiste plusy. Autor specjalnie nie narzuca nam tempa czytania, możemy się delektować przez kilka wieczorów stworzoną historią, która z pewnością nie sprawi, że o niej szybko zapomnimy.

Jedynym moim lekkim zastrzeżeniem w kwestii prowadzenia fabuły były za słabo zaakcentowane strefy czasowe, przez co wielokrotnie łapałam się na tym, że po przeczytaniu sporego fragmentu tekstu domyślałam się po pewnym czasie, że akcja dzieje się w przeszłości. Wprowadzało to lekki zamęt i chaos w lekturze, co oddziaływało w pewnym stopniu negatywnie na odbiór całej pozycji.

 

 

Recenzja pochodzi z czytamiogladam.pl