„Człowiek nie może mieć tego co chce, prawda? A, jeśli może, to tylko małą część tego, czego naprawdę pragnie.”
Evelin Shadow ma dwadzieścia trzy lata i do dziś nie może wyzwolić się spod jarzma demonów przeszłości. Pech chciał, że jej matka nie była z grupy tych kochających i pragnąc śmierci córki, rzuciła na Evelin klątwę. Dzień dwudziestych trzecich urodzin miał być również ostatnim dniem jej życia. Na całe szczęście pojawia się ktoś kto może uchronić ją przed niechybną śmiercią. Jednak czy powierzenie życia Bogu Śmierci jest dobrym rozwiązaniem?
Jeśli opis fabuły przywodzi Wam na myśl mit o Persefonie i Hadesie – podążacie w tym samym kierunku co ja. Jest to może bardzo swobodna interpretacja, która ma niewiele wspólnego z mitologią, ale to bardzo podobny motyw i utrzymany w równie ciekawej formie. Evelin jest bohaterką, która mimo tragicznej historii nie przeżywa szczególnie swojego losu, boi się, ale nie dramatyzuje, co przyjęłam z ulgą, bo kolejnej marudniej bohaterki już bym chyba nie zniosła. Dziewczyna jest całkiem przyjemna w odbiorze i stanowi dobry kontrast dla Viktora, Mrocznego Pana Śmierci.
„Duch śmierci” opiera się przede wszystkim na wątku miłosnym, ale nie jest to skrajny kierunek w jakim podąża fabuła. Właściwie nawet gdyby tak faktycznie było, to nie miałabym nic przeciwko, bo uczucie jakie rodzi się między tą dwójką jest niesamowite. Viktor przejawia dwie osobowości – raz pokazuje się od mrocznej strony, która przystoi przy jego zawodzie, a raz z czułością zwraca się do Evelin. I robi to w taki sposób, że mimowolnie moje serce zaczynało bić szybciej. I choć ich bajka jest w pewien sposób piękna, jest przy tym również bardzo smutna. Dobrym przykładem jest zakończenie losów bohaterów, choć skrycie liczę na to, że to jeszcze nie koniec. Nie mogę też nie zauważyć, że chociaż prym wiedzie wątek romantyczny, to historia ma również drugie dno – gdzieś pomiędzy wierszami pokazuje się wątek fantastyczny: swoją drogą nawet trochę przerażający. Klątwa wisząca nad główną bohaterką przysparza o zawrót głowy, bo wprowadza do historii kilka mroczniejszych scen, nawet trochę przerażających.
W fabule można wyczuć, że autorka stawia pierwsze kroki w świecie pisarzy, ale robi to z dużą wprawą i jeśli tak mają wyglądać jej kolejne powieści czy być nawet lepsze – biorę je w ciemno. Dobrze napisana fabuła mocno konkuruje z sympatycznymi bohaterami, a pomysł na rozgrywane wydarzenia zaskakuje od początku do końca. W dodatku sama fabuła prowadzona jest lekko i dynamicznie, przez co czyta się błyskawicznie. I nawet trochę jest mi przykro, że historia tak szybko dobiegła końca.
„Duch śmierci” kryje w sobie potencjał. Uważam, że to jeden z ciekawszych debiutów jakie czytałam i zasługuje na sporą uwagę. Może kryje w sobie pewną schematyczność, ale jest ona na tyle subtelna, że w żaden sposób nie irytuje. Pomysł na powieść fantastyczną rodem z demonicznego świata okazał się idealnie trafiać w mój czytelniczy gust i liczę skrycie, że to nie koniec przygód Evelin i Viktora. Ze swojej strony – zachęcam!
źródło: thievingbooks.blogspot.com