Szkoła to instytucja z którą każdy krócej lub dłużej w swoim życiu ma do czynienia. Przychodzimy do niej w trakcie dzieciństwa wychodzimy jako pełnoletni ludzie stojący na progu dorosłości. Szkoła to miejsce mniej atrakcyjne dla uczniów, które zyskuje więcej naszej sympatii, gdy staniemy się jej absolwentami. Do szkoły wracamy w dorosłości jako rodzice, a niektórzy znajdują w niej miejsce pracy zawodowej. Jaka jest szkoła dziś, jaka była wczoraj? Co się zmieniło w samych budynkach, a co w programach i stylu nauczania? Jak zmienili się uczniowie, a co różni dzisiejszych pedagogów od ich kolegów po fachu sprzed lat?

Zapach_szkolyJeśli chcielibyście znaleźć odpowiedzi na powyższe pytania to polecam Wam w dzisiejszej notce niezbyt grubą aczkolwiek bardzo miłą i ciekawą pozycję napisaną przez nauczycielkę, przez Panią od polskiego. Nie jest to powieść, a książka, która łączy pamiętnik z autobiografią. Jej bohaterkami są kobieta i szkoła jako instytucja. Na początku Pani Maria opisuje swoje czasy szkolne. Przedstawia okres edukacji kiedy jako mała dziewczynka w latach 50-tych i 60-tych była uczennicą. To były inne czasy i całkiem inna nauka – bez komputerów, tabletów, pomocy elektronicznych i internetu. Czasy były biedniejsze, wielu rzeczy w dźwigającej się po wojnie Polsce brakowało. A mimo to te lata miło zapisały się w pamięci. Szkolna stołówka z pysznym jedzeniem, wycieczki szkolne, zajęcia pozaszkolne. Troskliwi i czasem srodzy nauczyciele, klasówki, rymowanki, wierszyki, szkolne dni uwiecznione na czarno-białych kliszach fotografii, a potem szkoła średnia matura, dalsza edukacja, a w końcu praca. Praca również w szkole tyle że po drugiej stronie biurka. Odpowiedzialność za uczniów, ich bezpieczeństwo i edukację oraz wychowanie. Strona po stronie wraz z Autorką przeżywałam jej życie zawodowe i osobiste. Chłonęłam jej wspominki, zamykałam oczy i przenosiłam się wstecz przypominając sobie swoje szkolne czasy. Było mi tym łatwiej, że sama jestem dzieckiem nauczycielki, moja mama jest równolatką Pani Kordykiewicz. Szczególnie moją uwagę skupiły strony pamiętnika na kartach którego spisane są wspomnienia z jednego miesiąca. Autzapach-szkoly_oklorka miała wtedy bardzo wiele na głowie. Pracę, bycie żoną i mamą trójki dzieci, a także studia oraz egzaminy. Połączenie w jedną całość tego nawarstwienia ról było bardzo trudne, ale nie niemożliwe. Ostatnia część książki to już czasy, gdy Polonistka zaczęła pracę w szkole społecznej otwartej na innowacje, kreatywne pomysły i niesztampowe metody nauczania.
Tę lekturę czytało mi się wyśmienicie. Oddałam się jej bez reszty. Podziwiałam Panią Marię za pracowitość ale i oddanie pracy zawodowej. Mieli szczęście ci, których uczyła, bo znaleźć belfra z taką wielką siłą rozkochanego w swojej profesji nie jest łatwo. Stale przypominała mi Autorka Siłaczkę, osobę, która pracuje z pasją i powołaniem i mocno kocha to, co robi.

Piękna i nostalgiczna lektura, która odkurza w naszej pamięci szkolne wspomnienia i zabiera nas w niezwykle sentymentalną podróż. Polecam.

Źródło: http://cudownyswiatksiazek3.blogspot.com/2016/04/maria-kordykiewicz-zapach-szkoy.html