Tym razem znajdujemy się na mało znaczącej planecie, gdzieś na końcu Drogi Mlecznej. Haasgard to planeta mało życzliwa ludziom. Przez połowę czasu wieje na niej huraganowy wiatr, a przez drugą połowę planetę opanowuje przeraźliwa mgła. Ciężko wybrać co gorsze. Choć ja skłaniam się ku mgle. W jej czeluściach zaś, na nieostrożnego wędrowca polują bezlitosne tarczaki. Rdzenni mieszkańcy pałają morderczymi rządzami i nie przepuszczą żadnej okazji, aby dorwać przybyszów z innych planet i torturować ich. Do ich szczególnych tortur należy obcinanie kończyn, choć obcięciem palców nie pogardzą.
Po drugiej stronie barykady poznajemy strażników Gildii, którzy regularnie patrolują okolice i monitorują poszczególne sektory planety, aby zapewnić jak największe bezpieczeństwo tajemnicy Haasgardu. Tajemnicę tą znają tylko nieliczni. Jeden ze Strażników Haasgadu wszelkimi dostępnymi siłami stara się dowiedzieć jakiej tajemnicy tak pilnie strzeże. Ciekawość sprowadza na niego gniew całej Gildii, a nad jego głową zawisa śmiertelne niebezpieczeństwo.
Mamy tu do czynienia z fantastyką z prawdziwego zdarzenia. Świat przypominający planety z filmów o Riddic’u zapiera dech i stawia wiele pytań, na które każdy czytelnik powinien sam znać odpowiedź. Książka wciąga. Czasem przeraża. Napawa wizją o przyszłości i tym czy naprawdę zasiedlając inne planety stracimy ludzkie odruchy.
Za największy plus książki uważam jej nietuzinkowość. Jest to zupełnie odmienna pozycja wśród polskiej literatury. Zasługuje na przeczytanie. Książka godna polecenia dla fanów fantastyki i mrocznej wizji świata, a raczej światów.
Minusem jest brak pociągnięcia akcji, książka zdecydowanie za szybko się kończy. Mam nadzieję, że autor rozwinie akcję lub podłapie wątek do kolejnych powieści.
źródło: dobrerecenzje.pl