Do sięgnięcia po „Drogę na koniec świata” skłoniła mnie niedawna decyzja mojego męża, który postanowił wziąć udział w Ekstremalnej Drodze Krzyżowej, co w praktyce oznaczało, że musiał przebyć ponad czterdzieści kilometrów po górach, w nocy. Powiedzieć, że byłam daleka od entuzjazmu, gdy się o tym dowiedziałam, to jak nic nie powiedzieć. W końcu droga daleka, trudna i pełna potencjalnych, powstałych w mojej głowie zagrożeń. Przyznaję, że ta książka pozwoliła mi trochę głębiej się nad tym zastanowić, dostrzec cudze potrzeby i motywacje. Po prostu pojawiła się w moim życiu w odpowiednim momencie… – wyznaje Aneta z portalu Można Przeczytać.
Paweł jest młodym, korzystającym z życia mężczyzną, który zatracając się w urokach młodości, czuje się coraz bardziej zagubiony, daleki od spełnienia i zwyczajnego poczucia szczęścia. Za namową koleżanki postanawia wyruszyć w kilkusetkilometrową pielgrzymkę do hiszpańskiego Santiago de Compostela. Choć pierwsza próba nie wygląda dokładnie tak, jak nasz bohater sobie wymarzył, powraca z niej odmieniony, świadomy swoich pragnień i uczuć. Układając sobie życie, w którym pozornie nic nie brakuje, jeszcze nie wie, że w przyszłości powróci na ten ciężki szlak i będzie się musiał na nim zmierzyć z czymś o wiele trudniejszym niż upał, pragnienie i bolące ciało odmawiające posłuszeństwa. To będzie walka z samym sobą i demonami przeszłości, które nie pozwalają mu czuć się spełnionym. Czym są te demony i czy Paweł sobie z nimi poradzi? Tego już dowiecie się z lektury.
A co w życiu jest łatwe? Piękne i wielkie rzeczy zdobywa się wyłącznie za wielką cenę.
W książce Marcina Kretkiewicza znalazłam wiele uniwersalnych mądrości, które tak naprawdę każdy z nas może odnieść do siebie. Już sam wstęp zaczyna się od niełatwych pytań, z których dla mnie najważniejszym było: czy można zrobić krok wstecz, a mimo wszystko posunąć się naprzód? Pozornie proste zapytanie, urasta do rangi pytania egzystencjalnego, gdy przyjdzie nam na nie odpowiedzieć. „Droga na koniec świata” pozwala lepiej poznać samego siebie, a trafność pytań w niej zawartych czasem wręcz niepokoi. To trochę tak, jakby ktoś czytał w naszych myślach. Mimo, że to nie my wędrujemy ścieżkami hiszpańskiego szlaku i pewnie trapią nas inne problemy niż książkowego bohatera. To duża sztuka, by pisać w sposób tak uniwersalny. Myślę, że na niektóre z tych pytań powinien odpowiedzieć sobie każdy – nie na głos, po cichu, w swoim sercu i myślach. Czasem można dojść do ciekawych i odkrywczych wniosków na swój temat.
Atak daje ludziom złudne poczucie przewagi. Krytyka niczym wypalony papieros wywołuje na chwilę złudne poczucie wyższości i satysfakcji.
Zaznaczyłam w książce więcej niż zazwyczaj cytatów, bo też szkoda by było ich nie zapisać i nie wracać do nich co jakiś czas. Pozycja warta polecenia ludziom w różnym wieku – od nastolatków po dojrzałe osoby, które niejedno już w życiu widziały. Chyba każdy z nas ma w sobie takie wewnętrzne demony, z którymi prędzej czy później przyjdzie się zmierzyć, jeśli chce się być w życiu szczęśliwym, a nie tylko to życie przeżyć. I choć nie jest to ten rodzaj literatury, przez który zarywam noce, chcąc dowiedzieć się, co będzie dalej, zdecydowanie nie żałuję, że „Droga na koniec świata” trafiła w moje ręce. Skłoniła mnie do refleksji i poszukiwań nieoczywistych odpowiedzi. Myślę, że podobnie będzie z każdym, kto zdecyduje się po nią sięgnąć. Polecam.
Żaden sukces nie nauczy cię w życiu tyle co porażka. Porażki mają zbawienne działanie. Pomagają nam zejść na ziemię z obłoków doskonałości i samouwielbienia.
Źródło: moznaprzeczytac.pl