To ten dzień. Przez Alicję Sinicką od dawna wyczekiwany. Dziś premierę ma jej debiut literacki „Oczy wilka”. Przeczytajcie rozmowę autorki z Eweliną z bloga My fairy bookworld.

 

Kiedy i w jakich okolicznościach narodziła się Twoja pasja do pisania?

Zawsze chciałam pisać. Od małego czułam w głowie nadmiar… emocji, myśli. Przez długi czas wydawało mi się, że tak jest zbudowany człowiek, że każdy w ten sposób funkcjonuje. W dzieciństwie chyba rzeczywiście tak było, tylko później wszystkim zaczęło przechodzić, a mi… no cóż, zostało. Wyobraźnia nie dawała mi spokoju, dobijała się do bram mojej świadomości. Często myślałam o pisaniu, tylko, że nie miałam pojęcia jak się za to zabrać. Napisanie książki było dla mnie czymś nieosiągalnym. Dużo czytałam, próbując przynajmniej w ten sposób zaspokajać moje wewnętrzne ja, ale w istocie tylko je kusiłam. Chciałam więcej i więcej. Pewnego jesiennego dnia, w 2013 roku nie wytrzymałam. Otworzyłam dokument word na komputerze, po czym zaczęłam pisać, ot tak, po prostu tworzyć scenę, bez żadnego przygotowania. Później dałam to do przeczytania mężowi. Rafał jest wprawionym czytelnikiem, więc szybko powiedział mi, co mu się nie podoba. Zapamiętałam i kolejny tekst był już lepszy. Po kilku tygodniach regularnego pisania kupiłam sobie poradnik dla początkujących pisarzy, później warsztaty pisania, udzielanie się na forach literackich, publikacja kilku opowiadań i szortów. W końcu zaczęłam pisać książkę.

Czy ”Oczy wilka” to pierwsza napisana przez Ciebie książka?

Cała tak. Przed nią próbowałam pisać dwie inne, ale za każdym razem kończyłam w okolicach sześćdziesiątej strony. Gdy w „Oczach wilka” przeszłam na siedemdziesiątą, odetchnęłam z ulgą. Akurat wtedy pisało mi się świetnie i szybko dobrnęłam do setki. Pamiętam, że wówczas pomyślałam: „Teraz już będzie z górki”, a to był dopiero początek wędrówki przez dżunglę.

Skąd pomysł na ”Oczy wilka”?

„Oczy wilka” pisałam na bieżąco. Czasem, gdy byłam naprawdę bardzo skupiona na tworzeniu, miałam wrażenie, że czytam tę historię, a nie ją piszę. Słowa same wylatywały spod moich palców. Jedyna rzecz, jaka przyświecała mi od samego początku to właśnie te OCZY. Wiedziałam, że główny bohater będzie nieziemsko przystojnym brunetem z jasnobłękitnymi tęczówkami, wilczymi, trochę dzikimi. Co nie oznacza, że nie zawarłam w książce przesłania. Jest głębokie i dosadne. Mam nadzieję, że czytelnicy je odnajdą.

Co Twoja rodzina i znajomi sądzą o Twojej twórczości?

Pierwszą osobą, która przeczytała „Oczy wilka”, była moja przyjaciółka. Do dziś pamiętam jak jadąc do pracy, skacząc po „hopkach” słuchałam przez telefon jej pozytywnej opinii. Później teściowa – rozmowa w jej biurze i promienie słońca wpadające przez okno, gdy stwierdziła, że bardzo się jej podobało. Następna była ciocia, z lampką wina w dłoni, kiwająca z uznaniem głową i mój mąż zerkający to na maszynopis to na mnie, z lekkim niedowierzaniem w oczach. Pierwsze recenzje pamięta się bardzo dokładnie…

Spróbuj opisać siebie jednym zdaniem.

Jestem dostawcą emocji.

Co pchnęło Cię do wydania książki?

Wiara bliskich i… marzenie. Od początku pisałam książkę z zamiarem jej wydania. Nie chciałam pisać do szuflady. Szufladę od dziecka miałam w głowie. Postanowiłam, że czas ją wyciągnąć i wysypać jej zawartość na papier.

Jakie plany na przyszłość? Masz dla nas jakąś książkę w zanadrzu?

Jestem w trakcie pisania drugiej powieści. Pragnę ukończyć ją do jesieni. Będzie to romans, z mocnymi akcentami psychologicznymi. Czasem, gdy piszę tę historię, czuję ciarki wędrujące wzdłuż mojego kręgosłupa. Mam nadzieję, że to samo będą czuć czytelnicy…

Jakie jest Twoje największe marzenie?

Chciałabym kiedyś napisać historię, która podbije serca czytelników na całym świecie, znaleźć nić wiążącą umysły ludzi z różnych krajów i kultur.  Marzenia chyba takie właśnie mają być. Nieosiągalne, magiczne, odległe od nas będących TU i TERAZ. Gdy wiemy, że cel jest bardzo daleko idziemy i idziemy starając się ze wszystkich sił.

Czy inspirowałaś się twórczością innych autorów?

Istnieją książki, które porwały moje emocje i raz na zawsze stały się częścią mnie. W „Oczach wilka” byłam sobą, złożoną z życiowych doświadczeń i pochłoniętych historii – tych obejrzanych, przeczytanych i usłyszanych. Gdybym miała dziesięć sekund na wymienienie autorów, których twórczość jest mi najbliższa byliby to: Stephenie Meyer, E. L. James, Caitlin R. Kiernan i William Wharton. Wiem, że to bardzo różni pisarze, ale każdy z nich zdołał przebić się do mojego umysłu, a teraz nie zamierza się stamtąd ruszać <śmiech> Ostatnio jestem zakochana w Stephenie Kingu. Odkryłam go na nowo. Chyba musiałam dojrzeć do jego twórczości. Jest mi tak bliski… jakby był moim przyjacielem. To piękne, literackie doświadczenie.

Co ty, debiutujący autor, sądzisz o polskim rynku wydawniczym? Łatwo jest wydać książkę?

Polski rynek wydawniczy jest… wygodny. Bezpieczniej jest wydać kolejną książkę sprawdzonego, zagranicznego pisarza, który odniósł już sukces w innych krajach, niż debiutanta, o którym nikt nic nie wie. Początkujący pisarze muszą eksploatować silną wolę do cna, zarówno podczas pisania jak i podczas prezentowania swojej twórczości wydawcom.

Masz jakąś radę dla osób, które pragną wydać książkę?

Nie poddawać się. Pisanie książki to trudna praca. Człowiek często czuje się samotny, bezsilny, zastanawia się czy warto. Szczególnie ciężko jest na początku. Po prostu trzeba to przetrwać i dawać z siebie wszystko. Napisać tekst najlepiej jak to możliwe, w międzyczasie radząc się innych osób, bo obiektywne spojrzenie na własną twórczość jest bardzo trudne. Każda porada od pierwszych czytelników procentuje. Jeżeli ktoś nie chce pokazywać znajomym swoich tekstów, może zamieszczać je na forach literackich, anonimowo. Nie wolno przejmować się krytyką, która czasem jest tak ostra, że odczuwamy niemalże fizyczny ból. Trzeba zacisnąć zęby i starać się wykorzystać ją do dalszego rozwoju. Gdy już dostaniemy pozytywną odpowiedź od wydawcy, rozpoczyna się długa droga, podczas której powinniśmy słuchać, obserwować i uczyć się od bardziej doświadczonych, bo świat literatury jest delikatny, wrażliwy na każde posunięcie. Ma w sobie jednak magię, której nie można się oprzeć. Ja oddałam się jej bez reszty i życzę tego każdemu, kto marzy o wydaniu własnej książki. Walczcie o to marzenie, naprawdę warto.

 

Źródło: myfairybookworld.blogspot.co.uk