To moje największe wyzwanie tegoroczne, ba! chyba nawet w ogóle. Ja i fantastyka? A jednak. Fantastykę czytuję od wielkiego dzwonu, a tę książkę, po tak szumnym debiucie dwóch młodych autorek, postanowiłam przeczytać z czystej ciekawości. Co z tego wyszło? Czy przekonałam się do tego gatunku?
Młodziutka, subtelna i wrażliwa czarodziejka Arienne trafia pod skrzydła czarnego bractwa, do świata pełnego przemocy, śmierci, seksu, gwałtów, braku poszanowania dla kobiet. I on, Lord Severo, odludek i dziwak, mężczyzna najgroźniejszy z Mistrzów Zakonu, nieprzewidywalny, wpadający w furię, bezwzględny, bezlitosny, potężny, mroczny, próżny, rozpustny, który poniżył i zhańbił Arienne, czyniąc ją swoją kobietą. Zastanawiające jest to, że ktoś tak wrażliwy na sztukę, nie może być chyba tak zły? To, w jaki sposób została nakreślona jego postać, robi niesamowite wrażenie. Czy dwie kompletnie różne osobowości może połączyć miłość? W tej historii wydaje się być to możliwe. Czy da się zmienić przeznaczenie? Czy można się mu przeciwstawić?
„- Wraz z tym Znakiem stajesz się moją Milady, ja zaś twym Panem. Od tej pory jesteś nietykalna, albowiem stanowisz moją własność i dopóki nosisz na szyi Lwa, który mnie reprezentuje, tylko ja mam prawo decydować o twym Przeznaczeniu i tylko ja twym Przeznaczeniem jestem.”
Bohaterów jest dużo, a każdy z nich jest inny i każdy jest świetnie wykreowany, zarówno ci główni, jak i drugoplanowi. Zaciekawiała mnie spora różnica wieku pomiędzy dwójką głównych bohaterów. Ona 16-letnia, on 36-letni. Dwadzieścia lat różnicy – niektórzy mogliby przypisać to pedofilii, ale w czasach średniowiecznych takie były realia. Nikogo nie dziwiła taka różnica wieku.
Autorki poruszają wiele tematów tabu. Takim przykładem jest sprowadzanie kobiety do roli zaspokajania mężczyzny, jego zachcianek w alkowie. Kobiety godzą się na takie przedmiotowe traktowanie, a tym samych pozbawiają się jakichkolwiek praw. Posiadanie zaś dziecka karane jest śmiercią. Ale Arienne jest inna, wyjątkowa. Jest czarodziejką i posiada ogromną moc, którą niekiedy musi ukrywać. Jest zawzięta, uparta, nie godzi się na wykorzystanie. Swoją osobą zwraca uwagę Severo. W Twierdzy nie liczy się zdanie kobiet, tu rządzą mężczyźni, którzy pozbawieni są jakiegokolwiek wstydu czy zahamowań. Czy Severo może być inny? Co wyniknie z tej znajomości? Czy w tym brudnym świecie jest miejsce na miłość? Dziwnie było mi o tym wszystkim czytać i dziwnie się z tym czułam jako kobieta. Zastanawiałam się, jak dwie autorki, które przecież same są kobietami, mogły o czymś takim pisać i w taki, a nie inny sposób to przedstawić.
„Nieważne jaką bronią tego dokonasz, ale gdy już okiełznasz i zdobędziesz mężczyznę, traktuj go, jakby był władcą świata, a tymczasem on nawet nie zauważy, kiedy to Ty będziesz nim rządzić.”
Nie brak tu odważnej erotyki, ale nie wulgarnej. Wszystko jest wyważone, smaczne. Autorki pozostawiły nam pole do popisu wyobraźni. Nagłe zwroty akcji, zaskoczenie, mroczny klimat, tajemnice, intrygi, rytuały, nienawiść, zemsta, zakazane uczucie, przygoda, przeznaczenie – to wszystko tworzy powieść niezwykle ciekawą pod względem fabularnym. Język jest barwny, plastyczny, dzięki temu wszystko odbieramy całym sobą. Autorki zawarły wiele cennych prawd życiowych. Możemy zaobserwować, gdzie przebiega granica przyjaźni i do czego jesteśmy skłonni, by ratować naszych najbliższych.
Książka mimo swojej ogromnej objętości, przeszło 800-stronicowej, nie nudzi, nie ma większych przestojów, cały czas coś się dzieje. Wielowątkowość i wielopłaszczyznowość tworzą mocno rozbudowaną powieść, a przecież to dopiero pierwszy tom. Na początku miałam co prawda problem z odnalezieniem się pośród tej całej mnogości bohaterów, ich imion i tytułów, ale z czasem było coraz łatwiej to ogarnąć. Natomiast świat Ravillonu został nakreślony niezwykle barwnie i sugestywnie. A jeśli dodam, że akcja osadzona została w czasach przypominające średniowiecze, robi się jeszcze bardziej interesująco.
Książka wyzwoliła we mnie wielkie i różnorodne emocje – od złości po nadzieję. Czytając, wielokrotnie miałam dreszcze, ale i niektóre sceny wywoływały uśmiech na twarzy. Zakończenie zaś jest nieprzewidywalne, zupełnie się takiego nie spodziewałam – rozdziera serce i pozostawia z niepokojem co dalej?
Jeśli miałabym wskazać jakiś minus, to tylko narracja nie do końca mi odpowiadała, lekko mnie dezorientowała. Jest pisana w czasie teraźniejszym, niespodziewanie przeskakuje z pierwszoosobowej w trzecioosobową. Ale i do tego z czasem można się przyzwyczaić, więc nie obniża to mojej końcowej oceny.
„Klątwa przeznaczenia” była dla mnie ogromnie zaskakującą lekturą. Podeszłam do niej w wielką rezerwą, ale nie żałuję. Jak się okazało, książka mimo iż z gatunku fantastyki, zdobyła moje uznanie. Może jest w tym zasługa tego, że można przypisać ją do romansu fantasy z dawką grozy i erotyki, takiej bajki dla dorosłych? Gdyby była to sama czysta fantastyka, typu skrzaty, elfy, stwory itp. – mogłabym przez nią nie przebrnąć (chociaż kto wie…). A tak dałam radę i udźwignęłam ją. Autorkom udało się sprawić, że zupełnie innym okiem spojrzałam na świat magii i rozbudzić mój apetyt na więcej. Brawo! Brawo! Brawo! Nie pozostaje mi więc nic innego, jak tylko cierpliwie czekać.
źródło: sza-terazczytam.blogspot.com