Magdalena Knedler dała się do tej pory poznać jako autorka kryminałów i powieści obyczajowej. W każdym z tych gatunków radziła sobie niezwykle dobrze, tymczasem w powieści „Dziewczyna z daleka” zabiera nas w podróż w przeszłość, wrzucając w wojenną zawieruchę, walkę o ideały i prezentuje ogrom konsekwencji niepopularnych wyborów.
Gdy do niemalże stuletniej Nataszy Silsterwitz przybywa młody Anglik, Artur Adams, nic nie wskazuje na to, że chłopak niesie przy sobie mityczną puszkę Pandory, po której otwarciu przeszłość Nataszy powróci z wielkim hukiem i uderzy także w jej wnuczkę, Lenę. Starsza pani, do tej pory postrzegana jako niezwykle silna kobieta, zamknięta na świat, oschła w stosunkach z najbliższą rodziną, nagle rozkleja się i powoli zrzuca z siebie emocjonalną zbroję, którą otoczyła się na dekady. Co takiego miał przy sobie Adams, co sprawiło, iż Natasza zaczęła mówić?
Autorka zafundowała czytelnikom niebagatelną historię z ogromnym zapleczem historycznym w tle, z doskonałym researchem, z perfekcyjnie skonstruowaną intrygą, rzucającą czytającemu szereg tropów i niedomówień, niczym w klasycznym kryminale. Jednakże „Dziewczyna z daleka” kryminałem nie jest, to raczej dramat psychologiczno-obyczajowy, ukazujący jak ludzie mogą zachować się w momencie zagrożenia życia, w sytuacji kiedy fałszywe niekiedy ideały zamazują rzeczywistość i realność podejmowanych decyzji.
„Dziewczyna z daleka” to poruszająca powieść o ludziach, którzy rzuceni w wojenną rzeczywistość gubią się w machinie pożogi i nienawiści. Książka wzrusza, porusza, bohaterowie często denerwują i wzbudzają szereg sprzecznych emocji. Polecam, to historia, po przeczytaniu której należy chwilę podumać i wyciągnąć wnioski.
źródło: Agnes Scorpio