krzyzowiec„Nie nazwałabym tej powieści historyczną, a raczej apokaliptyczną fantastyką. Zdaje się, że dżuma wcale nie jest największym problemem ludzkości. Ludzkość trawi niegodziwość i zło, które deformuje ich ciała” – tak Rosa Czyta próbuje zdefiniować styl i problematykę książki „Krzyżowiec”.

Zacznę od razu od pytania: dlaczego ja wcześniej nie słyszałam o tej książce? Może nie jest idealna, może nie każdemu się spodoba, ale dla mnie jest swego rodzaju perełką wśród książek, małym niepozornym skarbem, który trafił do mnie wyłącznie przez przypadek. Książkę otrzymałam od Autora, Grzegorza Wielgusa, który dodatkowo okazał się niezwykle skromnym człowiekiem.

„Krzyżowiec” to nie jest lekkie czytadło, ale jest to niesamowita książka napisana pięknym i bogatym językiem. Ostatnio czytałam książki, które napisane są zwyczajnie, lekko, szybko się je czyta i miałam mały kłopot w przestawieniu się na to, co zastałam w tej lekturze. Po publikacjach, które nie wymagały ode mnie skupienia i wgryzienia się w dodatkowe warstwy znaczeń, umiejętnie ukryte pod tekstem, musiałam się porządnie otrząsnąć i otworzyć umysł. Zatem podstawowa sprawa moi drodzy czytelnicy, ta książka jest wyzwaniem i nie wolno jej potraktować na szybko. Warto się rozsmakować w pięknych opisach, wręcz filmowych, nie uronić słów, które kryją dodatkowe znaczenia i pozwolić sobie na spokojne przyswajanie treści.

„Płomień jest jak życie skazane na śmierć w momencie narodzin. Jego istnienie trwa ledwo mgnienie oka, a mimo tego przypisuje mu się miano wiecznego żywiołu. Pierwszy ognik ogarniający nieśmiało palenisko nie jest tym samym, który dogorywa na blednącym żarze w jego ostatniej chwili.”
Niech wrócę jednak do książki i treści samej w sobie. Fabuła wije się wokół niezwykłej podróży tytułowego bohatera, Krzyżowca. To umarły, który za życia był okrutnikiem, zachłannym mordercą, zaćmionym wciąż żądzą walki i krwi. Po śmierci zostaje zbudzony i wypuszczony w świat ze swej pokutnej celi, by w długiej wędrówce do Grobu Pańskiego odpokutować czyny ze swego doczesnego życia. Wędrujemy wraz z nim w obliczu dżumy i gnijącej natury ludzkiej. Obraz brzydki, paskudny i śmierdzący, trupi.

Autor zastosował w swojej książce głównie kategorię estetyczną brzydoty, stąd całość jawi się jako dzieło turpistyczne. Umiejętnie pokazał choroby, śmierć, upadek moralny, które wstrząsają czytelnikiem. Jeszcze większy efekt uzyska na czytelniku, który bystro wyłapie między linijkami komentarz do obecnej kondycji ludzkości, oraz dzieł literatury. Komentarz niewidoczny w sposób prosty, ukryty pod niewiarygodnie fantastycznym obrazem, jednak po chwili możemy odczytać go i jak kalkę nałożyć na nasze czasy.

Dalszą część recenzji znajdziecie rosaczyta.blogspot.com