Łączy nas strach, że nasze życie będzie nieistotne
Z tajemniczym autorem powieści „Pokolenie IKEA” i „Brud” rozmawiamy o kobietach i mężczyznach, korpo i coachingu, a także słoniach z podniesioną trąbą.
Paulina Pałasz: Czy posiadasz słonia z podniesioną trąbą?
Piotr C: Tak. Nawet trzy. Mój przyjaciel kilka lat temu siedział kilka miesięcy w Azji, bo potrzebował wzbogacić się życiowo, a przy okazji zrobić kilka zdjęć. Przywiózł mi stamtąd małą rzeźbę. Trzy słonie stoją na wygiętej w łuk drodze. Jeden na ten łuk wchodzi, jeden jest pośrodku a jeden z niego schodzi. Ten pośrodku wydaje się być najbardziej zadowolony. Taka trochę metafora życia. Trzymam tę rzeźbę przy biurku.
Przez te kilka lat słoniom ukruszyły się trąby. Temu, który z drogi schodzi ułamało się pół trąby, pozostałym po jednej trzeciej. I można się zastanawiać, czy ich podniesione trąby przyniosły im szczęście? Ja patrzę na to tak, że korpusy przecież mają ciągle całe.
Rolę ozdoby wciąż spełniają. Może o to właśnie chodzi? By nie wypaść z roli, wiedzieć czego się chce i iść mimo przeciwności losu?
To dość zabawne, że właściwie całe gadanie o samorozwoju, wszystkie kursy, porady, seminaria, wszystkie coachingi, szukanie słabych stron, mocnych stron itd. są zawarte w jednym zdaniu wygłoszonym przez niejakiego Laskę w filmie „Chłopaki nie płaczą”. Laska stoi na balkonie z bohaterem granym przez Macieja Stuhra, jara blanta i mówi:
W ogóle bracie, jeżeli nie masz na utrzymaniu rodziny, nie grozi ci głód, nie jesteś Tutsi, ani Hutu i te sprawy, to wystarczy, że odpowiesz sobie na jedno zajebiście, ale to zajebiście ważne pytanie – co lubię w życiu robić. A potem zacznij to robić.
I to jest cała refleksja nad naszymi depresjami, brakiem sensu w życiu etc. Próbuj, szukaj aż znajdziesz a później pójdź swoją drogą.
Tylko, że jak ktoś już nią pójdzie, musi sobie uświadomić, że wszystko ma też swoją cenę.
Jeśli ktoś chce obracać panienki jak w pornosach, i to jest sensem jego życia to niech się nie dziwi, że zapłaci za to niemożnością uzyskania bliskości. Pieprzenie będzie sprowadzone do techniki i płynów rozlewających się dookoła.
Jeśli ktoś chce mieć karierę w korpo, bo żyje pracą i oddycha pracą, to musi się pogodzić z tym, że nie będzie mieć rodziny. Nawet jeśli ją ma. Będzie ją mijał.
Jeśli ktoś chce mieć rodzinę, dom, płaci świadomością, że trzeba zaryzykować, uwierzyć komuś a i tak może się nie udać, bo ta druga osoba może nas strasznie zranić.
Życie jest piękne, bo jest tajemnicze.
Ty też jesteś tajemniczy. Mężczyzna, którego nazwiska nie znamy, postanowił pisać o gorączkach tego świata. Twoja najnowsza powieść – „Brud”- dotyczy właśnie takich małych codziennych tragedii, które z czasem nabierają znaczeń. Mylę się?
Jestem na takim etapie, że staram się żyć zgodnie z tym, co myślę. A myślę, że fakt, że ludzie zaczną kojarzyć moją gębę i moje nazwisko, nie uczyni mojego życia lepszym, a jedynie skomplikuje wycieczki po wino do Biedronki.
I strasznie, potwornie wręcz nie lubię interpretować swoich książek. To jest tak, że ja produkuję jakąś wizję świata, przepuszczam ją przez swoje doświadczenia, a później tę książkę bierze ktoś i ocenia ją na bazie tego co sam przeżył. I te wnioski mogą być zupełnie inne. I zazwyczaj są.
Dla mnie „Brud” to najprostsza możliwa historia pod słońcem. Chłopak spotyka dziewczynę. Dziewczyna spotyka chłopaka. On nie jest idealny. Ona też nie jest idealna. Oboje mają podobne deficyty. Oboje mają swoje tajemnice. Ludzie chcieliby żeby związek był jak w Zakochanym kundlu, no ale nie jest.
Wreszcie to książka o tym, jak myślą mężczyźni. Bo dziś mężczyzna pije za dużo, coraz trudniej znaleźć mu jakieś wartości, w które mógłby wierzyć, więc coraz więcej czasu poświęca tandetnym ciuchom z centrum handlowego, nowym modelom telefonów i ciągle myśli o kasie. Jest spięty, jest nerwowy, napierdala na nieustającym wkurwie. Walczy ze sobą i z otaczającym światem. Nie do końca wie, co to jest ta miłość. Nie może się zdecydować, czy chce być z jedną kobietą, czy z wieloma.
Kobiety przez ostatnie dziesięciolecia określiły swoją tożsamość. Wiedzą kim są. Mężczyźni nie. Wizja męskości się zatarła. Rozmyła się.
Boisz się tego jak będzie to wyglądało za kilka, kilkanaście lat? Jakie będą kobiety, a jacy mężczyźni?
Akceptuję. Świat się zmienia. Już teraz jak patrzę na dwudziestokilkulatków, to są inni niż moje pokolenie.
Dawniej mężczyźni rąbali drewno, dzisiaj wyglądają jak drwale.
Dawniej faceci mając 21 lat lądowali na plaży w Normandii idąc na pewną śmierć, dziś kręcą filmy na YT o tym jak nakładać fluid.
Dawniej kobiety rozkładały nogi, teraz rozkładają ręce.
Świat po prostu poszedł naprzód. Nie mam na to wpływu. A postanowiłem, że będę kontrolował to, co mogę kontrolować.
W tym wszystkim jednak jest rzecz, która jest wspólna dla wszystkich generacji. Strach. Łączy nas strach, że nasze życie będzie nieistotne.
źródło: kulturaonline.pl