Koszmary od lat męczą ludzi, a ich powody zdają się być niezliczone. Utrata bliskiej osoby, codzienne zmartwienia w pracy, czy nawet zwykły przypadek mogą ułożyć się w brutalny obraz ludzkiej wyobraźni, ale nocne mary mają tę zaletę, że zawsze się kończą. Nawet najgorsze złudzenie znika bowiem wraz z otwarciem oczu i ostatecznie trafia do magazynu zwykłych wspomnień. Zły sen często oznacza wytwór sennej wyobraźni, ale życie pokazało, że potrafi przybrać także bezwzględnie autentyczną postać. Tak żywy koszmar wdarł się właśnie do kart historii wołyńskiej, która w oczach wielu jawi się jako obraz masowych zbrodni.
Punktem kulminacyjnym czystek, jakich dokonały oddziały UPA, była Krwawa Niedziela w lipcu 1943, ale Ukraińska Powstańcza Armia odsłoniła swą nieludzką twarz już kilka miesięcy wcześniej. Bezradność zaskoczonych mieszkańców skazała wiele rodzin na męczeńską śmierć w płomieniach własnych domów, ale wśród palonych wsi rodził się także społeczny sprzeciw, który nieoczekiwanie przybrał formę spontanicznej samoobrony. Partyzanckie oddziały Polaków, często niedoszkolone i pozbawione wymaganego ekwipunku, zaczęły walkę o godność własnej Ojczyzny. Piotr Tymiński publikacją Wołyń. Bez litości otwiera szeregi prowizorycznego wojska, jakie siłą własnej odwagi i determinacji utworzyli mieszkańcy wołyńskich wsi.
Stanisław Morowski wyjmuje szczęśliwy los i w ostatniej chwili ucieka przed śmiercią z rąk barbarzyńskich Ukraińców, którzy z zamiarem krwawego mordu wdarli się do jego domu. Niestety mężczyzna nie ma szans w pojedynkę uratować najbliższych więc nie tracąc zbędnego czasu na rozpaczanie, oddala się od wsi w poszukiwaniu innych ocalałych. Kolejne miesiące upływają mu pod znakiem przetrwania oraz konspiracyjnej walki o polskość Wołynia. Pod pseudonimem „Len” Staszek bierze udział w licznych patrolach oraz przydzielonych służbach wartowniczych, a jego odważne wspieranie dowódcy pozwala na szybki awans w partyzanckich szeregach. Wśród pięknych wołyńskich lasów, między działaniami niemieckiej okupacji, samowolką ukraińskiej UPA oraz chwiejącymi się niczym chorągiewki oddziałami sowieckich partyzantów nieoficjalnie rodzi się pełne determinacji wojsko, które do ostatniej krwi zamierza walczyć o polską ziemię.
Wojna zawsze była szorstka i właśnie tak przedstawia ją Piotr Tymiński. Nie ma tu zatem czasu na tak zbędne emocje. Drobiazgowe opisy starć obezwładniają umysł czytelnika i nieustannie rażą swoją wyrazistością. Wyrwany szponom historii zarys polskiej samoobrony autentycznie oddaje bojowy charakter ówczesnych mieszkańców Wołynia, ukazuje też ich zaangażowanie i prawdziwą wiarę w słuszność sprawy. Autor z zauważalnym szacunkiem przedstawia patriotyczne cechy bohaterów, a to automatycznie wpływa także na uznanie ze strony czytelnika. Poczucie respektu wzmacnia także świadomość, iż opisane wydarzenia autentycznie zasiliły karty wołyńskiej historii.
Leśne starcia partyzantów sportretowane są nadzwyczaj szczegółowo, nie brakuje w nich także stricte wojskowych detali. Wśród licznych karabinów, amunicji i mauserów pojawia się zatem gąszcz pseudonimów, które nadają książce nieco ciężkości, a jednocześnie potwierdzają wiedzę historyczną polskiego autora. Nacechowane specyficznym słownictwem sceny bez ustanku klarują męski charakter powieści, czego potwierdzeniem jest także dynamiczna akcja. Dodatkowy argument stanowi wyczuwalna hardość samej fabuły, która obfituje w multum sytuacji bez wyjścia. Odbiorca bezsprzecznie angażuje się w trud heroicznych walk, ale Piotr Tymiński nie zapomina także o opisie bestialskich wyczynów upowskich oddziałów. Zatrważająco brutalne mordy, jakich dopuszczali się banderowcy, stanowią gulę w polskiej pamięci i stanowią potwierdzenie całkowitej ignorancji względem ludzkiej moralności. Rozkosz, której źródłem było cierpienie i powolne umieranie, zdaje się być zwyczajnie niezrozumiała. Uzasadnia też żądzę odwetu ze strony tych, których najbliżsi nie mieli w tych starciach najmniejszych szans. Barbarzyństwo na taką skalę wymagało rozrachunku i chociaż wielu partyzantów musiało podjąć trudną walkę z głosem sumienia, to chęć pomszczenia niewinnych ofiar zdawała się po prostu naturalną koniecznością.
Waleczna postawa bohaterów pozwala im nadzwyczaj szybko podejmować ważne decyzje, co przejrzyście obrazuje, jak bardzo solidarna może stać się grupa obcych ludzi w sytuacji zagrożenia. Codzienne subtelności zdają się być dla partyzantów jedynie mglistym wspomnieniem, ale ich bieżące partnerstwo, a także regularne wzajemne wsparcie sprawiają, że mężczyźni często rozumieją się bez słów. Chociaż bohaterów tej historii jest wielu, autor wyraźnie skupia się na jednym. Staszek, przyjmujący pseudonimy „Len” oraz „Czart”, ma zauważalnie wojowniczą duszę i zdaje się honorowo poświęcać sprawie. Mężczyznę cechuje nie tylko odwaga, ale też niesamowita intuicja i stanowczość, które torują mu drogę do szybkich awansów w partyzanckiej hierarchii. Z łatwością można też dostrzec, że Staszek traktuje obronę polskości z należytą jej powagą, nie pozwala sobie na chwile roztargnienia, a krótkie myśli o zmarłych bliskich stara się na bieżąco tuszować. Jego decyzje mogą wielu wydać się bezwzględne, a jednak trudno nie zgodzić się z ich słusznością.
Narrator nieustannie towarzyszy głównemu bohaterowi, ale to szerokie opisy zawziętych bojów dominują w fabule. Ten zabieg powinien znaleźć grono zwolenników, lecz nie każdy pochwali wyraźny minimalizm w opisie tła społeczno-historycznego. Jest ono bowiem jedynie zarysowane i w tak uproszczonej formie może dla niektórych okazać się przeszkodą w zrozumieniu walecznego charakteru partyzantów. Historia niemal całkowicie skupia się na akcji, nie dając odbiorcy szansy na chwilę odpoczynku. Wróg czai się tu zatem dosłownie wszędzie, nierzadko nawet wewnątrz obozu. Tak dynamiczna fabuła z pewnością wymaga dużej koncentracji, ale jej wartościowy charakter niezmiennie pozostaje zachowany.
To nie jest zwykła opowieść o smutnej historii wojennej. Piotr Tymiński nie bawi się bowiem w emocjonalne przedstawienia i z widocznym zamysłem wystawia wstrząsający spektakl polskiej samoobrony na Wołyniu. Brutalna historia powraca, aby epatować swoją szczerością i tworzyć jawną przestrogę dla przyszłych pokoleń. Dla tej publikacji warto zrobić miejsce w swojej bibliotece.