Przemysław Garczyński z 3telnika stał się autorem kryminału pt „Kelner”. Jak zabierał się do pisania? Czyli 7 złotych pytań od Recenzji z pazurem.

 

Kryminał od razu kojarzy się ze zbrodnią, inaczej się nie da, jednak skąd taką zbrodnię wytrzasnąć? Z kodeksu karnego? Z gazety? A może po prostu ją wymyśli?

Patrząc na modus operandi innych autorów odnoszę wrażenie, że… skądkolwiek. Osobiście przy jednej ze zbrodni posłużyłem się po prostu wyobraźnią, na drugą zaś nakierował mnie pewien film dokumentalny, oglądany na smartfonie podczas zmywania. Widać nie zna się dnia ani godziny, kiedy w głowie zasieje się takie czy inne ziarenko danej fabuły…

 

Czy do pisania kryminałów potrzeba specjalnego miejsca? Czy można je pisać wszędzie? W kawiarni? W pracy? W domu?

Pewnie znów nie powiem nic odkrywczego, ale… gdziekolwiek. Zdarza się i podczas rodzinnego spaceru przypadkiem dostrzec scenę lub podsłuchać fragment rozmowy, które aż proszą się o miejsce na łąkach powieści. Wydaje mi się, że im większa różnorodność miejsc, w których powstaje książka, tym lepiej dla efektu końcowego, stanowiącego takie literacko-społeczne multikulti. Choć muszę przyznać, że cenię sobie ciszę i spokój, przez co pisałem także wczesnymi rankami (4-5 rano) lub w środku nocy. W życiu natomiast nie wybrałbym się w tym celu do głośnej, zatłoczonej kawiarni – niewiele byłbym tam w stanie napisać.

Jaka jest najlepsza pora roku do pisania? Radosna wiosna? Upalne lato? Melancholijna jesień? Czy mrożący krew w żyłach grudzień?

Idealna pora to taka, kiedy można się wyciszyć, zresetować, założyć klapki na oczy i popłynąć. Pora roku jakoś nie miała dla mnie znaczenia, a okres pisania powieści rozciągnął mi się na wszystkie cztery.

 

W jaki sposób napisać kryminał? Jakiego narzędzia użyć? Długopis? Ołówek? Komputer? Maszyna do pisania?

Ha! W moim przypadku nie pojawił się żaden z wymienionych! Jak już wspomniałem, część notatek czyniłem na smartfonie, natomiast cała fabuła „Kelnera” powstała w formie powieści tylko i wyłącznie na tablecie. Przyznaję jednak, że wymaga to sporo determinacji i dużych pokładów cierpliwości…

 

O to pytanie, które warto sobie zadać. Po co w ogóle pisać kryminały? Czy to fascynujące zajęcie? Czy po prostu forma psychoterapii – lepiej zabijać fikcyjnie niż realnie?

Mam nadzieję, że w moim przypadku to nie była psychoterapia (śmiech). Każdy z czytelników, Ty, ja – wszyscy mamy pewne ulubione gatunki, wśród których wybieramy interesujące nas lektury. Osobiście słabo u mnie wyglądają relacje z fantastyką, natomiast z kryminałami zakumplowałem się na dobre parę lat temu. Kiedy od pomysłu pt. „napisz powieść” zacząłem przechodzić do fazy realizacji, nie było sensu się zastanawiać, jaki gatunek wybrać – ten, w którym „czuję się” najlepiej.

 

Jakimi środkami dysponuje autor? Czy ma rzesze konsultantów? Czyta literaturę naukową, inne kryminały? A może siedzi godzinami w internecie, szukając rozwiązania na forach internetowych?

Autor czerpie zewsząd, nawet nieświadomie. Jednego razu zaintrygowało mnie graffiti umieszczone na mijanej przeze mnie trasie, innym razem fragment filmu. „Twardą” wiedzę jednak czerpałem zarówno z innych, przeczytanych przeze mnie powieści, w których takie czy inne rozwiązania do mnie – jako czytelnika – przemawiały (lub i nie). Ponadto mam to szczęście, że mogłem zasięgnąć opinii osób pracujących na co dzień w policji, zaś o zawiłości dotyczące innej, tworzącej się jeszcze fabuły, bardzo intensywnie dopytywałem podczas cyklicznych wizyt u lekarza.

 

Kto był w stanie popełnić kryminał idealny? Czy znany jest taki autor?

Rety! Trudne pytanie… Przekornie odpowiem, że być może istnieje taki, ale z pewnością go nie znamy – w końcu zbrodnia doskonała to taka niewykryta, zatem idealny kryminał albo przeszedł wokół nas bez echa, albo… nadal czeka na odkrycie, podobnie jak jego twórczyni lub twórca.

 

 

Wywiad pochodzi z recenzjezpazurem.pl