Sonrisa

Czego oczekujemy od książek dla dzieci? Przede wszystkim tego, by były odpowiednio wydane. To pierwsza i podstawowa sprawa. W przypadku literatury dla najmłodszych wygląd okładki i ilustracje wewnątrz danej pozycji naprawdę mają ogromne znaczenie. Ileż razy zdarzyło mi się nie kupić książki, bo choć miała wartościową treść, nie wyglądała na tyle atrakcyjnie, by zainteresować moje dziecko. A to oznaczałoby, że książka po prostu zostałaby odłożona na półkę i zapomniana. Dlatego, kiedy w moje ręce wpadła książka „Busz tuż tuż” Małgorzaty Przytuły-Sawickiej, najpierw zwróciłam uwagę na jakość wydania. A ta jest naprawdę fantastyczna. Okładka, na którą przyjemnie się patrzy i która niesie obietnicę dobrej zabawy podczas czytania, wysokiej jakości papier i kolorowe, ale niezbyt krzykliwe, za to na pewno zabawne ilustracje sprawiają, że aż chce się poznać treść tej lektury.

Przyjrzyjmy się więc bliżej tekstowi tej książeczki. Okazuje się, ze „Busz tuż tuż” to zbiór zabawnych rymowanych historyjek, których bohaterami są zwierzęta żyjące w dalekiej Australii. Czytając o nich nie tylko się uśmiechamy, ale też mamy okazję dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy. Trzeba tu podkreślić, że dzięki tej książce swoją wiedzę pogłębią nie tylko najmłodsi czytelnicy, ale także ich rodzice. Fakt, że wiedza to zostaje podana w sposób niezwykle zabawny (historyjki z pewnością wywołają uśmiech na twarzach dzieci) sprawia, że wiadomości zapadną nam i naszym pociechom w pamięć na dłużej. Ot, stara dobrze znana zasada, ze najskuteczniejsza jest nauka przez zabawę.

Oprócz tego waloru edukacyjnego książka „Busz tuż tuż” ma jednak także i inną zaletę. Jest nią słownictwo, którego użyła autorka do napisania swoich historyjek. Mnóstwo tu głosek szeleszczących, trudnych do wymówienia przez kilkulatka. To sprawia, że pozycję tę możemy z powodzeniem wykorzystać w procesie uczenia dzieci prawidłowej wymowy. Wystarczy zachęcić swoją pociechę do powtarzania fragmentów kolejnych wierszyków, które zresztą dzięki wpadającego w ucho rytmowi z łatwością zostaną przez najmłodszych zapamiętane. Ta pozycja być może przyda się też nauczycielom czy logopedom, choć w tym temacie nie jestem specjalistką. Mnie, jako mamie, bardzo pomogła…

Czy ta książka ma jakieś minusy? Właściwie potrafię wymienić tylko jeden – troszkę „częstochowskie” rymy. Czasami miałam wrażenie, że dobór słów jest tu podyktowany tym, by po prostu do siebie pasowały, by dobrze się rymowały, przez co cierpi nieco sens całych zdań. Podejrzewam jednak, że to drobne niuanse, na które zwracam uwagę, bo jestem szczególnie przeczulona na piękno języka, wychowana na klasycznej poezji i zbyt proste rymy po prostu mnie rażą. Trzeba jednak pamiętać, że „Busz tuż tuż” to książka dla dzieci i gdyby była napisana idealnym trzynastozgłoskowcem, pewno byłaby dla najmłodszych po prostu nie d przejścia.

Czy więc warto po nią sięgać? Na pewno! Wspólne czytanie tej książki z dzieckiem na pewno stanie się i dla malucha, i dla rodzica fantastyczną przygodą. Będzie można się pośmiać, czegoś nauczyć i… spędzić miło czas. Lubię książki, których czytanie sprawia radość i dorosłym i dzieciom, bo pomagają one budować więzy rodzinne, a przy okazji kształtować w dzieciach miłość o czytania i wrażliwość językową. Dlatego już po pierwszym przejrzeniu tej pozycji stałam się jej fanką. A fakt, ze dziecko samo dopomina się, by czytać ją po raz kolejny jest najlepszym dowodem na to, że książka „Busz tuż tuż” jest naprawdę wartościowa.

źródło: sztukater.pl/ksiazki/item/18742-busz-tuz-tuz.html