Dobry kryminał to mój ulubiony gatunek literacki. Odkrywanie kolejnych kart tajemniczej historii to ekscytująca rozrywka, która stała się moim udziałem przy lekturze książki „Rekonstrukcje” młodego pisarza Jana Rychtera, absolwenta łódzkiej polonistyki. Nic dziwnego więc, że przestrzenią swojej historii uczynił charakterystyczne punkty naszego miasta, doskonale znane każdemu łodzianinowi – pisze recenzent portalu Uroda i zdrowie.

Miasto jest tu pokazane jako zarazem fascynujące i pełne zagrożeń, odrapane i chylące się ku ruinie, ale też zachwycające niespotykanymi nigdzie indziej zabytkami. Wśród tych mrocznych zaułków pełnych tajemnic dochodzi do serii zaginięć młodych dziewcząt, pozwalających domyślać się, że stoi za nimi jeden bardzo wyrafinowany sprawca. Jego śladem podąża znany ze skuteczności w tego typu sprawach policjant, któremu jednak daleko do ideału stróża prawa…

Nietrudno dopatrzeć się tu inspiracji kręconym w Łodzi od kilku lat serialem kryminalnym „Komisarz Alex„, który również świetnie ukazuje wielowymiarowość Łodzi jako miasta, w którym historia splata się z nowoczesnością. Zawikłana zagadka okrutnych morderstw została tu jednak ubrana w dość zaskakującą formę – aż roi się tutaj od fotograficzno-filmowych skojarzeń, dzięki czemu mamy wrażenie, że tekst literacki staje się po trosze również tekstem krytycznym, zwracającym uwagę czytelnika na zdjęcia i filmy, które warto zobaczyć, by w pełniejszy sposób przeżyć i zrozumieć samą powieść.

Autor ma więc na celu jak najpełniejsze pokazanie nam swoich pozaliterackich zainteresowań i inspiracji. Powieściowe wydarzenia i fragmenty pisane z punktu widzenia psychopatycznego fotografa-mordercy są także pretekstem do analizy źródeł i anatomii zła, a psychologiczne portrety bohaterów znakomicie oddają typowość charakterów przestępcy i śledczego. Tu nic nie jest oczywiste, a każdy element kryminalnej układanki nie od razu trafia na swoje miejsce, znakomicie dozując napięcie czytelnikowi.

Obrazowy, często poetycki, ale też momentami dosadny język w każdym momencie „odpowiednie daje rzeczy słowo”. Autor gra literackimi konwencjami, zaskakując nas np. oniryzmem, który sąsiaduje z realizmem opisywanych sytuacji. Bohaterami swojej powieści czyni ludzi zwykłych i niezwykłych, m.in. ogarniętego nałogiem śledczego oraz miejscowe prostytutki, które mają służyć za źródło informacji dla policji.

Myślę, że ta powieść szybko powinna doczekać się ekranizacji lub przynajmniej adaptacji teatralnej. Jan Rychter już w toku narracji podpowiada, na czym skupić oko kamery, dzięki czemu ułatwia pracę i przyszłemu scenarzyście, i reżyserowi. Mam nadzieję, że ten ciekawy tekst zainteresuje choćby studentów łódzkiej „filmówki” i zaowocuje ciekawą ekranizacją.

Ta powieść wyrasta z modnego na przełomie wieków postmodernizmu, ale po trosze nawiązuje też do takich powieści sprzed wielu lat jak „Lolita”  Nabokova, ukazując budzącą się seksualność nastolatek, które tak rozpalają męską wyobraźnię. Zapraszam Was do tej pasjonującej lektury – sprawdźcie sami, czy „sezonowy zabójca” sprzed lat powrócił i jakie wizje pomagają Fiszerowi rozwiązać tę kryminalną zagadkę…

Źródło: urodaizdrowie.pl