Satyra czy pamflet to gatunki literackie o sporej tradycji ale dziś rzadko goszczące na księgarskich półkach. Za odświeżenie tych zapomnianych form wziął się Artur Pruziński, młodziak o wielu talentach, sam siebie określa tak: „Marketingowiec od Internetu i analityki, Kontrabasista, Pisarz i Bloger”. Od jakiegoś czasu na półkach jest jego książka o wiele mówiącym tytule „Jarek Patriota: Bóg, honor i włoszczyzna”.

Jest to parodia gatunku heroic fantasy osadzona w polskim kontekście. Tytułowy Jarek to wybraniec, miał okazję spotkać Boga, i podczas krótkiej okraszonej używkami rozmowy dochodzi w nim do „dobrej zmiany”. Tak rodzi się Jarkiem Patriota określany czasami mianem Mężnego Szlachcica. Wyposażony w talenty tak magiczne (magia oparta o tytułową włoszczyznę) jak i bitewne a przede wszystkim w zdolność podróży w czasie rusza korygować polską historię.

Odziany w kontusz, ze złota karabelą w ręce przemierza milenium polskiej historii, zatrzymuje się w co istotniejszych miejscach kontinium czasoprzestrzennego i nanosi delikatne zmiany. To przyczyni się do porażki bolszewików podczas kampanii 1920 roku. Innym razem namówi Mieszka pierwszego na przyjęcie chrztu, swoje trzy grosze wsadzi w zgiełk bitewny pod Grunwaldem.

Każda przygoda to samodzielne opowiadanie, „Jarek Patriota: Bóg, honor i włoszczyzna” zawiera ich siedem. Każda zbudowana poprawnie, z wykorzystaniem pełnego anturażu typowego dla heroic fantasy. Jest i magia i miecz, jest superbohater i jest klarowny, czysty podział na dobrych (tak to my) i złych (tak to oni).

O tym, że to satyra a nie corowe fantasy przypomina ironiczne poczucie humoru zawarte w opowieściach. Fajnie wybito na pierwszy plan sporo naszych narodowych przywar, a jeszcze lepiej uwypuklono stereotypy. Choćby nasze wewnętrze przekonanie o tym, że to Polki są najpiękniejszymi kobietami świata. Bardzo mnie bawiły sformułowania w rodzaju: „Całkiem ładna, jak na Angielkę” itd. Dodatkowo czasami trafiają się wyraziste nawiązania do naszej obecnej sytuacji polityczno-społecznej. Ze szczególnym uwzględnieniem atmosfery patriotycznego wzmożenia z jakim mamy ostatnio do czynienia.

Czytało mi się to dość dobrze. Jedynym mącącym od czasu do czasu przyjemność lektury elementem są pewne nieporadności językowe. Ma to momentami wpływ na tempo i rytm opowieści. Reszta jest OK.

Przeczytałem bez przykrości, z lekkim uśmiechem na ustach ale i bez jakiś specjalnych zachwytów. Bardziej jako ciekawostkę. Nie wiem, czy ta pozycja przetrwa próbę czasu, ale jesienią AD2016 potrafi rozbawić. Wszak w czasach trudnych najlepszą obronną jest humor, my Polacy ćwiczymy to od lat. I wiecie co , mam nadzieję, ze w najbliższych latach przeżyjemy renesans satyry jako gatunku literackiego.

źródło: blurppp.com