Kiedyś zastanawiałam się nad słusznością: „To ludzie, ludziom zgotowali ten los”. Książki takie jak Iwony Partyki, utwierdzają mnie w przekonaniu, że w powyższym przysłowiu jest bardzo dużo prawdy.
Fabuła
Obrzeża Trójmiasta stają się sceną dla niecodziennych zdarzeń. Na cichym i spokojnym osiedlu domków dochodzi do dziwnych sytuacji. Człowiek umiera na zawał w sklepie spożywczym. Normalnie zostałaby wezwana policja oraz inne służby, jednak nie tym razem. W książce Iwony Partyki martwego klienta wynosi się na zaplecze i kontynuuje dalej sprzedaż. Niby wszyscy czują, że jest to złe, ale nikt nie protestuje. Najważniejsze są zakupy do zrobienia. W niedługim odstępie od tego zdarzania, na murach osiedla, zaczynają pojawiać się niepokojące napisy. Mieszkańcy odbierają oskarżycielskie napisy personalnie i zaczynają obawiać się o własne życie. Zrzucają winę na innych. Każdy jest podejrzany. Czy spokój zostanie naprawdę zachwiany? Czy dwie zupełnie inne sytuacje mają jakiś wspólny mianownik? Czy komuś uda się odkryć, co znaczą powstające na murach napisy?
Moim zdaniem
Kiedy sięgałam po powieść Iwony Partyki nie wiedziałam czego się spodziewać. Jak wspominałam, w jednej ze swoich wcześniejszych recenzji, coraz częściej daję szansę polskim autorom. Efekty są różne. Pojawia się wielki zachwyt lub głęboki smutek powiązany ze zgrzytaniem zębami. W „Mrocznej tajemnicy Don Orestesa Gonzagi Greco” pierwsza w oczy rzuca się okładka. Jest stworzona trochę w sposób komiksowy. Przywodzi na myśli jakiś rodzaj sztuki albo nowoczesny obraz. Myślę, że bardzo dobrze odzwierciedla treść książki. Autorka przenosi czytelnika do Trójmiasta i jego pokrętnych ulic, takich jak: Homera, Merkurego, czy Oriona. W swoim mieście się z takimi nie spotkałam, więc jest to dla mnie ciekawy zabieg. Aby nie psuć sobie radości, nie idę po wsparcie do wujka Google. Śmierć Michael’a Jackson’a rozpoczyna ciąg niewyjaśnionych zdarzeń w tym osobliwym osiedlu.
Autorka, w swoim dziele, pokazała jak działa nuda na polskie społeczeństwo. Nie pasujące do siebie zdarzenia wzbudzają obawy u mieszkańców. Uważają, że wszystko ze sobą jest powiązane, lecz nie potrafią wyjaśnić do końca jak. Wraz z rozwojem fabuły robi się coraz ciekawiej, a czytelnik ma możliwość poznać wiele ciekawych osobistości. Emeryt, który chce żeby życie smakowało jak bułka z masłem, osobliwy ginekolog, mężczyzna o umyśle dziecka, młody onanista, który szuka miejsca do zakopania sztucznej waginy, znudzona swoim życiem kobieta, która wikła się w wirtualny romans, to tylko garstka bohaterów książki. Oni wszyscy zbierają się, aby przeprowadzić amatorskie śledztwo. Pragną znaleźć wandala, który marze po ich drogocennych murach. Nie można, od tak, zburzyć komuś przyjętego ładu. Nie dzieje się, tak naprawdę, nic niepokojącego, jednak społeczeństwo szukające sensacji myśli inaczej. W książce idealnie ukazane jest rozdmuchanie sprawy. Jak z drobnego kamyczka może powstać wielka lawina. Bohaterowie oczywiście najbardziej się boją tego co nieznane. W tym przypadku są to nowi sąsiedzi, którzy stają się głównymi podejrzanymi.
Autorka przedstawia świat pełen absurdów, niedomówień i ukrywania prawdy o swoim życiu. Sentencja: „Zastaw się, a postaw się” nie jest obca żadnemu bohaterowi. Stwarzają pozory ułożonego życia, którego nikt nie potrafi zburzyć, gdzie tak naprawdę wszystko wygląda inaczej. Iwona Partyka umiejętnie lawiruje wśród ludzkich słabości i potrzebie akceptacji. Nie ocenia swoich postaci, jedynie ukazuje ich życie oraz charaktery.
Ciekawym zabiegiem jest tworzenie fabuły książki, która przeplata się cały czas z życiem bohaterów brazylijskiego tasiemca. Mieszkańcy wspomnianego osiedla z wypiekami na twarzy śledzą poczynania ulubionych postaci. Każdy z nich, czy to młodzik czy emeryt, marzy o pięknej miłości oraz ciekawej przygodzie. Niektórzy zapędzają się za daleko i rzeczywistość miesza im się z fikcją. Kto nie chciałby uratować życia ojcu i zdobyć rękę wymarzonej kobiety? Telenowela jest swoistym oderwaniem od nudnego życia jakie wiodą mieszkańcy. Pewnie dlatego, przy pierwszej nadarzającej się okazji podejmują się bycia detektywami.
Historia książki wydaje się z pozoru prosta, ale na ok. 250 stronach, autorka umieściła bardzo dużo różnych wątków. Pokusiła się o okultyzm, śmierć, samobójstwo, wandalizm, fanatyzm, duchy, morderstwo, klątwy, nieprzystosowanie społeczne, a i tak pewnie nie wymieniłam ich wszystkich. Autorka stara się nakłonić czytelnika do refleksji. Czy wymienieni bohaterowie to nie postaci, które możemy mijać codziennie na ulicy? Znudzeni życiem, szukający coraz to nowych wrażeń i uciech. Myślę, że książka może nie spodobać się osobom, którzy znajdą w niej chociaż część siebie. Nikt nie lubi jak prawda wyskakuje mu prosto w twarz. Twórczyni nie próbuje nikogo obrazić, wręcz przeciwnie, pokazuje społeczeństwo takie jakie jest naprawdę. Z jego wadami i zaletami. Ja po przeczytaniu książki mocno zastanawiałam się nad sobą.
I oczywiście cała oprawa jest świetna. Specyficzny humor, który niejednokrotnie ociera się o ten najczarniejszy, poetyckość, która przeplata się z codziennym językiem. Fabuła stworzona jest tak, jakby miała zaraz zostać nakręcona na duży ekran. Filmowe wręcz odniesienia wyskakują co chwile i nadają specyficzny klimat całej powieści. Nie wiem jak autorce udało się połączyć życie codzienne polskiej społeczności z brazylijskim klimatem i ludowym zarysem. Realizm i fantazja stykają się tu na każdym kroku, a ja chylę czoła dla twórczyni.
Podsumowując. Jeśli nie lubisz powieści, które dają do myślenia, nie sięgają po to dzieło. Nie jest to książka łatwa. Wręcz przeciwnie, w wielu momentach wymaga skupienia, aby wyłapać najważniejsze niuanse, które ze sobą niesie. Jest to istna petarda dla zmysłów. Powieść długo nie daje o sobie zapomnieć. Podczas codziennych obowiązków łapię się na tym, że zastanawiam się czy bohaterowie też by postąpili jak ja. Ironia, sarkazm i komedia. Tak najlepiej jest opisać książkę Iwony Partyki. Jeśli lubisz w powieściach taki rodzaj humoru, to na pewno się nie zawiedziesz, a czas spędzony nie będzie stracony.
źródło: Katarzyna Gnacikowska