Mocny i skomplikowany thriller polityczny? Zdecydowanie. Delikatnie złagodzony wątkiem miłosnym i podkręcony nutą satanizmu? Owszem… Zaskakująca i wciągająca powieść, która w dosadny i brutalny sposób komentuje wydarzenia współczesnego świata i aktualnych wydarzeń w rodzimej polityce, uwypuklając znaczną część jego mrocznych stron… Jeśli macie więc ochotę na coś, co nie pozwoli Wam się oderwać i chcecie poznać mroczną wizję przedstawioną przez Izabelę Milik – sięgnijcie koniecznie po „Reemisję” – Michalina z Papierowego Bluszczu.
Połączenie thrillera politycznego z nutą i romansu i fantastyki to nie lada wyzwanie, bo o ile wątek miłosny w tym gatunku często gęsto jest miłym dodatkiem (który czasem fajnie ociepla brutalną fabułę), o tyle łączenie thrillera z fantastyką… hmmm… to prawie horror – dosłownie i w przenośni. Jednak Izabeli Milik udało się tak poskładać i wyważyć wszystkie elementy, że nie ma tutaj mowy o jakiejś przesadzie. Niemniej – zaskoczenie idealnie pasuje do opisania tej powieści.
Poza mocno zarysowanym tłem politycznym, oglądaniu „od środka” budowli politycznej „sekty”, to znaczy ugrupowania, zbrodniach ociekających krwią i przemocą, czy brutalnym seksie, autorka serwuje czytelnikowi chwilę wytchnienia właśnie wątkiem miłosnym. Delikatnym, eterycznym, takim, który na tle ciemności i brutalności wycisza i jest pewnego rodzaju światełkiem w tunelu… a przy tym nie jest karykaturalny. Ot, miłość, jaką można sobie wyobrazić w realnym świecie.
Bohaterowie wykreowani przez autorkę to pełna gama charakterów. Można ich z grubsza podzielić na „tych dobrych” i „tych złych”. Główna bohaterka wraz z rodziną to te pozytywne postaci, które większości z Was przypadną do gustu swoją naturalnością i normalnością. Pozostali „upolitycznieni” bohaterowie to zdecydowanie czarne charaktery tej powieści… Zdecydowanie będziecie mieli ochotę sami ich wymordować…
Zarówno w trakcie czytania debiutanckiej powieści Izabeli Milik, jak i Reemisji, byłam mile zaskoczona łatwością i lekkością, z jaką autorka przelewa pomysły na papier. Dodam, że bardzo skomplikowane i zawoalowane… podczas czytania sprawiają wrażenie, jak gdyby to była najzwyczajniejsza i najprostsza rzecz na świecie – usiąść i pisać.
Plastyczność, z jaką autorka tworzy obrazy słowem, są nieodzownym znakiem rozpoznawczym jej stylu, co oczywiście przekłada się na dużą przyjemność podczas czytania, gdy wkracza się w zupełnie inny wymiar… doznać i emocji…
A okładka? Rzec można klasycznie prosta i intrygująca… Ba! Rzucająca się w oczy, a więc nie będziecie mogli przejść obok niej obojętnie.
Źródło: papierowybluszcz.blog.pl