Ludzie marzą o własnych domach. Bez wątpienia jest to czasochłonne oraz kosztowne marzenie. Dlatego tym bardziej, jeśli inwestor się na tym zna, woli stawiać wszystko na własną rękę. Odchodzą wtedy koszty robocizny, które nie ukrywajmy, wcale nie są małe. Czasem jednak nie zdajemy sobie sprawy, jak wysoką cenę możemy zapłacić za nasze własne pragnienia.
Hanna wraz z mężem marzyli, by mieszkać we własnym domu. To mąż poświęcił wiele czasu, by go samemu zaprojektować. Wiele godzin zagłębiał się w internecie, by nabyć w tym celu odpowiednią wiedzę. Zaczęło się, papierkowe sprawy, które mogą trwać wieczność (wiem z własnego doświadczenia) i w końcu ruszenie z budową. Maż starał się robić wszystko dokładnie, a to właśnie żona czasami traciła cierpliwość.
„Od początku byłam „poganiaczem” i to mnie zawsze zależało, żeby już, żeby szybciej.”
Niewątpliwie postawienie własnego domu to nie jest prosta sprawa. Mówi się, że jak się weźmie projektanta to niczym nie powinniśmy się martwić, bo to na jego głowie leży załatwianie całej papierkowej roboty. Tylko co zrobić jak trafi się na takiego, który po części wiele spraw „olewa”? Użeranie się z takimi ludźmi jest denerwujące i wyczerpujące, uwierzcie mi, bo sama ten temat przerabiałam. Człowiek myśli, że wszystko idzie we właściwym kierunku, a tu nagle, tu coś nie pasuje, tam coś nie gra i człowieka szlak trafia. Wykańcza się psychicznie.
Nasza bohaterka starała sobie jakoś dzielnie radzić z tym wszystkim, wspólnie z mężem. Aż nagle jedna wiadomość zaskoczyła ich wszystkich, w niedługim czasie przynosząc cierpienie. Świat wali się jej na głowę, nie ma już na nic siły, ma wszystkiego dość. Wydaje się, że nie ukończy budowy domu, bo jak ma sobie poradzić sama? Nie zna się na tym, a mimo wszystko, jakoś osiąga swój cel. Choć nie raz ma pod górkę.
„Wszystko jest po coś, jak ogólnie wiadomo. I mam nadzieję, że i to cierpienie ma sens, którego ja na razie nie widzę.”
Marzenia, któż z nas ich nie posiada? To dzięki nim chce się nam żyć, mamy motywację do osiągnięcia wyznaczonych sobie celów. Dążymy do tego, by to marzenie stało się realne. Tylko nie zawsze zdajemy sobie sprawę, jak wiele może kosztować to nas wyrzeczeń, nerwów i poświęceń. Hanna Fleszar przeżyła to na własnej skórze i teraz dzieli się z nami swoimi przeżyciami.
Prezent to nie tylko dziennik budowy, to prawdziwa historia kobiety, której jednego dnia świat zawalił się na głowę, opuściło ją szczęście, a mimo wszystko musiała wciąż brnąć do przodu. To książka, w której bohaterka dąży do realizacji swojego marzenia, tylko jaką przyjdzie jej za to zapłacić cenę? Czy zatem wszystkie marzenia są warte realizacji? Zachęcam do przeczytania.
źródło: czytaninka.blogspot.com