Mroczna, kryminalna fabuła niesie ze sobą wiele tajemnic i zmusza nas do myślenia o sprawach niewygodnych i bolesnych. W małym, obskurnym miasteczku znika autystyczny chłopczyk. Wszystko wskazuje na to, że wszedł do podziemnych bunkrów, gdzie przed dwudziestoma laty w tajemniczych okolicznościach zmarł pewien nastolatek. Czy historia się powtórzy? Przyznam szczerze, że kilka pierwszych rozdziałów jakoś mnie szczególnie mnie nie wciągnęło, momentami odczuwałam irytację z powodu drażniącego zachowania Olgi (jednej z głównych bohaterek), która lekceważąco odnosiła się do swojego niepełnosprawnego brata. Jednak nie przestałam czytać. Strona po stronie coraz mocniej zagłębiałam się w brutalny świat wykreowany przez autorkę, w którym mieści się wiele zła. Aż w końcu przepadałam na dobre. Zwłaszcza druga połowa powieści „wciska w fotel”.
Początkowo skupiamy się na poszukiwaniach zaginionego dziecka i mogłoby się wydawać, że to jest główną osią książki. Jednak z czasem pojawia się inny aspekt, którzy rzutuje znacząco na ogólny wydźwięk historii. Pani Szałek umiejętnie serwuje nam dwie zagadki ściśle ze sobą powiązane. Następnie bez żadnej manipulacji i podrzucania fałszywych tropów prowadzi nas ku ich rozwiązaniu, które otwierają przed nami zupełnie inną perspektywę rozumienia wydarzeń. Zdecydowanie dobre posunięcie.
To, co stanowi o sile tej powieści, to niesamowity, gęsty klimat, wyzierający z każdego zakamarka. Znakomicie potęguje uczucie niepokoju, strachu i jakiegoś niezdrowego podniecenia. Moja wyobraźnia wręcz szalała, tworząc przerażające obrazy. Najwięcej emocji towarzyszyło mi podczas ”spaceru” po klaustrofobicznych, podziemnych lochach. Niemal słyszałam, jak zewsząd wydobywają się przerażające dźwięki i czułam jakiś dziwny chłód emanujący z negatywnej energii. Niezapomniane doznania.
Niewątpliwą zaletą tejże publikacji jest autentycznie zarysowana warstwa psychologiczna. Autorka dosadnie, acz z wyczuciem obnaża znieczulicę społeczną i nieuzasadnioną wrogość do słabszych jednostek, zwłaszcza wobec osób niepełnosprawnych. Wiarygodnie i celnie wyodrębnia antagonistów, nadając każdej z postaci charakterystyczny, indywidualny rys. Dzięki temu łatwością zagłębiamy się w skrzywiony umysł i zwyrodniałą duszę człowieka, który czerpie chorą przyjemność z pastwienia się nad osobą dotkniętą chorobą bądź kalectwem. Jednocześnie otrzymujemy możliwość wniknięcia w psychikę ofiar, odkrywając ich cierpienie i bezradność. To wszystko było tak niesamowite i takie realne, że miałam ochotę zamordować gołymi rękami młodocianych socjopatów. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że w prawdziwym życiu istnieje wielu takich potworów, którzy tylko czekają, aż trafi się ktoś (ich zdaniem) mało wartościowy, kogo będą mogli poniżyć i wykorzystać. Tak jest niestety od dawien dawna i nic na to nie poradzimy.
Autorka posiada lekki, plastyczny styl, dzięki czemu szybko zatapiamy się w lekturze, przeżywając dramatyczne perypetie bohaterów. Akcja rozkręca się stopniowo, ale im dalej tym bardziej nabiera tempa i kolorytu. Nie zabraknie kilku wstrząsających sytuacji i mrożących krew w żyłach scen. Zaskakujące jest także zakończenie – otwarte i niejednoznaczne. Na usta aż cisną się słowa: zło nigdy nie śpi. Generalnie to kawał dobrej literatury z dreszczykiem. Żałuję, że jest tak mało popularyzowana.
Podsumowując:
”Wykluczeni” to idealnie zbilansowana mieszanka kryminału, horroru i thrillera psychologicznego. Bez zbędnego patosu i moralizatorstwa opowiada o braku tolerancji wobec odmienności, jawnej ksenofobii i uwarunkowaniu ludzkich działań, wyborów i decyzji. Tym samym daje nam do zrozumienia, że ludzka natura jest bardzo skomplikowana i czasem przegrywa z wszelkimi wartościami moralnymi. Polecam. Ta książka potrafi wyryć mocny ślad w pamięci.
źródło: cyrysia.blogspot.com