Bałkany zebrane z asfaltu – Michał Mazurek

Bałkany zebrane z asfaltu”- ale fajny tytuł – pomyślałam i zainteresowałam się książką Michała Mazurka, choć nie wiedziałam jeszcze, jaki ma charakter. Tytuł i czarno – biała graficzna okładka ze zdjęciem motocyklisty mogły sugerować wiele. Na karcie wstępnej znów ciekawy cytat „Każde wyjście z domu jest podróżą życia”.  Ja natomiast to chętnie sparafrazuję – „Każde sięgniecie po książkę jest podróżą” zwłaszcza po taką książkę, jak ta. Autor, Michał Mazurek zabrał mnie w podróż po Europie, ze szczególnym uwzględnieniem krajów bałkańskich, ale też ze szczególnym uwzględnieniem mnogości ludzkich ras i osobowości. Ta książka to nie jest zwykły przewodnik, to coś, co wykracza poza ramy turystycznego „follow me”. To pamiętnik, utkany ze zdarzeń, przeżyć, widoków i kawałków historii. Pierwsze rozdziały nie były dla mnie, kobiety, zbyt ciekawe, choć pod względem poznawczym wiele skorzystałam. Autor bowiem, chcąc wprowadzić w klimat podróży, które odbywa np. starym motocyklem, zaczyna swoją opowieść od przygód w warsztacie samochodowym. Ponieważ jest pasjonatem, parametry techniczne, nazwy zabytkowych już obecnie pojazdów przewijają się tu co chwila. Ale jednocześnie zostajemy wprowadzeni w klimat wypraw. Są to męskie trudne wyprawy, na które jedzie się często zdezelowanym autem, śpi pod namiotem, a jada byle gdzie, choć czasem cudowne dania, lub po prostu zmęczenie zapija się dobrym bałkańskim winem. Jednak klimat Złombolu, czyli rajdu samochodami z zamierzchłych czasów komunizmu w gronie takich samych jak autor zapaleńców, wynagradza wszystko. Ten typ podróży, w czasie których zbacza się z wyznaczonych szlaków, aby dotrzeć do niezwykłych miejsc jest chyba od jakiegoś czasu dość modny. W książce doszukałam sie analogii pisarskich i pomysłów na podróże do Petera Moore, reportażysty, który starą Vespą przemierzał Italię. I choć Italia zawsze będzie dla mnie tym najpiękniejszym miejscem świata, to dzięki opowieści Michała Mazurka pokochałam również Bałkany i nabrałam ochoty na takie podróżowanie. Nie jest to ziemia spokojna, o nie… jeszcze żarzą się tam resztki wojen i kulturowych waśni. Wiele jest nieporozumień narodowościowych, wiele biedy, ale też wiele nieodkrytego lub zapomnianego piękna. Albania, Kosowo, Balaton, Tirana, Split – pozorny chaos nazw układa się spójną opowieść. Razem z autorem zachwycamy się Małą Italią i jej zabytkami, a potem wyskakujemy na targ staroci, gdzie można nabyć pamiątki z dawnej Jugosławii. Razem z nim pijemy południowe wino czy śliwowicę, kosztujemy piwa, innego niż czeskie i śpiewamy przy ognisku z Bośniakami. Towarzyszymy mu w kłopotach ze zdezelowanym pojazdem i budzimy się w ulewnym deszczu bębniącym o namiot. Przy okazji poznajemy, a raczej przypominamy sobie historię tych ziem i pojedyncze historie spotykanych po drodze tubylców.
Autor jest dla mnie mistrzem szeroko pojętej gawędy. Lekko przeskakuje z tematu na temat, wykazując przy tym ogromną wiedzę, zarówno motoryzacyjną, geograficzną jak i historyczną. Przez tekst przebija jego wielka wrażliwość na losy człowieka i świata. Ale jest tez poczucie humoru i dystans do samego siebie.

Ubawiła mnie historia o Albańczykach, którzy, zdaniem autora, jako jedyni przetrwaliby w Europie, jeśli odłączono by ją od prądu. U nich tak często coś się psuje, są tak zahartowani, że natychmiast poradziliby sobie z każdą awarią, nie tak, jak mieszkańcy Londynu czy Paryża.

Książkę ubogacają fotografie, zarówno czarno–białe, jak i kolorowe. Są to zdjęcia miejsc, ludzi, pejzaży, dróg, architektury czy różnych ciekawostek, np. pięknie podanego lokalnego jedzenia. Dla miłośników motoryzacji są też zdjęcia starych samochodów, motocykli czy rowerów, które wyruszyły na trasę rajdu.

Książki nie przeczytałam jednym tchem, bo to nie ten typ literatury. Jest to prawie trzysta stron tekstu, który fajnie jest czytać na wyrywki, inspirując się tytułami rozdziałów, które też są tajemnicze i fascynujące, np. „Chodź, pokażę ci Sarajewo”, „Zmienia mi się” czy „Nie jesteśmy z Rosji”.

Urzekł mnie klimat opowieści, rozległa wiedza autora i bogactwo treści. Pan Michał Mazurek, z pewnością człowiek o głębokiej wrażliwości, pomaga nam przenieść się w odkrywane przez siebie miejsca.

„Staję na brzegu morza po pas w wodzie. Przede mną, dokładnie na południe, rozpościera się jego błękitny bezkres. Dalej, za nim, Afryka Północna, za plecami Półwysep Bałkański. Objechałem cały…” .

To jest sedno tej książki i sedno podróżowania. Lekturę „Bałkanów zabranych z asfaltu” polecam, zarówno miłośnikom podróży, jak i miłośnikom dobrych książek.

Informacje o książce:
Tytuł: Bałkany zebrane z asfaltu
Tytuł oryginału: Bałkany zebrane z asfaltu
Autor: Michał Mazurek
ISBN: 9788379426263
Wydawca: Novae Res
Rok: 2015

źródło: moznaprzeczytac.pl/balkany-zebrane-z-asfaltu-michal-mazurek/