Mroki średniowiecza. Wojny, zarazy, wyprawy krzyżowe i on. Nie jest żywy, a nie umarł zupełnie. Jego mocno doświadczone ciało nie uległo rozkładowi i po ostatniej wyprawie do Ziemi Świętej, Krzyżowiec czuje, że nie odkupił swoich win. Z tego powodu raz jeszcze postanawia stanąć u bram Jerozolimy i błagać o odkupienie grzechów w Bazylice Grobu Pańskiego. Od celu wędrówki dzieli go jednak wiele tysięcy kilometrów. O wyczerpującej podróży naszego niezwykłego bohatera przeczytacie w książce Grzegorza Wielgusa pt.: Krzyżowiec.
Tytułowy bohater to jedna z najbardziej tajemniczych postaci, o jakich czytałam. Nie znamy jego tożsamości, wieku, a nawet głosu. Wydarzenia z przeszłości pozbawiły go możliwości tradycyjnej komunikacji, dlatego jedyną jego bronią przed innymi stał się oręż. Krzyżowiec nie przebiera w środkach, by unicestwić całe zło tego świata. Nic więc dziwnego, że co kilka kart, czytelnik napotyka na trupa, który zginął z ręki naszego grzesznika. Tylko, czy jego przemożne pragnienie czynienia dobra pozwoli mu wreszcie spocząć w upragnionym grobie?
Postać Krzyżowca ostatnio dosyć często pojawia się w literaturze z pogranicza historii i fanastyki, stąd podczas lektury tej książki miałam nieodparte wrażenie, że wiele powieściowych wątków zbliża tę pozycję do cyklu pt.: Samotny Krzyżowiec, w którym tytułowy bohater tuła się po świecie rzeczywistym i nieznanych dotąd zaświatach, by spełnić swe marzenie i dotrzeć do Jerozolimy. Motyw rycerskiej wędrówki i cielesnego cierpienia, przeplatany szlachetnymi czynami to zasadniczy punkt zbieżny w kreacji obu powieści. Grzegorz Wielgus poszedł jednak o krok dalej i oprócz powołania do życia tajemniczego Krzyżowca, zadbał o to, by na kartach powieści odtworzyć obraz wielu średniowiecznych miast, które nasz bohater przemierzył na szlaku swojej wędrówki. Na szczególną uwagę zasługuje zwłaszcza wspaniały opis średniowiecznego Konstantynopola, który z pewnością wzbudzi uznanie wśród miłośników podróży i historyków zafascynowanych wiekami średnimi. Dla takich właśnie fragmentów, warto sięgnąć po powieść Grzegorza Wielgusa.
Mimo wielu wspomnianych już zalet, Krzyżowiec ma też swoją wadę. Niemal od początku do końca przedstawia nam wędrówkę głównego bohatera do Jerozolimy. I choć jestem przekonana, że wytrwalsi odbiorcy nie będą mieli problemów z dotrzymaniem kroku naszemu nieumarłemu, to obawiam się, że i oni nie ustrzegą się przed nudą wynikającą z monotonii tej nieustannej podróży. Czymże jest jednak chwila nudy w obliczu cudu Ziemi Świętej? Jeśli i Wy podzielacie poglądy tytułowego Krzyżowca, serdecznie polecam Wam lekturę jego przygód i za narratorem tej historii, zapraszam do podróży w czasie i przestrzeni, której finał zaskoczy nawet najbardziej przewidujących czytelników.
źródło: pulchralibra.blogspot.com