Pragnienie urozmaicenia swojego życia erotycznego lub zwiększenia seksualnych doznań, popycha ludzi do różnych rozwiązań. Dla niektórych par wystarczającym bodźcem jest oglądanie filmów porno lub oglądanie na żywo innych kopulujących ludzi, ale są też tacy, którzy decydują się na trójkąty lub seks grupowy. Czy taka zdrada kontrolowana to dobra metoda na poprawienie, ulepszenie i zacieśnienie więzi w związku? Spróbujemy dowiedzieć się więcej na ten temat w oparciu o ”My, swingersi” P. D. Wolni – pamiętnika małżeństwa polskich swingersów.

Dick i Pussy poznali się przypadkiem w kawiarni. Od samego początku między nimi coś zaiskrzyło. Wkrótce postanowili zalegalizować swój związek. Wtedy nie byli jeszcze swingersami, ale obojgu seks sprawiał ogromną radość. Aż w końcu nadszedł ten moment, kiedy małżonkowie zupełnie spontanicznie wzięli udział w ich pierwszym swing party, a potem przyszły kolejne. Czy nigdy nie żałowali tej decyzji?

Czym właściwie jest swinging? To seks grupowy z różnymi partnerami (hetero-, homo-, lub biseksualnymi) za wiedzą i aprobatą aktualnego partnera. Oboje świadomie zgadzają się dzielić swoim ciałem z innymi, w określonym miejscu np. w hotelu, klubie dla swingersów lub u kogoś w domu. Wedle różnych szacunków swinguje od 1 do 4 procent par. Główni bohaterowie książki na przemian opisują swoje seksualne przygody, doświadczenia i dylematy. Po co w ogóle to robią? Czy mają w tym jakiś cel? Okazuje się, że tak.

my_swingersi_okl ”Spisujemy historię naszego wyzwalania się spod konwenansów nie po to, by demoralizować, ale po to, by ci, którzy chcą od życia czegoś więcej niż szarej poprawności, nie bali się marzy, a marzeń zamieniać w rzeczywistość”.

Nie jestem pruderyjną osobą, ludzka seksualność nie stanowi dla mnie tabu. Dlatego też z ogromnym zainteresowaniem śledziłam zapiski Dicka i Pussy. Fabuła wręcz ocieka seksem, ale jednocześnie  między wierszami można odnaleźć odpowiedzi na wiele nurtujących pytań dotyczących swingersów i swingowania. Nieraz zastanawiałam się, czy taki nadzorowany ”skok  w bok” nie niszczy związku. Przecież wszystkiego nie da się przewidzieć. Czasami sytuacja może wymknąć się spod kontroli i osoby ”zdradzane” mogą odczuć pewien dyskomfort. To naprawdę wielkie ryzyko. Dlatego jeśli ktoś chce się bawić w swingowanie, to oboje muszą po prostu lubić seks, musi ich łączyć silne uczucie i muszą być jednomyślni. Ponieważ taka zabawa ma być jedynie afrodyzjakiem, który doda  pikanterii związkowi. Nie można jej traktować jako lekarstwo na poprawę więzi emocjonalnych z partnerem.

Osobiście nie widzę w swingowaniu zbyt wielu zalet. Na pewno na początku jest fajnie i ekscytująco, ale obawiam się, że po pewnym czasie takie eksperymenty mogą nie wyjść nikomu na dobre. Poczytałam trochę na ten temat i zdaniem seksuologów ”swingersi uzależniają się od intensywności bodźców, seks i partnerzy zaczynają być traktowani instrumentalnie”. Ponadto nie wiem, czy dałabym radę pohamować swoją zaborczość patrząc, jak mój ukochany kopuluje z kimś innym. To wymaga naprawdę dużej dojrzałości emocjonalnej i 100-procentowego zaufania. Chociaż zdaniem naszych bohaterów, jeśli ludzie naprawdę się kochają i sobie ufają, to potrafią wyzbyć się zazdrości. Zdradza byłaby dopiero wtedy, gdyby któreś z partnerów zaangażowało się emocjonalnie. Mimo wszystko nie zamierzam przekonywać się, ile w tym stwierdzeniu jest prawdy.

  Z kart niniejszego pamiętnika wyłania się niezwykle istotna kwestia: recepta na udany związek. Bardzo często partnerzy nie rozmawiają ze sobą o swoich seksualnych fantazjach w obawie przed niezrozumieniem, ośmieszeniem i brakiem akceptacji, co niekiedy oddala ich od siebie, a potrzeby zostają. Dlatego tak ważna jest szczerość, otwartość, intymna rozmowa i robienie niemal wszystkiego razem.

”To zrozumienie, że ‚druga połówka’ nie jest absolutną własnością nawet partnera w sakramentalnym związku, że ma prawo do marzeń, że niezbędna jest tolerancja, zrozumienie pragnień i marzeń drugiej istoty”.

Mogłabym pisać o tej książce bez końca, ponieważ jej kontrowersyjna tematyka wywołała w mojej głowie burzę myśli i gorące spory. Jednak wolę, żebyście sami skusili się na tę lekturę, by móc wyrobić sobie o niej własne zdanie. Ja w każdym razie jestem usatysfakcjonowana. Liczyłam na ciekawą, ekscytującą, spontaniczną i bezpośrednią ”spowiedź” swingersów, i takową dostałam. Całość napisana jest językiem prostym i dosadnym, bez zbędnych dywagacji. Bohaterowie są wyraziści i wiarygodni w swoim zachowaniu. Natomiast realistyczne, śmiałe, pieprzne opisy scen seksu, wywołują podniecenie, pobudzają zmysły i wyobraźnię. Przygotujcie się zatem na wzmożone doznania.

  Dla kogo jest ta mocna i amoralna książka? Z pewnością nie dla każdego! Tylko osoby o otwartym umyśle i dużej tolerancji dla przekraczania czyichś barier psychicznych i cielesnych, zrozumieją realizację wyrafinowanych pragnień i odważnych fantazji Dicka i Pussy.  Polecam zainteresowanym.