Magdalena Knedler tym razem zabiera nas w podróż do przeszłości pokazując smutną i bolesną historię, o której wiele z nas nie pamięta i od której często uciekamy. Dziewczyna z daleka to lekcja historii, ale też piękna opowieść o silnych uczuciach.
Życie Nataszy Silsterwitz płynie spokojnym rytmem. Kobieta ma niemalże sto lat i zwyczajnie chce już umrzeć, jednak póki co nie jest jej to pisane. Lena, jej wnuczka, tworzy reportaże dotyczące wojen. Jest uznaną reporterką a jej Przestrzenie wojny zostają docenione. Przyjeżdża do babci, by odpocząć kilka dni i zahartować się przed kolejną wyprawą, tym razem chce udać się na Syberię, do Workuty, by porozmawiać z mieszkającymi tam ludźmi i przygotować materiał do kolejnego reportażu. Pewnego ranka kobiety znajdują młodego mężczyznę leżącego pod krzakiem w ich ogrodzie. Artur Adams chce rozwiązać zagadki sprzed lat, a kluczem do znalezienia odpowiedzi staje się Natasza. Młody Anglik jest katalizatorem opowieści Nataszy, która dosyć niechętnie wraca do wydarzeń ze swojej młodości. Wydarzeń naznaczonych poczuciem winy, bólem i samotnością.
Magdalena Knedler zgrabnie lawiruje pomiędzy teraźniejszością, a przeszłością. Pokazuje, że czasami to właśnie te niewypowiedziany historie drzemią w nas najgłębiej. Wplątują się w człowieka sprawiając ból. Dopiero ich wyjawienie przynosi pozorną ulgę. Rozliczenie z przeszłością nigdy nie jest łatwe, ale potrafi przynieść spokój ducha, o czym przekonała się Natasza. Jak sama pisze na końcu to powieść, w której dramatyczna przeszłość wpływa na teraźniejszość. I ten dramatyzm jest wyczuwalny. Zarówno w wykreowanej historii, która dotyczy newralgicznego okresu historii, jak również w życiu bohaterów.
Cała historia osnuta jest tajemnicą. Od samego początku nie wiemy, co wydarzyło się w życiu starszej kobiety i dlaczego te wspomnienia budzą w niej strach i przerażenie. I to właśnie odkrywanie tej tajemnicy staje się osią całej powieści. Wzajemne przeplatanie teraźniejszości z przeszłością pokazuje, że nasze życie determinują wybory jakich dokonujemy, chociaż ich skutków możemy doświadczać zdecydowanie później. Magdalena Knedler napisała poruszającą i porywającą opowieść, która sama w sobie stanowi dla czytelnika lekcję historii. Lekcję brutalną i bolesną. Autorka poza odwołaniami do wydarzeń z początku ubiegłego wieku nie stroni od aktualnych problemów, jak chociażby konflikt w Syrii. Pokazuje, że wojna ma wiele oblicz a rozmiaru jej tragedii często nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić.
Na uwagę zasługuje kreacja bohaterów, a w szczególności babci Nataszy. Co to jest za świetna kobieta! Charakterna i charyzmatyczna. Jej cięty język nie raz nas rozbawi. Z kolei Lena to kobieta, której wybory nieco mnie denerwowały. Trochę wyszła z niej „typowa baba”, czyli trochę bym chciała, ale jednak nie chcę, chyba cię kocham, ale ten drugi nie jest mi obojętny. I tak poza dramatycznymi wydarzeniami z historią w tle Knedler sprawnie wplotła w swoją opowieść wątek miłosny, który urozmaica fabułę. I chociaż czytelnik głównie skupia się na tajemnicy, jaką skrywa Natasza to uważnie śledzi też poczynania i miłosne rozterki pozostałych bohaterów. Miłość to silne uczucie, które nie raz może doprowadzić do tragedii. Wszystkie wspomnienia Nataszy nacechowane są wieloma uczuciami. Od miłości do nienawiści. Zapewne dlatego od lektury trudno się oderwać, a po jej zakończeniu ciężko przestać myśleć o losie bohaterów.
Jak zwykle w Dziewczynie z daleka znajdziemy sporo odwołań do literatury i sztuki, nie brakuje poczucia humoru i komizmu sytuacyjnego mimo trudnej tematyki. To świetny sposób na złagodzenie ładunku emocjonalnego, jaki skrywa ta historia. Jak wiecie nie lubię podziału narracji na trzecio- i pierwszoosobową w tym przypadku sprawdził się on doskonale. Opowieść Nataszy jest bardzo osobista, bolesna i intymna nic więc dziwnego, że autorka postanowiła oddać jej głos. Dziewczyna z daleka to poruszająca i przejmująca książka, w której pobrzmiewają echa trudnej i smutnej historii. To tutaj, na łamach tej powieści przeszłość spotyka się z teraźniejszością, by raz na zawsze się rozliczyć. Wszystko podane jest z niezwykłą dbałością o język, ale do tego autorka nas już przyzwyczaiła. Zazdroszczę Wam, że macie lekturę przed sobą, a ja za jakiś czas ponownie wrócę do tej historii. Wywarła na mnie spore wrażenie i na trwałe zostawiła we mnie ślad. Bardzo lubię takie książki, które potrafią człowieka pogruchotać emocjonalnie, wycisnąć skrajne emocje i zostawić z wieloma refleksjami.
źródło: martamrowiec.pl