Chociaż zimowej aury brak, Marta z bloga wymarzona-ksiazka.blogspot.com chce Was zabrać w podróż do  „Pensjonatu pod świerkiem” okrytego śniegiem, gdzieś na południu Polski.

 

Pensjonat pod Świerkiem to – jak sama nazwa wskazuje – pensjonat, jakich może wiele w Polsce i na świecie. Oddalony od wielkich miast, ukryty w Tatrach, a do tego przysypany puchatym śniegiem staje się idealnym, zaczarowanym wręcz miejscem na spędzenie świąt dla wielu gości. Bardzo wielu. A każdy z nich zwozi do tych czterech ścian bagaż życiowych doświadczeń, wspomnień. Słowem – własną historię. W recepcji czeka na nich para właścicieli, którzy niczym anioły przyjmują pod swoje skrzydła życiowych rozbitków w czas radosnego kolędowania.

Przyznam się szczerze, że sięgnęłam po Pensjonat pod Świerkiem jedynie ze względu na pewne nazwisko. Dokładnie nazwisko Niny Reichter. Autorkę bardzo cenię, dlatego też chciałabym mieć w swoim posiadaniu wszystkie teksty, które napisała i wydała. Otwierając antologię, w pierwszej chwili poczułam smutek, ponieważ opublikowała tylko jedno opowiadanie zatytułowane: Przyjaciel w wigilijną noc. Plusem się okazało, że to dość długa, rozbudowana historia i – jak to ma miejsce w każdej powieści Reichter – posiadające drugie, piękne dno. Pani Nina nie zawodzi. Jej historia jest dość prosta, ale idealnie podkreśla wymiar świąteczny – czas pojednania.

Na starość wyglądało na to, że całe życie warte jest tyle, co kilka dobrych wspomnień. Cholera. A on tak długo myślał, że liczy się mieszkanie własnościowe, działka pod Warszawą i oszczędności na koncie.

Cała recenzja na wymarzona-ksiazka.blogspot.com