Wywiad z Jolantą Kosowską – autorką „W labiryncie obłędu” i „Niepamięci”

Jest lekarzem trzech specjalności i pisarką na co dzień mieszkającą w Dreźnie. Dotychczas opublikowała kilka powieści obyczajowych z medycyną w tle, a jej twórczość zyskuje coraz większą rzeszę czytelników. Zapraszamy do lektury wywiadu z Jolantą Kosowską.

niepamiec_oklNiepamięć to Pani debiutancka powieść, która teraz ze względu na liczne prośby czytelników zostanie wydana w formie wznowienia, w zupełnie nowej szacie graficznej. O czym jest ta książka?

„Niepamięć” to opowieść o przyjaźni, miłości i nieprzewidywalności ludzkiego życia. Trzech mężczyzn i jedna dziewczyna, cztery życia splecione ze sobą, trzy różne oblicza miłości. Każda z nich jest jak ze snu – wielka, jedyna, niepowtarzalna. To powieść o uczuciach, które budują, niszczą, rzucają na kolana. Trochę w niej jest emigracji, sporo medycyny, dużo wakacyjnej, ciepłej Chorwacji  i  nadbałtyckich piaszczystych plaż oraz całe mnóstwo szalonych uczuć i emocji. Pozornie pachnie romansem, ale tak nie jest.

Na co dzień mieszka i pracuje Pani w Dreźnie. Czy łatwo jest połączyć praktykę lekarską z twórczością literacką?

W moim przypadku te dwa zawody uzupełniają się. Obu potrzebuję do życia jak powietrza. Oba niosą emocje, a ja nie wyobrażam sobie życia bez emocji. Zawodu lekarza nie można uprawiać bez kontaktu z ludźmi. A tam, gdzie są ludzie, zawsze są emocje. Każdą chorobę traktuję jak wyzwanie, cieszę się z każdej wygranej z nią walki, każde pogorszenie stanu pacjenta przeżywam jak porażkę, każdy zgon uważam za moją osobistą totalną klęskę. Tak jak kiedyś, tuż po studiach, tak i teraz, sprawia mi radość każdy uśmiech na twarzy pacjenta. Pod tym względem jestem bardzo podobna do bohaterów moich książek, a może oni są podobni do mnie…

Odpoczywam, pisząc, bawię się, wymyślając fabułę, cieszę się jak dziecko, stwarzając swoich bohaterów. Materiały do następnych książek zbieram podczas rozmów z ludźmi, podczas licznych podróży, kiedy to uwieczniam aparatem fotograficznym miejsca i szczegóły w obawie, że mogę coś zapomnieć, coś, co być może okaże się później bardzo ważne.

Czy wiedza medyczna pomaga Pani w pisaniu książek?

Wiedza medyczna też, ale przede wszystkim kontakt z ludźmi, co jest nieodłącznym elementem mojego zawodu. To swoista magia. To nieustające źródło inspiracji.

A dlaczego w ogóle zajęła się Pani literaturą?

Pamiętam dokładnie ten dzień, kiedy zaczęłam pisać. Miałam ciężki dyżur, w trakcie którego musiałam stwierdzić zgon osiemnastoletniego samobójcy, który powiesił się na haku od lampy, podczas gdy jego rodzice spali w pokoju obok. Wróciłam do domu, na dworze padał deszcz, świat wydawał się rozmyty i zapłakany, a we mnie wszystko krzyczało. W mojej głowie rozszalała się burza uświadomionych i nieuświadomionych emocji, racjonalnych i pozbawionych sensu uczuć, żal do całego świata i do Pana Boga, bezsilność i złość, bunt i rozpacz. Pomyślałam sobie, że „mam gdzieś” ten mój piękny zawód, ten biały fartuch i czyste ręce… Że nie potrzebuję takich emocji. Zamarzył mi się świat spokojny, poukładany, pełen ciepła i uczuć, daleki od chorób, bólu, cierpienia i śmierci. Nie mogłam zasnąć. Usiadłam przy biurku i spróbowałam przelać to, co czułam, na papier… Pomogło.

Te negatywne uczucia, o których Pani wspomina, zaczynają być chyba naszym chlebem powszednim. Coraz więcej ukazuje się książek, które w sposób zbeletryzowany poruszają problematykę zaburzeń psychicznych, lęków fobii i uzależnień. Czy jest to znak naszych czasów, w których ludzie przestają radzić sobie z otaczającą rzeczywistością?

Zapewne tak. W  praktyce lekarskiej codziennie spotykam się z zaburzeniami psychicznymi. Ponad 30 procent wszystkich porad udzielanych w moim gabinecie dotyczy problemów psychicznych. Dominują depresja, zaburzenia lękowe, w tym ataki paniki, natręctwa, zespoły wypalenia zawodowego, uzależnienia, zaburzenia psychosomatyczne… Na przestrzeni ostatnich paru lat wyraźnie zwiększyła się liczba pacjentów cierpiących na te schorzenia. Nie dziwi mnie już widok dwudziestolatka z depresją czy osiemnastolatka z zaburzeniami psychosomatycznymi. Choroby te pojawiły się na liście chorób cywilizacyjnych XXI wieku obok cukrzycy, otyłości, nadciśnienia, choroby niedokrwiennej serca… To cena, jaką płacimy za nasz styl życia, ciągły stres, wieczny pośpiech, brak dystansu do pracy zawodowej i do otaczającej nas rzeczywistości, coraz wyżej stawiane sobie poprzeczki, coraz większe i większe wymagania, którym musimy sprostać. Często nie potrafimy się zrelaksować, odpocząć, pracujemy coraz więcej, ruszamy się za mało, śpimy za krótko, żyjemy z zegarkiem w ręku, pozwalamy innym zaplanować co do minuty nasz czas i nasze życie. Często pniemy się po spirali kariery, płacąc za to olbrzymią cenę.

Wiemy, że na jubileuszowe 20. Targi Książki w Krakowie Wydawnictwo Novae Res, zw-labiryncie-obledu_okl którym jest Pani związana, szykuje niespodziankę w postaci zupełnie nowej powieści Pani autorstwa. Co to będzie?

Powieść nosi tytuł „W labiryncie obłędu”. To kryminał ze szczyptą psychologii  i pewną dawką erotyzmu. Akcja powieści rozgrywa się w Toskanii. Moja dwudziestoletnia córka po jej lekturze powiedziała: „woohoo!”. Moja mama była zaskoczona. A ja przez chwilę miałam ochotę ukryć się pod jakimś pseudonimem literackim. Bardzo ciekawa jestem reakcji czytelników.

źródło: zwierciadlo.pl/kultura/wywiad-z-jolanta-kosowska-autorka-w-labiryncie-obledu-i-niepamieci