Z okazji Dnia Ojca możecie wygrać sobie lub ukochanemu tacie książkę „Rozgrywka” z autografem autora, Bartka Marcinkowskiego.
Jest rok 1985. Wojciech Jaruzelski i Czesław Kiszczak wiedzą już, że system komunistyczny nie utrzyma się w Polsce, a nie mogą w żaden sposób liczyć na bratnią pomoc ze strony pogrążonej w chaosie Rosji Radzieckiej. Muszą wymyślić plan, który pozwoli im zachować wpływy w demokratycznej Polsce, angażując po swojej stronie działaczy opozycji. Kiszczak wpada na pomysł, który okazuje się być równie ohydny, co skuteczny. Książka nie tylko przez cały czas trzyma w napięciu, ale też ukazuje realistyczne tło historyczne, sposoby działania opozycji, jak również stopień inwigilacji oraz metody łamania przeciwników systemu przez bezpiekę. Okrasą wszystkiego są żywe, realistyczne dialogi i zadziwiające sploty losów poszczególnych bohaterów.
Jeśli są tu wielbiciele political fiction, to 3 egzemplarze książki z autografem mogą być Wasze.
Zadanie konkursowe jest takie: napiszcie miłe wspomnienie związane z tatą, a jeśli sami jesteście ojcami, w komentarzu pod postem podzielcie się najfajniejszym momentem z bycia tatą.
Na Wasze komentarze czekam do 2 lipca.
Judyta31 | czerwiec 26, 2017 -
Co do milych chwil to zbyt duzo ich nie bylo moj tata nie byl idealem mial swoje nalogi dla mnie mila chwila byl spokoj i cisza w domu ksiazke bym chciala dla meza ktory rozpoczyna dopiero bycie tata i mam nadzieje ze nasz syn bedzie mial duzo milych chwil do wspomnien
Gosiaczek | czerwiec 27, 2017 -
Ja najmilej wspominam nasze częste wypady do lasu na grzybobranie!
Tata uwielbia chodzić na grzyby i zaraził mnie tą swoją pasją, co prawda nie zbzikowałam tak na tym punkcie jak on! Ale nigdy nie odmawiam wspólnego wyjścia na grzyby!
Pamiętam jak któregoś dnia umówiliśmy się na poranny spacer do lasu na grzyby, ale taki bardzo ranny! Wstałam o 5 i jedynie zjadłam szybkie śniadanie przygotowane przez tatę i wyruszyliśmy w las. Miałam wtedy około 7 lat! Ale to grzybobranie było wyjątkowo udane, spacerowaliśmy prawie trzy godziny po lesie, a do domu wróciliśmy z całymi koszami grzybów! Tego dnia po powrocie moja siostra nas namówiła, że skoro jest taki wysyp grzybów, to ona też chce iść! No więc poszliśmy wszyscy w trójkę! Znowu przynieśliśmy kolejne kosze, chociaż już nie tak pełne jak za pierwszym razem!
Od tamtej pory zazwyczaj chodziliśmy już na grzybobranie z siostra i tatą! Dlatego chyba tak bardzo utkwił mi w pamięci ten nasz wspólny wypad! Teraz już nie mogę się doczekać rozpoczęcia sezonu, żeby znów wspólnie pospacerować, mieć okazję do długich rozmów i miło spędzić czas!
Karolina | czerwiec 27, 2017 -
Mój tata zawsze był dla mnie przyjacielem. Mieliśmy swoje rytuały. Jeden z nich odbywał się w Święta Bożego Narodzenia. W Drugi Dzień Świąt zawsze szliśmy na długi spacer. Pogoda się nie liczyła. Szliśmy, a tata opowiadał mi jak kiedyś wyglądało nasze miasto. Gdzie ostatnio był i co tam jest ciekawego. Rozbudził w ten sposób we mnie ciekawość przeszłości, miłość do zbytków i muzeów. Następnie szliśmy na lody. Zawsze do tej samej lodziarni. Zawsze braliśmy te same lody, koniecznie te płonące! Wtedy rozmawialiśmy o przyszłości i teraźniejszości. O problemach. Nigdy żaden nie był zbyt mały. Potem szliśmy do kina. Co ciekawe, w tym właśnie kinie teraz pracuje 🙂 Teraz niestety już nie ma tego dnia. Z pewnych przyczyn. Jednak wciąż go cudownie wspominam. To piękne chwile 🙂 Tata wciąż jest dla mnie przyjacielem i mam nadzieje, że zawsze tak będzie 🙂
Joanna Balcar-Palinker | czerwiec 27, 2017 -
Miłych wspomnień z tatą mam całe mnóstwo, ale te, które wspominam najczęściej, to wspólne zbieranie grzybów. Taki wypad był całym rytuałem i tak na prawdę nie chodziło o to ile nazbieramy grzybów, ale o czas, który tata poświęcał tylko mi, a mieszkając na gospodarstwie na wsi, o czas było trudno. To wtedy tata opowiadał piękne historie, czasem prawdziwe, czasem podkoloryzowane, ale zawsze interesujące.
Agnieszka Z | czerwiec 27, 2017 -
Tata zawsze będzie kojarzył mi się z radością. Taką szczerą i prostą radością w czystej postaci. Tak jak zapewne w każdym domu i u nas były pewne zwyczaje, których nigdy, ale to nigdy nie spychano na dalszy plan. Jak byłam mała tata zabierał mnie po kąpieli do mojego pokoju w nietypowy sposób. Lądowałam w jego ramionach do góry nogami. Mama mawiała, że w tych chwilach mój śmiech wypełniał każdy zakamarek w domu. Ktoś mógłby pomyśleć, że nie jest to dobry pomysł na to, żeby uśpić dziecko, ale dla mojego taty to był dopiero początek. Jak już ułożył mnie w łóżku, przynosił książkę. Na początku sam decydował o tym, co czytamy do snu, a po jakimś czasie sama wybierałam ulubione tytuły. Tak zakwitła we mnie miłość do książek. Dzięki tacie poznałam wiele wspaniałych miejsc. Książki przeniosły mnie do tysięcy różnych światów, budując moją młodą wyobraźnię. Nieważne jak zmęczony był, zawsze znalazł siłę na wyruszenie przed snem w podróż do krainy bajek. Teraz role się jednak odwróciły. Wraz z córką czytamy mojemu tacie książki, bo jego wzrok bardzo osłabł. To on sprawił, że kolejne pokolenie pokochało z całego serca ten wspaniały, wieczorny zwyczaj. Dzięki temu, że nauczył mnie czerpania radości z czytania, moja córka również zasmakowała tego daru. Jego wzrok kiedy może z wnuczką spędzić czas podczas przeżywania wspaniałych książkowych przygód- bezcenny.
Barbara Pawlik | czerwiec 28, 2017 -
Najpiękniejsze wspomnienia związane z tata to miłością pisane gdzie wiatr cichutko gra w polu siano skoszone ja na wozie pierwszy raz układam siano przez tatę na widłach nanoszone Ciezko pot sie leje , siano kłuje Jak układać zeby dac rade i sie sprawdzić Oj dało sie rade tu podpowiedz tam uwaga Ciężka praca ale czas inaczej kreślił dni dzis tylko wspomnienia zostały mi Taty juz nie ma zabrał go czas pozostała pamięć i wspomnienie przeżytych lat
Małgorzata | czerwiec 29, 2017 -
Mama w moim życiu była zawsze. Tata, marynarz, rozwiedziony z mamą pojawiał się pomiędzy rejsami. Ale to właśnie on pokazał mi Wrocław i okolice. To on zabierał na wycieczki po Polsce i zaznajamiał z historią. On w czasach komuny stawał na głowie, żeby załatwić wizy i zabrać w rejs przez NRD, RFN, Holandię i Belgię. A kiedy mu się udało musiał znosić fochy nastolatki, bo jej się coś odwidziało i wolała wybrac sie pod namioty z kolegami. Przekonał jednak i mogłam zobaczyć kilka krajów, ale przede wszystkim jego w pracy. Pokochałam barki, rzeki i zapach smaru. Dał mi na prawdę wiele. Dla mnie został jednak bohaterem podczas bardzo zwyczajnej sytuacji. Był przy mnie kiedy dostałam pierwszej w życiu miesiączki. Spanikowałam, bo nikt nie ostrzegał co się stanie, bo nie rozumiałam co się dzieje. A tata zachował się tak, że poczułam się bezpiecznie, zrozumiana i zaopiekowana. I za te uczucia będę mu wdzięczna całe życie 🙂 później towarzyszył mi podczas wielu ważnych, ale i prozaicznych chwil, jak: czepkowanie, odbiór indeksu, ślub, wizyty u dentysty. Dziękuję za każdą chwilę.
Dagmara Kowalewska | czerwiec 29, 2017 -
Najfajniejsze wspomnienie z tatą to jak byłam nastolatką i krył mnie przed mamą 😛
Jak sobie popalałam papierosy lub odbierał mnie z dyskoteki jak mama spała :p
anna grygiel | czerwiec 30, 2017 -
Z tatą mam same miłe wspomnienia. Był i jest nadal bardziej wyrozumiały od mamy: jest opoką i twierdzą w moim życiu 🙂 Odkąd pamiętam zawsze razem z tatą oglądałam mecze piłki nożnej i przesiadywałam w garażu, gdzie tato ciągle coś robił, z racji wykonywanego z zamiłowania zawodu: mechaniki. Przywykłam do reperowania, naprawiania, wykonywania męskich zajęć, oczywiście razem z tatą, rodzinnym Złotą Rączką 😀 To tato zaszczepił we mnie tę przysłowiową polską zaradność, by umieć zrobić samej w domu większość prac, bez pomocy fachowców. Tak więc, choć żem niewiasta, to majsterkuję, naprawiam, szpachluję, maluję i żadna instrukcja nie jest dla mnie za trudna 😉 Nawet po ślubie sytuacja się nie zmieniła i tak zostało do dziś: wolę majsterkować niż gotować 🙂
Marta Poznańska | lipiec 2, 2017 -
Moje dzieciństwo w dużej mierze przypadło właśnie na czasy PRL-u i nie inaczej wygląda jedno z moich lepszych wspomnień z tatą – pochody pierwszomajowe! To było dopiero święto, nie tylko narodowe ale i w moim domu. Nie żebym miała ojca komunistę, ale jako robotnik w przodującym zakładzie pracy był zwykle wydelegowany do zakładowej reprezentacji w pochodzie. Zawsze byłam wyszykowana przez mamę w najlepszą sukienkę, białe wstążki błyszczały w moich włosach a ja dumnie kroczyłam obok taty. On niósł szandar a ja chorągiewki. Miałam poczucie wielkiej odpowiedzialności, w końcu nie każdemu było dane kroczyć w pochodzie. Takiego wspaniałego tate mam! – myśłałam wówczas sobie. Potem obowiązkowo zabierał mnie na lody do parku – najlepsze w mieście i najdroższe, stąd rzadko mogłam się nimi delektować. Siedzieliśmy sobie na ławce a mój tato przemawiał do mnie „per koleżanko”, co sprawiało że czułam sie bardziej dorosła niż byłam. To były fajne czasy i jedne z lepszych wspomnień :-).