jagoda_oklNie od dziś wiadomo, że wdzięczna okładka potrafi skusić Czytelnika. Osobiście najbardziej przemawiają do mnie oprawy z delikatnymi, eterycznymi wręcz bohaterkami na tle malowniczej przyrody. „Jagoda” ten warunek spełnia – kupiłaby moją uwagę już na starcie, ale cóż zrobić, wzrokowiec ze mnie paskudny, odkąd sięgam pamięcią. Wiedziona jednak znaną sentencją, aby nie oceniać książki po okładce, co już kilka razy sprowadziło mnie niestety na manowce, doprowadzając do szewskiej pasji, przeczytałam także opis, który zapowiadał lekturę bezsprzecznie ciekawą, ale też dziwną, nietypową, odbiegającą od klasycznie rozumianej literatury obyczajowej. Ziarno ciekawości zostało zasiane.

Jedynym, co mnie zaniepokoiło, był fakt, że „Jagoda” to już trzecia część historii o tajemniczych i mrocznych Łowiskach. Zastanawiałam się, czy nie przeczytawszy dwóch pozostałych, coś mi nie umknie, czy lektura będzie pełna i zrozumiała. Moje obawy okazały się na szczęście bezpodstawne. Anna Kasiuk tak skonstruowała fabułę, by była ona czytelna zarówno dla jej stałych Czytelników, jak też czytelniczych debiutantów. Tym większe brawa dla niej, bo sprawa nie wydaje się prosta. Dotychczas udany zabieg tego rodzaju spotkałam chyba tylko u Katarzyny Michalak i jej serii kwiatowej, a znaleźć się w tym gronie, to spora nobilitacja.

Majka jest młodą panią psycholog, właścicielką własnego gabinetu w niewielkim mieście, jakim jest Szczytno. Interes kwitnie, zaangażowanie zaczyna procentować, a nasza bohaterka pewnego dnia dowiaduje się, że będzie miała dziecko. Do tej pory historia wygląda niepozornie, ale jeśli Czytelnik myśli, że ciąg dalszy dotyczyć będzie problemów, jakim zmuszona jest stawić czoła Majka, chcąc pogodzić ciążę ze zobowiązaniami zawodowymi, to jest w dużym błędzie. Szalenie dużym. Bo Majka nie wie, kto jest ojcem jej dziecka – przebywający w śpiączce Paweł, jej wielka miłość czy też jego brat Robert [sic!], który po burzliwym związku z młodszym z nich dał dziewczynie to, czego tak bardzo potrzebowała – poczucie stałości i bezpieczeństwa, troskę i uczucie wymykające się prawom rozumu. Trochę pokręcone? To dopiero preludium, nieco może kontrowersyjny wstęp do historii z pogranicza rzeczywistości i spraw paranormalnych.

Bo poza skomplikowanymi sprawami sercowymi bohaterów znajdziemy w utworze Anny Kasiuk także rodzinną klątwę, upiory przeszłości, które upominają się o to, co zostało im niegdyś odebrane – potomkowie skrzywdzonych muszą odkupić winy oprawców. Brzmi nieprawdopodobnie? Ta opowieść jest nieprawdopodobna, a przy tym trzymająca w napięciu, jak gdyby to wszystko naprawdę mogło się wydarzyć. Zupełnie jakby logiczne rozumowanie wyłączyło się, dopuszczając do głosu jedynie emocje. A to kolejna zaleta tej książki – czytając, nie zastanawiasz się, czy to się mogło zdarzyć, po prostu przeżywasz, po prostu dajesz się ponieść snutej przez autorkę opowieści.

Do tej pory było tylko pozytywnie, bo też tak przede wszystkim odbieram „Jagodę”. Jest jednak coś, co mi osobiście mniej przypadło do gustu – ja po prostu wyznaję zasadę, że pewne sfery życia winny być opisywane za pomocą eufemizmów, by nie utraciły one swojej magii. Tak dla naturalizmu, ale nie w scenach intymnych. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że to moje subiektywne odczucie i że istnieje duża grupa Czytelników, która lubuje się w takim właśnie bezpośrednim i obrazowym stylu. Ilu Czytelników, tyle gustów, ode mnie jednak mały minus za tę właśnie sferę.

To mój pierwszy kontakt z książką z gatunku romans paranormalny. I był to debiut udany, co więcej – chętnie sięgnę po kolejne książki tej autorki. Myślę, że tytuł warto polecić miłośniczkom literatury kobiecej, trochę znudzonym tendencyjnością i często mało prawdopodobnymi zakończeniami z happy endem. To trochę taka odskocznia od rzeczywistości, przenosząca w świat zdarzeń nierealnych, ale też takich, po których lekturze chętnie wracasz do swojego życia.

 

źródło: moznaprzeczytac.pl