Rozmawiamy z autorką kobiecych bestsellerów, namiętną czytelniczką książek i blogerką – Agnieszką Lingas-Łoniewską. Nie tylko o pisaniu.

 

Małgorzata Kociubowska: W swoich książkach łączy Pani sensację z romansem. Skąd pomysł akurat na takie połączenie?

Agnieszka Lingas- Łoniewska: Sama lubię czytać takie powieści, które łączą wiele elementów i są miksem fabularnym, w którym można znaleźć i porywy serca i sprawną akcję sensacyjną bądź kryminalną. Moi czytelnicy także doceniają mieszankę gatunkową i już zauważyłam, że jeśli gorący romans łączy się z zawiłą sensacyjną fabułą, to tym bardziej wzbudza zainteresowanie czytających. Ale czasami skupiam się na łagodniejszych formach i piszę typowe powieści o miłości lub obyczajówki, innym razem rzucam czytelników na głęboką wodę, pisząc o płatnych zabójcach, mafii lub subkulturach. Nazywam to płodozmianem. I wiem, jestem udręką księgarzy i bibliotekarzy, bo na jakiej półce właściwie należałoby umieścić moje książki? 🙂

Tworzy Pani prozę głównie dla kobiet. Czy pisarkom łatwiej jest tworzyć dla kobiet i czy podczas samej pracy nad nową powieścią myśli Pani nad tym, kto dokładnie będzie głównym odbiorcą Pani najnowszej publikacji?

Nigdy nie myślę do kogo skierowana będzie moja książka, bo to zakrawałoby na pewien pragmatyzm, a o tym nie może być mowy podczas tworzenia powieści z pasją, sercem i tak zwanym „feelingiem”, bez których nawet nie zasiadam przed komputerem. Piszę wtedy, kiedy czuję, że historia, która pojawiła się w mojej głowie jest na tyle dobra, że warto się jej poświęcić. Potem zbieram materiał, rozmawiam z ludźmi, robię research i piszę. Nie zastanawiając się kto będzie to czytał. A czytają mnie tak samo kobiety, jak i mężczyźni. Książka musi powstawać z pasji i z przekonania, a nie z planów marketingowych i destynacji, wtedy nie jest sztuką tylko produktem.

 fot. Novae Res

Jest Pani szefową portalu Czytajmy Polskich Autorów” i bardzo mocno promuje Pani literaturę polską. Czy Pani zdaniem Polacy chętniej sięgają po zagraniczne dzieła?

Gdyby tak było, nasi polscy twórcy chyba nie mieliby co robić. Nie mówiąc już o utrzymywaniu się z pisania. Ale wciąż panuje w niektórych środowiskach, zwłaszcza młodych czytelników, że polskie powieści nie są warte uwagi. Powoli się to zmienia, wierzę, że stopniowo będzie się ta świadomość zmieniała na lepsze. Uważam, że czasami takie opinie padają na wyrost i bez osobistego przekonania się jak jest naprawdę. Portale takie jak mój, promują rodzimą literaturę z nadzieją, że chociaż mały ułamek czytelników da się przekonać do polskich powieści.

 fot. Novae Res

Jakie 3 tytuły z nowej polskiej literatury, Pani zdaniem, każdy powinien poznać?

Jeśli nie mówimy o klasyce, a zakładam, że skupiamy się na literaturze współczesnej, to polecić mogę debiut młodej zdolnej autorki, Natalii Nowak-Lewandowskiej, zatytułowany „Pozorność”. Mocna i bezkompromisowa powieść o przemocy psychicznej, o tym, że potwora w ludzkiej skórze można znaleźć nawet po drugiej stronie małżeńskiego łoża.

Cenię też książki Zbigniewa Zborowskiego, dylogię „Trzy odbicia w lustrze” i „Pąki lodowych róż”. Wielopokoleniowa saga, zaczynająca się tuż przed wybuchem II wojny światowej. Mocna, drastyczna i prawdziwa. A napisana tak, że naprawdę trudno się oderwać.

Czytam także książki Magdaleny Knedler, Katarzyny Puzyńskiej i Remigiusza Mroza.

Z gatunku New Adult polecam ubiegłoroczną debiutantkę, Annę Szafrańską, której „Widmo grzechu” nieźle namieszało w literaturze dla „młodych dorosłych”.

 

Prowadzi Pani bloga z recenzjami, czy trudno postawić się po tej drugiej stronie?

Nie jest to prosta sprawa, no chyba że robi się to tylko po to, aby otrzymać darmowe egzemplarze recenzyjne. Nie zapominajmy jeszcze o osobistych gustach i potrzebach czytelniczych, to także ma ogromny wpływ na odbiór danej powieści. W tej chwili, zarówno na blogu, jak i na fanpage Pisarka czyta, zajmuję się polecaniem powieści, które mnie ujęły. Nie są to typowe recenzje, a raczej moje subiektywne opinie o książkach, które mam w swojej biblioteczce i polecam je czytelnikom o podobnych, jak moje, gustach.

Jak zaczęła się Pani przygoda z pisaniem, czy obecnie, w dobie Internetu, łatwo być pisarzem?

Nic nie jest łatwe w życiu. Zawsze uważam, że aby coś osiągnąć, należy w to wierzyć, kochać to i poświęcić się temu w 100%. Nieważne co byśmy robili. Istotna jest radość, którą daje nam każda chwila spędzona na tym, co jest naszą codziennością. Nie inaczej jest w przypadku bycia pisarką. Czas nie jest łatwy, ale satysfakcja ogromna. A jeśli do tego dochodzi bonus w postaci możliwości „życia” z tego co się kocha całym sercem, to jest to połączenie idealne.

 fot. Novae Res

Czy w Pani książkach można doszukiwać się wątków autobiograficznych, które są bardzo modne w dzisiejszych czasach?

Niektóre wątki są nieco „zapożyczone” z mojego życia, ale nazwałabym to raczej ułamkami niektórych wydarzeń, czy moich własnych postępków, które składają się na jakiś większy element fabuły lub jakąś konkretną cechę mojego bohatera. Zawsze powtarzam, że pisarz to taka „przetwórnia” różnych ludzkich zachowań, zaobserwowanych u innych, dostrzeganych u siebie, a wychodzi z tego coś całkiem nowego.

 fot. Novae Res

2 lutego odbędzie się premiera Pani najnowszej książki Boys from Hell”, o czym ona będzie?

O miłości. Zdecydowanie. A także o przeciwieństwach, które lubią się przyciągać. O ludzkiej zawiści i podłości, o sile uczucia, które czasami jednak nie może zwyciężyć. O drodze do realizacji własnych marzeń i o wyrzekaniu się tychże w imię innych wartości. Ale przede wszystkim o wielkiej sile miłości, o uczuciu silniejszym niż ludzka nienawiść. Bo przecież jestem romantyczką, w każdym calu.

Wywiad pojawił się na portalu kulturaonline.pl