Budujemy domy i korporacje, a marzymy o pokojach hotelowych. Pragniemy stabilizacji, a marzymy o szaleństwie i życiu chwilą. Kiedy mamy jedno, tęsknimy za drugim. Gdy mamy to drugie, tęsknimy za pierwszym. Zawsze niespełnieni, zawsze rozdarci, zawsze nieszczęśliwi i potwornie marudni.
Brud jest trzecią powieścią Piotra C., autora bloga Pokolenie Ikea. Byłam bardzo ciekawa tej książki. Regularnie zaglądam na bloga Pokolenie Ikea i chociaż nie zawsze się zgadzam z autorem, cenię jego odarte ze złudzeń spojrzenie na rzeczywistość.
Brud to ciekawa powieść, a właściwie fragment życia bohatera-narratora, który nosi intrygujące imię Relu. Opisuje on świat w którym żyje, a przede wszystkim dokonuje refleksji nad relacjami międzyludzkimi. Robi to w sposób gorzki i brutalny. Osobiście bardzo lubię dobitny język – szczerze i bezpośrednio. W większości obserwacje bohatera są trafione i skłaniają do myślenia. Nie trzeba się utożsamiać z bohaterem, ale mimo to nie da się być obojętnym wobec tego o czym mówi.
Dużo fragmentów z książki można było już wcześniej przeczytać na blogu. Tutaj te najlepsze z nich zostały ujęte w szerszym kontekście. Relu jest adwokatem w prestiżowej kancelarii, a dodatkowo dorabia u pewnego biznesmena zajmując się wątpliwie etycznymi zadaniami. Jest człowiekiem sukcesu i nie zadowala się byle czym. Bohater pokazuje czytelnikowi świat bogatych i spełnionych ludzi, którzy w seksie, narkotykach, luksusowych produktach i poniżaniu innych szukają leku na samotność. Wszystko jest przemyślane, przekalkulowane. Byle by się opłacało. W ich na pozór idealnych egzystencjach kryje się jednak tytułowy brud.
Każdy jak po nim poskrobiesz, kryje jakiś brud. Każdy. Idealna gospodyni domowa serwująca ciepłe ciasto i gorącą herbatę. Matka dwójki dzieci. Ojciec biegnący co niedzielę na mszę. Małżeństwo z trzydziestoletnim stażem. Pozornie doskonała uczennica. Czasami musisz się po prostu dokopać głębiej. Kochanka. Kochanek. Sekretnie oglądane porno, eksplozje wściekłości, ploty i plotki, noże w plecy po dobrotliwym uśmiechu, alkohol, narkotyki, środki nasenne, modły, aby sąsiad miał gorzej, radość, że komuś się nie powiodło.
To refleksja nad tym jak konsumpcjonizm zajął pierwsze miejsce w naszych życiach, kosztem relacji z innymi ludźmi. Nad tęsknotą za tym co było i mogłoby jeszcze się wydarzyć. Nad strachem przed upływem czasu i pustką w życiu. Sam Relu, chociaż ma więcej niż by chciał, nie czuje satysfakcji ze swojego życia.
Zamykam oczy. Potrzebuję zmiany. Potrzebuję nowego życia. Dlaczego nowego życia nie można kupić, zamówić przez internet, dlaczego go nie przesyłają zapakowanego w celofan i przygotowanego do użytku?
Jest obserwatorem otaczającego go brudu, w którym sam tkwi. Jak widać dotyka to wszystkich ludzi po równo, nawet tych bogatych, spełnionych, których życie na pozór wydaje nam się pasmem sukcesów. Relu wiele uwagi poświęca też relacjom damsko-męskim, które nie znaczą więcej niż wymiana płynów ustrojowych i usług.
W powieści poruszyły mnie historie Julki i Malwiny. Dwie całkiem rożne kobiety, z różnym podejściem do życia. Obie historie były przygnębiające i pełne refleksji. Julia żyła w zgodzie ze sobą, nawet jeśli moralnie można to kwestionować. Malwina natomiast żyła tak, by zadowolić innych. W całej powieści jest oczywiście więcej pobocznych bohaterów i bohaterek, ale te dwie kobiety zrobiły na mnie szczególne wrażenie.
Brud był dla mnie ciekawym doświadczeniem. Książkę czytało się szybko, a narrator w pierwszej osobie i ilustracje Magdy Danaj dopełniły dzieła. To krytyczne spojrzenie na rzeczywistość długo pozostanie w mojej pamięci.
źródło: obsesyjna.com