Kiedy przeczytałam w notce informacyjnej o książce Wojciecha Czusza „Pomniejszy przypadek manii wielkości” że głównym bohaterem jest historyk sztuki, natychmiast po nią sięgnęłam. Mam osobistą słabość do sztuki, ale także do tego środowiska. Już po przeczytaniu pierwszych stron powieści poczułam, że razem z autorem wchodzę w świat jego narracji i stworzonych przez niego postaci. Zobaczyłam, jak prawdziwy i w pewnym sensie bliski jest mi główny bohater. Debiutujący autor dał wiodącej postaci swojej historii, ludzkie i mocno artystyczne oblicze.

Ignacy jest młodym historykiem sztuki, na samym początku swojej kariery zawodowej. Ale to tylko formalna przykrywka i pozory, bo tak naprawdę Ignacy jest człowiekiem o wielkiej, niespotykanej wręcz wyobraźni i wrażliwości artystycznej, w pewnym sensie pogubionym w otaczającym go świecie i rzeczywistości. Może dlatego, zgodnie ze stereotypami, tak chętnie i często sięga po alkohol? Ale ta skłonność nie wzbudza w czytelniku antypatii, Ignacy jest przede wszystkim człowiekiem sympatycznym. Potrafi budzić w czytającym różne, czasem skrajne uczucia – a to współczucia, a to litości, a czasem wręcz swoistego podziwu. Bo główny bohater jest nie tylko miłośnikiem, ale też znawcą szeroko pojmowanej sztuki i dodatkowo arbitrem elegancji. Swoją odzież komponuje bardzo swobodnie, korzystając bez umiaru ze sklepów z używaną tanią odzieżą. Tam znajduje prawdziwe skarby – jedwabne krawaty w ekscentryczne wzory czy markowe koszule i smokingowe marynarki. Ale głównym problemem Ignacego (czyżby imię przypadkowo nawiązywało do bohatera romantycznego?) jest miłość. Niespełniona miłość do bóstwa w ludzkim ciele, czyli do Zofii. Sprawę utrudniają fakty, że kobieta mieszka w odległym mieście i… jest zaręczona z innym mężczyzną. Żadna to przeszkoda dla młodego romantyka, który zaprasza Zofię na trzy zimowe, wyjątkowe trudne dni i planuje w tym czasie zrealizować swój plan. Od początku wszystko idzie nie tak, jak miało być. Piętrzą się wydarzenia tragikomiczne i niefortunne sploty zdarzeń, a postać młodego zakochanego mężczyzny budzi coraz większą sympatię w czytelniku. Jak potoczą się losy tej pary? Czy miłość da się zaplanować? Czy Zofia jest faktycznie bóstwem czy tylko zwykłą słabą kobietą ze swoimi niedoskonałościami?

 

Razem z Ignacym gnałam przez karty książki, chcąc dowiedzieć się, co będzie dalej. Akcja, bardzo lekko spowolniona retrospektywnymi rozmyślaniami bohatera na temat byłych miłości, rozwija się ciekawie i, mimo wszystko, dość wartko. Na rzeczywistość patrzymy bądź to obiektywnie, bądź oczami zakochanego nieszczęśnika. W życiowych zmaganiach towarzyszy Ignacemu para przyjaciół – Feliks i Klara, których postaci autor zarysował również w sposób bardzo wyrazisty. Miejsce spotkań koleżeńskich to knajpa „Pod umówionym Jaworem” gdzie barmanem jest Gustaw. Wszyscy, którzy choć trochę znają literaturę polską, z pewnością i chyba słusznie będą doszukiwać się analogii do minionych, burzliwych epok literackich. W rozważaniach Ignacego pojawiają się nie tylko myśli romantyczne, ale także idee z „Ludzi bezdomnych”. Czy faktycznie autor chce tak mocno zakorzenić powieść w nurtach przeszłych epok? Trzeba uważnie wczytać się w treść książki.

Powieść Wojciecha Czusza czyta się naprawdę lekko i szybko. Nie ma tu nużących, trudnych opisów i rozmyślań. Młody autor zachowuje lekki dystans, zarówno w stosunku do bohaterów, jak i czytelnika. Prezentuje dużą dawkę inteligencji, wiedzy i specyficznego humoru. Trochę oparów absurdu, trochę lekko onirycznych klimatów, a jednak wszystko umiejscowione w konkretnej rzeczywistości – na zimnym dworcu, w ciepłej knajpce, w przybytkach kultury czy po prostu w zwykłym męskim mieszkaniu, gdzie lodówka może ziać pustką, a dym tytoniowy zasłania rzeczywistość. Jednak zdecydowanie najwięcej czasu młody bohater spędza w pubie „Pod umówionym Jaworem”, który jest dla niego ostoją, domem i miejscem spotkań. I tu znowu ukłon w stronę autora, który, jak wielu młodych ludzi zna i odwiedza takie miejsca. Ale ukłon nie za samo bywanie, ale za to, że potrafił świetnie oddać klimat takich miejsc, gdzie nad całością panuje barman, gdzie ludzie przesiadują z kolegami lub przyjaciółmi, gdzie przeżywa się ważne chwile z życia, jak choćby urodziny. Przeciwwagą do opisywanej knajpki są snute prze Ignacego teoretyczne rozważania na temat sztuki i piękna, ubrane w piękne artystyczne obrazy.

Powieść „Pomniejszy przypadek manii wielkości” przeczytałam z ogromna przyjemnością. Dostarczyła mi i małych wzruszeń, i specyficznego humoru, i trochę analogii do własnego życia. Polecam ją tym wszystkim, którzy cenią lekkość pióra i inteligentny humor.

Informacje o książce:
Tytuł: Pomniejszy przypadek manii wielkości
Tytuł oryginału: Pomniejszy przypadek manii wielkości
Autor: Wojciech Czusz
ISBN: 9788380831155
Wydawca: Novae Res
Rok: 2016

 

Recenzja pojawiła się na portalu MoznaPrzeczytac.pl

Źródło: moznaprzeczytac.pl/pomniejszy-przypadek-manii-wielkosci-wojciech-czusz/