Polska lat 80-tych ubiegłego wieku, szara, ponura, smutna rzeczywistość, od czasu do czasu rozświetlana przebłyskiem marzeń o wolności, normalności i demokracji, za sprawą coraz silniejszej Solidarności… W takich realiach i w takim klimacie została osadzona akcja sensacyjnej powieści pt. „Foka”, autorstwa Ludwika Artla, która to ukazała się nakładem Wydawnictwa Novae Res. I nie wiem jak inni miłośnicy literatury w naszym kraju, ale ja osobiście uwielbiam wszystkie opowieści osadzone w tym okresie naszej historii, gdyż dla mnie są one po prostu prawdziwsze, barwniejsze, bliższe życiu, aniżeli dzisiejsze, współczesne historie. Z tym większą ciekawością zasiadłam do lektury tej niniejszej książki, po której to obiecywałam sobie naprawdę bardzo wiele…

Fabuła „Foki” przenosi nas na polskie wybrzeże początku lat 80-tych ubiegłego wieku. Wówczas to bez żadnego porozumienia z władzami Polski, Rosjanie stawiają na wodach Półwyspu Helskiego platformę wiertniczą, czyli w miejscu, gdzie z pewnością nie ma żadnych złóż cennego surowca. W celu poznania prawdziwych zamiarów Sowietów, decyzją służb wywiadu zostaje oddelegowany do tej misji były współpracownik gdańskiej SB – Piotr Krasnowski, który po śmierci żony i syna, znalazł się na życiowym zakręcie. Jedynym ratunkiem dla niego wydaje się całkowite oddanie pracy, a to zadanie jest idealną sposobnością ku temu. Śledztwo zaprowadzi Krasnowskiego nie tylko do agentów KGB i członków solidarnościowej opozycji, ale także i daleko w przeszłość…

Powieść Ludwika Artela to pełnokrwista historia sensacyjno-szpiegowska, oferująca sobą moc pasjonującej akcji, barwnych przygód, zagadkowych tajemnic i emocji, jakich nie często zaznajemy w naszej rodzimej literaturze. Emocji, opartych na skomplikowanej polityce, grze wywiadów, walce o władzę i pieniądze, dla których niektórzy są gotowi zrobić wszystko. Do tego wszytko to jest podane nam tutaj w niezwykle atrakcyjny sposób, przypominający najlepsze szpiegowskie powieści z literatury zachodniej, tyle tylko że tym razem osadzone w naszej, specyficznej polskiej scenerii. I przyznam szczerze, że dawno już nie spotkałam takiej polskiej książki, która zagwarantowałaby mi tak wiele intelektualnej rozrywki czytelniczej spod znaku tej najbardziej poważnej i mrocznej, jak uczyniła to właśnie lektura „Foki”.

W opowieści tej znajdziemy wszystko to, czego można tylko poszukiwać w sensacyjno – szpiegowskiej historii spod znaku literatury akcji. I tak oto jest wielka tajemnica z przeszłości, którą to poznajemy wraz z pierwszymi stronami, zaś rozwikłanie jej będzie dane nam dopiero w spektakularnym finale. Jest intrygujący i barwny główny bohater, któremu towarzyszymy w jego niebezpiecznej misji. Nie zabrakło tu także i barwnie nakreślonej rzeczywistości społeczno – politycznej tamtej epoki, zarówno w kontekście wewnętrznym naszego kraju, jak i na arenie międzynarodowej. Wreszcie uświadczymy tu również walki, pościgów, szpiegowskich gierek i romansu… Całość zaś otacza aura tajemnicy, duszności, niepewności i niedopowiedzenia, która oddziałuje z wielką mocą na wyobraźnię czytelnika.

W książce szpiegowskiej najważniejsze jest inteligentne zaplanowanie głównej osi wydarzeń, by ta co pewien czas odkrywała przed czytelnikiem kolejny element skomplikowanej intrygi, ale by nie czyniła ona tego w zbyt nagły i oczywisty sposób. I to z pewnością udało się osiągnąć w tej książce Panu Ludwikowi, który to najpierw poczęstował nas intrygującą wycieczką w przeszłość Półwyspu Helskiego, następnie rzucił na wzburzone wody sowieckiej misji i odkrywania o niej prawdy przez agenta polskiego wywiadu, po czym spuentował swoją opowieść spektakularnym i absolutnie nieprzewidywalnym finałem. Naturalnie, nie wszystko było idealnie i takie, jakbyśmy sobie mogli to wymarzyć, choćby nawiązując już do wspominanego wątku romansowego, który wydawał mi się tutaj monetami nieco zbyt mocno eksponowany i tym samym przykrywający główny cel misji naszego bohatera…, ale ogólnie fabuła ta prezentuje się naprawdę dobrze, zwłaszcza w kontekście tego, iż takie powieści w polskiej literaturze są niestety wielką rzadkością, a co za tym idzie każda nowa pozycja tego gatunku, zasługuje na specjalne traktowanie i przymykanie oka na małe niedogodności;)

Jeśli chodzi zaś o głównych bohaterów, to na pierwszy plan wysuwają się tutaj dwie postacie – Piotr i Ewa. On jest boleśnie doświadczonym agentem SB, doskonale znającym się na swoim fachu, ale także i człowiekiem wypalonym wewnętrznie latami służby, w zwłaszcza „życia” życiem innych ludzi, pod których to podszywał się w swej wywiadowczej pracy przez całe late. Cechuje go opanowanie, logika, umiejętność podejmowania właściwych decyzji i radzenia sobie w każdej sytuacji. Polubiłam go już od pierwszych stron, gdyż jako polski „superagent” prezentuje się on nie tylko ciekawie i intrygująco, ale także przede wszystkim bardzo autentycznie, realnie, naturalnie i zwyczajnie, co w tym przypadku jest jak największym komplementem. Ewa, czyli pani naukowiec zajmująca się geologią, to z kolei urocza, piękna i kładąca kłam wszystkim kawałom o blondynkach, kobieta. Zaimponowała mi jej wiedza, inteligencja i łatwość kojarzenia faktów w logiczne całości, z drugiej strony zaś nieco irytował jej charakter i sposób postępowania zwłaszcza wobec mężczyzn, w tym przede wszystkim wobec Piotra. Niemniej muszę przyznać, że tak barwnej i interesującej pary głównych bohaterów, nie spotkałam już od bardzo dawna!

Silną stroną tej powieści jest także świat w niej przedstawiony, a więc Polska początku lat 80-tych. Otóż autorowi udało się powołać do życia tutaj nie tylko obrazy tych wszystkich szarych miast, ulic, domów, mieszkań, ale także i osobowość i charaktery żyjących tam ludzi, którzy naprawdę zupełnie inaczej postrzegali swoją codzienność, swoją pracę, swój kraj, niż my – współcześnie żyjący. Dla mnie poznawanie tej historii było swoistą wyprawą w przeszłość, która dała mi wiele satysfakcji, przyjemności, radości i ekscytacji, jaką to odczuwałam czytając o tamtej Polsce. I myślę, że można pozwolić sobie na to stwierdzenie, iż Pan Ludwik Artel odtworzył polską rzeczywistość lat 80-tych ubiegłego wieku z iście aptekarską precyzją, za co należą mu się wielkie słowa uznania.

Książę tę czyta się z wielką pasją, zaangażowaniem, ciekawością tego, co przyniesie kolejny dzień tej misternej intrygi z udziałem naszych głównych bohaterów, Klimat, logika, sprawny i barwny język sprawiają, że powieść tę odbiera się niemalże jak polski film sprzed lat, który opowiada o sensacyjnej historii z polityką w tle. Oczywiście, czasami zdarzają się słabsze, nieco nazbyt monotonne, przegadane momenty, ale ogólnie całość tej lektury trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony, zaś finał jest naprawdę niezwykle spektakularny. To męska literatura z wątkiem obyczajowym w tle, która powinna przypaść do gustu zarówno miłośnikom mocnych wrażeń, jak i tym spragnionych nieco bardziej lekkich i łagodnych klimatów, gdzie to również i miłość odgrywa ważną rolę. No i to piękne polskie wybrzeże…, które niezależnie od lat i czasów, zawsze zachwyca swym niepowtarzalnym klimatem…:)

„Foka” to jedna z ciekawszych i bardziej intrygujących pozycji na polskim rynku wydawniczym, jakie to ukazały się w ostatnim czasie. Przede wszystkim jest to jedna z nielicznych pozycji spod znaku polskiej powieści szpiegowskiej, a poza tym również jako jedna z niewielu, osadza w realiach lat 80-tych ubiegłego wieku. I jeśli dodam przy tym, że jest ona napisana w dobrym, inteligentnym i pasjonującym stylu, to chyba już nikogo nie muszę przekonywać do tego, iż naprawdę warto sięgnąć po książkę autorstwa Ludwika Artla.

źródło: sztukater.pl