-
Szczegóły
Rodzaj literatury:
Science fictionFormat:
121x195mm, oprawa miękka ze skrzydełkamiWydanie:
PierwszeLiczba stron:
138ISBN:
978-83-7722-469-4Rok wydania:
2012 -
Opis
Odmiana przez przypadki to zbiór 6 fantastycznych opowiadań!
Mateusz żywych trupów
Zmarli wracają do życia, upominają się o swoje prawa i stają się najbardziej
uprzywilejowaną grupą obywateli. Jak długo ludzie będą znosić ulgowe
traktowanie żywych trupów?
Odmiana przez przypadki
Zaczęło się od niezdarnego podrywu, a skończyło na trudnym wyborze:
czy warto zmieniać własną młodość, ryzykując utratę wszystkiego, co
osiągnęło się w dorosłym życiu?
Weekend z wżurkami
Świat oszalał na punkcie wżurek – kosmicznych robaczków, działających
na ludzi jak narkotyk. Jak zdobyć dziewczynę, która przez uzależnienie
całkowicie straciła zainteresowanie mężczyznami?
Baśka
Baśka to tajemnicza kobieta. Podobno jest w Mensie. Podobno jest czymś
w rodzaju szpiega. Podobno jest niedostępna. Maurycy przekona się,
że pewnych tajemnic nie powinno się zgłębiać.
Skrobacz
Dwaj wrogowie z dzieciństwa muszą odsunąć na bok stare urazy, jeśli
chcą się dowiedzieć, jaka tajemnicza istota dręczy jednego z nich.
Galaktyczne mrówki
Reporter, któremu grozi zwolnienie z uwagi na absolutny brak sukcesów,
zwraca się o pomoc do siły wyższej. Czy druga szansa jest odpowiedzią
na modły, podstępem, czy zbiegiem okoliczności?
– Sęk w tym, że on też na nic sobie nie zasłużył – upierał się Janek. – Nie bierz tego do siebie. Współczuję ci wypadku. Byłeś porządnym gościem i osobiście nic do ciebie nie mam, ale jedynym człowiekiem w historii, któremu udało się wstać z grobu, był Jezus Chrystus. Wolałbym, żeby tak zostało. Matka, przepraszam, ale czy ciebie to nudzi?
– Oj tam – odparł półgębkiem Matka, gapiąc się na coś za oknem.
– We wszystkim – rzekł Czarny do Janka - można znaleźć jakieś dobre strony.
Matka przerwał im niezrozumiałym mruknięciem. Uniósł dłoń w ostrzegawczym ge-
ście, pochylając głowę jak zwierzę nasłuchujące podejrzanych hałasów. Cała czwórka zamarła na dłuższą chwilę. Dopiero dochodzący z oddali odgłos tłuczonego szkła sprawił, że Czarny rozluźnił się i odetchnął.
– Gówniarzeria – mruknął, wyłuskując ze zmiętej paczki przedostatniego papierosa.
– To nie gówniarze – odpowiedział niepokojąco zasępiony Matka. – Coś się pali.
Podbiegli do okna; Czarny zgasił światło. Wpatrywali się w horyzont rozjarzony światłami blokowisk i jednorodzinnych domów, nad którymi widniała blada łuna.