Najnowsza część serii „Miłość w rytmie rocka” ukaże się pod koniec października. Autorka zdradziła tytuł – „Na szczycie. Właściwy rytm” oraz o wiele więcej.

Uwaga!!! Będą spojlery, więc jeśli jeszcze nie przeczytałaś „Nieczystej gry” nie czytaj dalej!!!

 

K. N. Haner opublikowała na swojej stronie obszerny fragment nowej, czwartej części „Na szczycie”.

 

Kolejną godzinę siedziałem w szpitalnej sali i trzymając delikatnie dłoń Rebeki, patrzyłem na monitor, który kontrolowpał pracę jej serca. Ona spała. Znowu spała. To był już kolejny dzień, gdy dla mnie słońce nie wschodziło. Nie wschodziło tak naprawdę od momentu, gdy Rebeka odjechała spod gmachu sądu w dniu naszego rozwodu. Już wtedy wiedziałem, że ją straciłem. Straciłem ją po raz kolejny, ale czy na zawsze? Bezsilność po prostu mnie przerażała, ale nie mogłem nic zrobić. Zupełnie nic. Mogłem siedzieć i czekać. Czekać, aż się obudzi i wróci do mnie, a wtedy – obiecałem sobie – udowodnię jej, jak bardzo ją kocham. Pragnąłem, by tak było. By pozwoliła mi się do siebie zbliżyć i naprawić to, co oboje tak spektakularnie spieprzyliśmy. Ostatnim razem popełniłem błąd, osaczyłem ją i zmusiłem do miłości. Tym razem musiało być inaczej. Zarzekałem się, że dam jej wybór i czas na to, by podjęła właściwą decyzję.

 

– Obudź się, maleńka, proszę cię… – wyszeptałem, dociskając lekko jej dłoń do swoich ust. Złożyłem na niej delikatny pocałunek i wpatrywałem się w spokojną twarz mojej słodkiej Reb. Mimo wszystko wyglądała prześlicznie. – Czekamy tu wszyscy na ciebie. Ja i maluchy… – Spojrzałem w stronę przeszklonej ściany oddzielającej salę Rebeki od salki, w której leżały Chloe i Charlie. Zbliżała się pora karmienia i pielęgniarka powinna przynieść je tutaj. Stan śpiączki nie wykluczał możliwości karmienia piersią przez Rebekę. Dzieci były podstawiane przez nas kilka razy dziennie, oprócz tego jadły z butelek. Takie działania sprawiały, że pokarm nie zanikał, a maleństwa mogły czuć związek z matką. Ten widok był czymś najpiękniejszym na świecie. Moja ukochana kobieta i dwoje maleńkich dzieci w jej ramionach. Pomagałem pielęgniarkom, jak tylko potrafiłem. Przystawiałem dzieci do piersi, kładłem na nich dłonie Rebeki, imitując tulenie. Byłem jednak przekonany, że Reb będzie cudowną matką i gdy tylko się obudzi, od razu wszystko będzie dobrze. Przez całą ciążę przecież dbała o siebie, a dowiedziałem się o tym od Jamesa. Ojciec Rebeki miał mi wiele za złe, ale zachowywał się w porządku. Nie zabronił mi z nią przebywać, bo wiedział, jak bardzo mi zależało. Zdawałem sobie sprawę, że czekało nas jeszcze wiele rozmów, ale to było nic w porównaniu z tym, jak bardzo pragnąłem, by Rebeka w końcu się obudziła.

 

– Pomożesz mi, Sedricku? – Z myśli wyrwał mnie głos pielęgniarki. Odwróciłem się i zobaczyłem, że przywiozła właśnie moją córeczkę i synka. Uśmiechnąłem się bezwiednie na ich widok. Chloe i Charlie byli tacy… idealni. Stworzeni z naszych ciał, z naszej miłości, która co prawda trochę kulała, ale… Ja naprawdę wierzyłem, że to wszystko uda się jeszcze naprawić. Dla nich, dla naszych maleństw i dla miłości, która przecież nie mogła być tak ulotna. To, co łączyło mnie i Rebekę, nie było przypadkiem, a takie uczucie nie zdarzało się często. My nie byliśmy idealni, ale pasowaliśmy do siebie. Skąd o tym wiedziałem? A stąd, że każdego dnia myślałem o niej, pragnąłem wszystko wyjaśnić, naprawić i udowodnić, że możemy być razem. Nie istniała dla mnie żadna inna kobieta. Tylko Rebeka.

 

 

– Oczywiście. – Wstałem i ochoczo wziąłem Chloe na ręce. Dziewczynka kwiliła cichutko, bo zapewne już była głodna. Miała taki cudowny i zadarty nosek. Taki sam jak jej mamusia.

 

 

Pielęgniarka o imieniu Lisa podwyższyła stelaż łóżka, tym samym podsuwając Rebekę do pozycji półsiedzącej, a następnie odsłoniła jej piżamę. Piersi Rebeki były krągłe i pełne, w takich chwilach jednak nie kojarzyły mi się z czymkolwiek erotycznym. Wtedy stanowiły atrybut jej kobiecości, dowód na to, że została matką. Niesamowite było to, jak bardzo uspokajały się maluchy podczas karmienia. Czuły ciepło ciała, skóra przy skórze z kobietą, która przez kilka miesięcy nosiła je pod sercem. Dbała o nie, kochała od pierwszego dnia, w którym się o nich dowiedziała. Wiedziałem o tym. Rebeka zrobiła wszystko, by dzieci były zdrowe. Nie potrafiłem darować sobie, że nie zorientowałam się, że coś było nie tak. Przecież widziałem ją kilka miesięcy przed porodem. Zauważyłem wtedy, że przybyło jej trochę ciała, że Reb nieco się zaokrągliła, ale… Kurwa! Dlaczego nie domyśliłem się, że była w ciąży? Nasza krótka rozmowa na chrzcinach Charlotte powinna dać mi do myślenia. Potem Reb zniknęła i już nie miałem okazji nawet z nią porozmawiać. Tyle się zmieniło, tyle wydarzyło, ale ja naprawdę wierzyłem, że można to wszystko naprawić.

 

O wiele dłuższy fragment znajdziecie na www.knhaner.pl.

Do premiery jeszcze 3 miesiące!!! Nie możecie się doczekać?