Uwielbiam debiuty literackie, głównie za to, że biorąc do rąk książkę autora, którego jeszcze nie poznałam, nigdy nie wiem, czym może mnie zaskoczyć. Kiedy przeczytałam opis Królika w lunaparku pomyślałam, że to jest coś dla mnie. Powieść obyczajowa z nutką fantastyki i dziwnych zdarzeń wydawała się lekturą, jakiej mi trzeba. W ostatecznym rozrachunku „Królik w lunaparku ” okazał się lekturą, która kompletnie nie wpasowuje się w listę moich ulubionych gatunków literackich. Mimo to, gdy już zaczęłam czytać, nie mogłam się od niej oderwać.

 

Michał Biarda podzielił swoją powieść na części, w których poznajemy losy trzech różnych osób. Paweł, Kaśka i Zbyszek są osobami, które nie mają ze sobą nic wspólnego, a jednak w jakiś przedziwny sposób ich losy się splatają, a historie uzupełniają wzajemnie. Na samym początku panuje jeden wielki chaos. Poznajemy Pawła, który może się poszczycić niesamowitą pamięcią. Jego umysł zapisuje wszystko, co zdarzyło się w jego życiu począwszy od momentu jego narodzin. Gdy ulega wypadkowi, coś się zmienia. Okazuje się, że to, co zobaczył, nigdy się nie wydarzyło. Nawiedzają go również wspomnienia, których wcześniej nie pamiętał. Razem z nim staramy się rozwikłać zagadkę tajemniczych wspomnień i tak jak jemu nic nie układa się w logiczną całość. Wraz z przewracającymi stronami, chaos przeradza się w spójną całość, a to co wydawało się nie mieć sensu, nabiera niebagatelnego znaczenia.

 

Gdybym miała opisać „Królika w lunaparku” w trzech słowach, które oddawałyby moje uczucia podczas czytania każdej z części, byłoby to chaos, pochłonięcie, zaskoczenie. Pierwsza część wydała mi się mocno zagmatwana, przez co bardzo irytująca, nabrała sensu dopiero z czasem. Druga, tak mnie pochłonęła i zaciekawiła, że przestałam się zastanawiać, do czego ta opowieść prowadzi i oddałam się przyjemności czytania. Trzecia i zarazem najważniejsza część była zaskoczeniem, ponieważ to w niej otrzymałam odpowiedzi na pytania, które kłębiły się w mojej głowie w czasie lektury „Królika w lunaparku”. Wszystkie wątki fabuły, autor połączył w jedną spójna całość. Zrobił to w bardzo przemyślany sposób, nie było tu miejsca na niejasności czy niedomówienia.

 

Czasami można spotkać się ze stwierdzeniem, że „autor się rozwija” ponieważ każda jego kolejna książka jest lepsza od poprzedniej. Michał Biarda przedstawił nam skondensowany rodzaj tego zjawiska. W”Króliku w lunaparku” każdy kolejny rozdział jest lepszy od poprzedniego, każda nowa historia jest ciekawsza od drugiej, a każda stworzona przez autora postać bardziej intrygująca.

 

„Królik w lunaparku” to niesamowity debiut, który nabiera tempa i rozmachu z każdą kolejną stroną. Niesamowita i przemyślana w najdrobniejszych szczegółach powieść pozostawia po sobie uczucie zdumienia i niebywałą potrzebę sięgnięcia po kontynuację.

 

Recenzja pochodzi z posredniczka-ksiazek.pl