W poszukiwaniu siebie i lepszego jutra. „Szukając tego” – Kinga Tatkowska [recenzja]

„Szukając tego” – Kinga Tatkowska

 

Czasem doświadczamy czegoś, od czego chcemy uciec. Nigdzie konkretnie – byle dalej”

Tytuł: Szukając tego
Autor: Kinga Tatkowska
Wydawnictwo: Novae Res
Data premiery: luty 2016
ISBN: 978-83-8083-090-5
Liczba stron: 290
Moja ocena: 8+/10
 
     Szukając tego to książka, która pozornie wydaje się być zwykłą powieścią o problemach nastolatki, szukającej… No właśnie. Czego? Jest to książka, która potrafi rozbawić i poruszyć emocje. To powieść, która dzięki swej prostocie, okazuje się być promykiem słońca w pochmurny dzień. Szukałam czegoś lekkiego, przyjemnego i jednocześnie mądrego lub po prostu nie głupiego. Szukałam tego… Tylko czy znalazłam?
     19-letnia Nela szuka ucieczki od przeszłości. Szansy na lepsze jutro. Arek, 30-letni mężczyzna, który już dawno stracił nadzieję na lepszą przyszłość.
Ona z wierzchu silna i wybuchowa, lecz wewnątrz delikatna i krucha. On z ciałem wojownika, jednak z ogromnym cierpieniem w środku. Oboje pełni tajemnic i trudnych doświadczeń, boją się komukolwiek zaufać. Nawet sobie. Jak dwie zranione dusze poradzą sobie, kiedy ich drogi się przetną, a ucieczka w nieznane przerodzi się we wspólną podróż po Polsce?
  szukajac_tego_okl   Kinga Tatkowska to młodziutka, bo niespełna 21-letnia debiutantka. Zazwyczaj czytając pierwsze poważne publikacje młodych ludzi, czuję duży niedosyt. Zauważam masę błędów i niedociągnięć. Tym razem jest inaczej. Autorka ma niezwykle przyjemny styl i prosty język. Pomimo tego, że pomysł na książkę nie jest zbyt oryginalny, to Kinga Tatkowska dopieściła swoją powieść w najdrobniejszym szczególe. W pewnym momencie zaczęłam żałować, że książkę czyta się aż tak dobrze, ponieważ zdecydowanie za szybko się skończyła.
     Autorka wprowadziła dużo dialogów. Część z nich przedstawia nam masę zabawnych sytuacji. Pamiętam, jak czytając jedną z nich, zalewałam się łzami, śmiejąc się sama do siebie. Musiałam dziwnie wyglądać, gdyż przechodząca obok starsza kobieta zapytała mnie, czy wszystko w porządku? Odpowiedziałam: „tak, ona po prostu ma okres” i ponownie zalałam się łzami. Starsza pani nie mogła jednak wiedzieć, że gdyby zjawiła się minutę później, zauważyłaby pojedyncze krople spływające po moim policzku. Tyle tylko, że tym razem były to łzy wzruszenia, płynące z serca. Taka właśnie jest ta książka – rozbawi czytelnika, wyciskając z niego słone krople, aby łatwiej było mu się poddać emocjom, które za chwilę nim zawładną…
     Bohaterów powieści nie poznajemy od razu, lecz powoli, z każdą kolejną kartką. Ze wszystkimi rozmowami i przytoczonymi przemyśleniami, czy wspomnieniami. Wiecie dlaczego „oddanie komuś serca wydaje się najbardziej przerażającą rzeczą na świecie…”? „[…] bo oddając komuś serce, oddajemy całego siebie i mamy nadzieję, że ten ktoś się nami zaopiekuje”. Powieść Kingi Tatkowskiej pełna jest tak pięknych i ujmujących stwierdzeń.
Bardzo spodobało mi się poruszenie motywu feniksa. Zapewne widząc główny baner bloga, domyślacie się dlaczego. Książka Szukając tego jest trochę jak ten ptak – piękna. Delikatna i drapieżna. Prosta, lecz unosząca ogromne emocje.
     Po skończonej lekturze nie miałam do niej zastrzeżeń. Do momentu, aż przeczytałam krótką notkę o autorce. Okazało się, że Kinga Tatkowska pochodzi z mojego regionu. Uczęszczała do tego samego liceum co ja i mieszkała 20km ode mnie. Żałuję, że nie wykorzystała w podróży bohaterów naszych pięknych i niesamowitych okolic. Byłoby to na pewno bardzo ciekawe i oryginalne urozmaicenie, choć wybrać się nad morze również było miło.
     Podsumowując, książkę polecam każdemu, kto ma ochotę na coś lekkiego, a zarazem mądrego i niebanalnego. Powieść u niejednej osoby wywoła szczery uśmiech i poruszy skrywane emocje. Jeśli szukacie tego, to znajdziecie, oddając się lekturze Szukając tego. Czy ja znalazłam? Zdecydowanie tak! A co mnie jeszcze w niej urzekło? Słowa: koniec części pierwszej. Na zakończenie zostawiam Was z pewnym cytatem, który zapadł mi szczególnie w pamięć, bowiem nawiązuje do wspaniałej książki:

-Czego miałaby się bać róża?

-Tego, że najpierw się ją zerwie, weźmie się od niej wszystko, czego się potrzebuje, a potem pozostawi się ją samą, aż w końcu uschnie i już nigdy więcej nie zakwitnie na nowo.