Ta pozycja już od jakiegoś czasu przewijała się w propozycjach wydawnictwa a ja czułam pewną niechęć do sięgnięcia po ten tytuł. Okładka skądinąd bardzo słodka i nastrojowa nie przemawiała do mnie, nie miałam ochoty albo przekonania do tego żeby sprawdzić, co mogła kryć. Może książka czekała na odpowiednią porę? Jeśli tak było, to rzeczywiście odpowiednia pora nadeszła, a ja jestem wyjątkowo zadowolona po przeczytaniu tej historii. Albo nie, nie zadowolona. Jestem zachwycona.
Eliza pracuje w bibliotece, właśnie udało jej się wydać własny tomik poezji. Do jej spokojnego, ustabilizowanego życia w którym jednak nie ma nikogo bliskiego nagle wdziera się zmiana, ukryta pod postacią dwunastoletniej Agaty. Jej dawna przyjaciółka Helena prosi ją o pomoc w opiece nad dzieckiem, salonem fryzjerskim i domem. To nie jedyne echa przeszłości, które nawiedzą Elizę, ponieważ los postawi na jej drodze mężczyznę i da im szansę na spróbowanie jeszcze raz. Tylko czy uda im się ją wykorzystać?
„A co na to ulice, schody, korytarze,
na których mogli się od dawna mijać?”
Autorka przedstawia nam wydarzenia z perspektyw kilku bohaterów, jednak dzięki zachowaniu trzecioosobowej narracji nie miałam problemu z szybkim odnalezieniem się w fabule. Poznajemy bliżej osoby dorosłe, dziecko i nastolatkę. Każdy ma swój własny kawałek rzeczywistości, który przedstawia czytelnikowi a jednocześnie daje poznać szerszy fragment dotyczący głównego wątku, jakim są zmiany w życiu głównej bohaterki, Elizy. Czy można zapamiętać kilka gestów na lata? Czy coś, co w zasadzie się nie wydarzyło może zagnieździć się w człowieku i wciąż wracać? Czy wierzymy w przypadki, albo zrządzenia losu? Na pewno można w nie uwierzyć po lekturze tej książki. Wątek miłosny w tej historii jest teoretycznie głównym tematem, z tym że nie przyćmiewa on pozostałych, równie ważnych poruszonych przez autorkę kwestii.
„Były klamki i dzwonki,
na których zawczasu
dotyk kładł się na dotyk.”
Kilku bohaterów, kilka osobowości i problemów, z którymi muszą się zmierzyć. Co mogę powiedzieć? Każda z tych osób mnie do siebie przekonała i o wszystkich bohaterach czytałam z równym zaangażowaniem. Mamy rozterki dotyczące odpowiedzialności za drugą osobę, rodzicielstwa, relacji damsko-męskich i międzyludzkich a także poszukiwania odpowiedzi na pytania z gatunku kim jestem i dokąd zmierzam? Jeśli miałabym wskazać mój ulubiony wątek, to byłoby to szczenięce zauroczenie między nastolatką Dagny i Karolem. Po prostu słodkie:) Za to jako postać najbardziej zaimponowała mi Agata, dwunastolatka z którą los nie obszedł się łaskawie. Twarda, inteligentna dziewczynka, udająca przed wszystkimi silną i samowystarczalną. Autorka zadbała jednak o to, żeby w odpowiednim momencie pozwolić czytelnikowi uwierzyć, że mimo ciężkich doświadczeń i dojrzałości jest ona wciąż dzieckiem potrzebującym wsparcia. Do tego muszę napisać, że główna bohaterka Eliza nie tyle mnie nie irytowała, co wzbudziła moją sympatię, a to naprawdę jest coś biorąc pod uwagę moje skrzywienie pod tym względem.
„Bardzo by ich zdziwiło,
że od dłuższego już czasu
bawił się nimi przypadek.”
Język i styl autorki jest wyjątkowo przyjemny w odbiorze. Całą tę książkę określiłabym jako piękną, subtelną, wzruszającą i zostawiającą z ciepłem w sercu historię o miłości, stracie, śmierci, przyjaźni i potrzebie bliskości. Bardzo łatwo można by wpaść przy takich tematach w ton przesłodzonej, ckliwej i tandetnej opowiastki gdzie wszystko kończy się dobrze i każdy jest tak bardzo szczęśliwy, że czytelnika trafia po prostu szlag. Na szczęście nie w tym przypadku. Przy klamkach i dzwonkach nie rozpaczałam i nie roniłam łez na koniec, ale jednak… nie wszystko było różowe i to do tego stopnia, że coś tam jednak w środku mi się poruszyło. Takie obyczajówki chcę czytać już zawsze – napisane w ślicznym, ujmującym stylu i zostawiające ze słodko-gorzką refleksją na koniec. Ale żeby nie było, że to wszystko jest takie cudnie podniosłe i wzniosłe, zostawiam was z cytatem z kwiaciarki, która wie, że bukiety ładniejsze są dla kochanek a brzydsze dla żon i mówi:
– Panie! Ja nie takie rzeczy widziałam!
Uwielbiam ją:)
Cytaty z wiersza Wisławy Szymborskiej Miłość od pierwszego wejrzenia.