„Na pewno czuliście się kiedyś zupełnie zagubieni. Jakbyście byli puści w środku, jak gdyby nie istniał cel ani nic wartego wiary i dodającego sił do dalszej drogi. By rano wstać i przeżyć jeszcze jeden dzień, a potem przespać jeszcze jedną noc (…) Jeżeli tak, to na pewno odnajdziecie w tej historii szczyptę własnej.”
Tymi słowami rozpoczyna się książka, do której miałam bardzo sceptyczne nastawienie. Dlaczego takie? Bo wychodziłam z założenia, że ten rodzaj literatury jest już dawno za mną. Myliłam się i to bardzo.
„Klara od zawsze czuła, że nie pasuje do swojego świata. Odkąd sięga pamięcią, targała nią tęsknota, której nie potrafiła wyjaśnić. Pewnego dnia otrzymuje od losu szansę poznania swojego prawdziwego pochodzenia. Zanim jednak dowie się, jakie jest jej przeznaczenie, będzie musiała stanąć przed śmiertelnym niebezpieczeństwem i walczyć o tych, których kocha. Przyjdzie jej również na nowo poznać siebie i dowiedzieć się rzeczy, o których nie odważyłaby się śnić. Co zwycięży: miłość czy śmierć?”
Główna bohaterka to zwykła nastolatka, noszącą to samo imię co autorka książki, ale jak sama autorka pisze, nie o niej jest ta historia. Pewnego dnia Klara wracając ze szkoły spotyka na swej drodze wielkiego wilka. Za jego sprawą przenosi się do magicznej krainy, jak się później okazuje, jest to kraina, której bohaterka jest dziedziczką tronu. Sprowadzono ją, gdyż królestwu zagraża ogromne niebezpieczeństwo ze strony żądnego tronu czarodzieja. Tylko ona może go pokonać. Nie wielcy magowie, nie sam król, który ukrył się pod postacią jelenia, nie żołnierze, ani inne magiczne stwory, tylko właśnie ona, zwykła, zdawać by się mogło dziewczyna. Dziewczynę czeka mnóstwo niesamowitych i intensywnych przygód, spotkania z wróżkami, pegazami, chochlikami, czarownicami i innymi tego typu stworami. Będzie musiała wykazać się niesamowitą wytrwałością i sprytem. Na swojej drodze spotka mężczyzn, a dwóch obdarzy uczuciem. Czy serce podpowie jej właściwie, którego wybrać? Czy dobro zwycięży zło? Czy kolejny raz okaże się, że miłość wszystko zwycięża?
Dzisiejsza recenzja będzie inna niż zwykle, bo nie będę pisała o wadach książki, ale tylko o zaletach. Dlaczego tak? Bo książka ta mnie urzekła i mimo, że jest ona skierowana do młodszych czytelników, ja, mimo, że z fantasy dawno wyrosłam, również znalazłam w niej to, czego szukam w książkach, mianowicie dobrze spędzonego czasu, ogromnej ciekawości zakończenia, wypieków na twarzy i żalu, że powieść już się skończyła. Owszem, mogłabym się „czepiać” szczegółów, ale zwyczajnie nie chcę. Nie znajdziecie tu długich opisów uczuć czy miejsc, bo zdania są krótkie, proste, wręcz surowe, ale za to poznacie Dasha, Miroto, Atarosa, Eriona, Ashio i wiele, wiele innych postaci, które wnoszą do lektury ogromną ilość życia i koloru. Gdybym miała wybierać, którego bohatera lubię najbardziej, to nie byłabym w stanie tego zrobić, bo polubiłam wszystkich. Wielu rzeczy jednak tu nie rozumiem, ale baśnie nie są od tego, by je rozumieć, ale od tego by je przeżyć i pokochać. W każdym razie autorka umiejętnie połączyła dwa światy, ten nasz, zwykły, ze światem baśniowym i magicznym, a dzięki temu, dała mi odskocznię od szarości życia.
Podsumowując. Szukając w internecie, znajdziecie opinie, że to książka dla młodzieży. Śmiem się z tym nie zgodzić. Nie jestem już młodzieżą, a przeczytałam ją równie chętnie, co moja dwunastoletnia córka. Nasze wrażenia pewnie są inne, bo i świat postrzegamy inaczej, ale obie zatraciłyśmy się w niej bezpowrotnie. W związku z tym, uważam, że debiutancka powieść Klary Miszczak jest książką dla każdego, kto chce odetchnąć od szarej rzeczywistości.
Źródło: http://czasemtakjestczasemtakjest.blogspot.com/2016/05/dziedzictwo-smoka-klara-miszczyk.html