Dziesięć opowiadań. Dziesięć wyrywkowo przedstawionych ludzkich historii, które być może opowiadają o kimś nam bliskim. Dziesięć przykładów, jak lekko dobrane kroki mogą spaprać resztkę egzystencji.

 

Ostatnimi czasy rozczytuję się w zbiorach opowiadań, niezależnie- opasłe czy szczuplutkie, o miłości czy życiu. Po długim czasie bronienia się przed tą krótką formą literacką, zatonęłam w niej. I mimo że czasem nadal brakuje mi słów, fragmenty ulatują szybciej, niż gdybym czytała powieść, a bohaterowie często się mieszają, czytam. Oczywiście, jak to z literaturą bywa, czasem trafię na zbiór lepszy, ale i ten gorszy. Tym razem serwuję Wam na kolację książkę pana Butkiewicza, która mnie osobiście urzekła.

Autor skupia się na ludzkim życiu, poniekąd odwołując się do tkwiącej w każdym z nas samotności. U niektórych jednostek jest ona jednak zbyt duża, tworząc z życia więzienie. Człowiek czuje się niezrozumiany, porzucony, a nierzadko też niekochany. Bohaterowie opowiadań pana Butkiewicza zgubili -lata temu obraną- ścieżkę, często nie widząc sensu w dalszej egzystencji. Topią się w nudzie, zblazowanie wychodzi każdym porem ich ciała, a rutyna staje się ich drugim imieniem. Zagubieni, nie potrafią odnaleźć w sobie tej garści zapału, rozpalającej na nowo to małe światełko, tkwiące w duszy. Marazm. Ludzie są przytłoczeni codziennością, która w żaden sposób ich nie zaskakuje. A dlaczego? Bo sami zatrzymali się na pewnym etapie i oczekują, że los sam z siebie zmieni się na lepsze. Wszyscy jednak wiemy, że bez delikatnego kopa życie ot, tak, się nie zmieni. Trzeba chęci. A mimo tego ta swoista „niewygoda” bohaterów wskazuje na to, iż nadal tli się w nich jakieś uczucie, łaknięcie zmian. Pierwszy krok jest jednak najtrudniejszy, prawda?

Czytając, miałam wrażenie, że autor opowiada o mnie; nie chodzi o to, że miałam myśli samobójcze, nie. Raczej fakt, że mnie w pewnym momencie życia rutyna zaczęła zwyczajnie przerastać, przez co bardzo się zmieniłam. Na gorsze, oczywiście. Dlatego też te krótkie utwory trafiły prosto we mnie, łatwo było mi zidentyfikować się z postaciami.

Plusem są także zakończenia. Pan Butkiewicz urywa historie w takim momencie, że czytelnik musi sam dopisać sobie ciąg dalszy. Nie ma wyraźnie postawionej kropki, a raczej dłuuugi przecinek. I wtedy wkraczamy my, mole książkowe, a przecież ile głów, tyle opowieści…

 

Skłaniający do przemyśleń zbiór o niewielkiej objętości, który dziś z całego serca Wam polecam.

 

 

Recenzja pochodzi z pamietnik-czytania.blogspot.com