SZEPT WODY

Autor: Jacek Łopuszyński
data wydania: 2016 ( data przybliżona )
liczba stron: 400
wydawnictwo: Novae Res
Gdy czyta się książkę, która czeka na swoją oficjalną premierę da się odczuć taki lekki dreszczyk emocji. Ja osobiście tak mam. Zastanawiam się przez chwilkę, czy lektura przypadnie mi do gustu. Tak było również w przypadku książki „Szept wody”. Piękna okładka, intrygujący tytuł. Autorem jest mężczyzna, i w tym momencie warto zaznaczyć, jak wskazuje blurb, że jest to romantyczna historia. Dowodzi to temu, że Panowie nie boją się pisać tego typu powieści, po które w dużej mierze sięgają kobiety.

No i teraz mam mały problem. Nie wiem jaką formę powinien mieć skrót fabuły. Chyba najlepszym rozwiązaniem byłoby tylko jedno zdanie. Dłuższa forma, może zawierać w sobie zbyt dużą ilość przypadkowych spojlerów.
On z zawodu architekt i właściciel czworonoga, ona jest nauczycielką niemieckiego, pracuje również w fundacji. Samotnie wychowuje czteroletnią córeczkę. Oboje zmagają się z trudną przeszłością i oboje mają bardzo tajemniczą osobowość. Niespodziewanie dochodzi między nimi do spotkania, które ciągnie za sobą lawinę zdarzeń…

Mam nadzieję, że zostaliście zaciekawieni tym krótkim streszczeniem. Bo mnie książka wręcz zafascynowała, i to bardzo. Już po przeczytaniu kilku stron, wiedziałam że był to dobry wybór. Nie wiem jak u Was, ale u mnie wygląda to tak: gdy początek książki mnie wciągnie, mogę być pewna, że czas poświęcony na lekturę nie będzie czasem zmarnowanym. Zostałam absolutnie urzeczona historią, którą zaserwował nam, czytelnikom, a raczej czytelniczkom Jacek Łopuszyński. Sposób w jaki została napisana książka zasługuje na same pochwały. Czytanie „Szeptu wody” było dla mnie czymś wyjątkowym. Pochłaniałam każde słowo, każde zdanie. Cudowne opisy, a szczególnie ich romantyczny wręcz przekaz. Dla mnie była to proza z elementami czystej poezji. I nie mam tutaj na myśli tylko wierszy, które zostały wplecione w główną treść.

Powieść ma swój specyficzny urok, zawiera w sobie sporą dawkę tajemniczości. W dużej mierze przyczyniła się do tego dwójka książkowych bohaterów. Michael i Weronika. Skąd to zagraniczne imię? Już wyjaśniam. Otóż mężczyzna z pochodzenia jest Niemcem. Przybył do Polski, aby zacząć wszystko od nowa i zapomnieć o dramatycznych wydarzeniach, które miały miejsce w jego życiu. Jednocześnie pracuje w rodzinnej firmie, która ma swoją filię właśnie w Polsce. Natomiast Weronika zmaga się z nieszczęśliwą miłością i porzuceniem przez ukochanego. Na szczęście nie jest do końca sama, ma cudowną córeczkę i grono wiernych przyjaciółek. Jedną z nich jest Ewelina. To właśnie jej zawdzięcza tymczasową pracę w jednym z hoteli w Ustce. Zwykły zbieg okoliczności sprawił, że w tym samym hotelu zatrzymał się Michael. A może to było przeznaczenie…Ups, bo jeszcze nieopatrznie coś zdradzę…
Na pierwszy rzut oka nowo poznany mężczyzna wydał się Weronice bardzo sympatyczny. Trzeba przyznać, że urodą również nie grzeszył. Z czasem okazało się, że jego kolejną zaletą jest poczucie humoru. Do tego dochodzi jeszcze bardzo dobry kontakt z córeczką kobiety. Czy ten Michael ma jakieś wady? Spędzali we troje bardzo miło czas. Chociaż tak naprawdę bardzo mało o sobie wiedzieli. I właśnie te tajemnice wprowadziły sporo niepotrzebnych komplikacji i zawirowań…

Autor poruszył w książce bardzo ważny temat, a mianowicie problem, z którymi zmagają się chorzy na białaczkę. W Polsce liczba chorych jest znacznie większa, niż osób zdrowych, które zdecydowały się  na podarowanie szpiku kostnego, który może uratować komuś życie. W dużej mierze spowodowane jest to złym doinformowaniem. Jak się okazuje jest to bardzo prosty zabieg polegający na przetoczeniu wcześniej przygotowanego preparatu. Statystycznie 25-30% pacjentów ma dawców rodzinnych ( rodzeństwo ). Niestety dla pozostałej grupy szuka się dawców w rejestrach dawców niespokrewnionych oraz rejestrach krwi pępowinowej. Zdarzają się i takie przypadki, gdy dawcami mogą być rodzice. Zgodność grup krwi sprawia, że zabieg przeszczepienia staje się znacznie łatwiejszy. Natomiast niezgodność skutkuje jego niewykonalnością.

Jeśli jesteś zdecydowany, aby twój szpik znalazł się w rejestrze dawców, zachęcam do odwiedzenia strony http://www.dkms.pl/pl .

Gdy dostałam wiadomość z wydawnictwa z listą proponowanych książek do recenzji, przyznam się, że zastanawiałam się krótką chwilę nad wyborem. Tak naprawdę był to strzał. Teraz, gdy jestem już po lekturze mogę powiedzieć jedno, był to strzał w dziesiątkę.

POLECAM
MOJA OCENA 9/10

źródło: polkazksiazka.blogspot.com/2016/01/szept-wody-recenzja-przedpremierowa.html